Inaffia to jedyne co moge powiedzieć to ze wspołczuje serdecznie bo wierze co tam przeżywałaś.
Te pielegniarki to koszmar, jak widziałam jak one dzieci szczepiły to myslalam ze mi oczy wyjdą!!!!
A te nasze nie lepsze. Laska koło mnie krwotoku dostała to ja opiprzyły ze sobie ligniny nie podlozyła i kazaly same podkłady zmieniać a ona ledwo sie na nogach trzymała. Wiec uciekałam ile sił w silniku samochodu. My już po chrzcinach. Myślalam ze Gabi będzie najstarsza ale niektóre dzieci same na wlasnych nozkasz do oltarza szły. Całą msze super sie zachowywala, nie plakala jak ksiądz główke polewał. Ale ogólnie cały wyjazd świateczny strasznie przemarudziła. Może to zęby, może nowe miejsce. Jak wrócilismy do domu to nie to samo dziecko.
Przyjęcie też fajne. Robiliśmy u teściów ponieważ maja mala sale restauracyjną i oni wszystko organizowali, z czego sie ciesze bo nic nie musiałam załatwiać. Osób było prawie 30, z czego 11 dzieci, głównie od 2-5 lat. Rozrabiały strasznie i już widze co mnie czeka za jakiś czas.... A ty z której częsci Warszawy inaffia jesteś?