Skocz do zawartości
Forum

Angawia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Amsterdam NL

Osiągnięcia Angawia

0

Reputacja

  1. Bebe, mnie się zdarzało 1,5 h i więcej z Młodą przy cycu, ale to na własne życzenie, bo rozkręcałam laktację i mogłam sobie na siedzenie na dupie pół dnia pozwolić, bo mama była obok. Ale po kilku tygodniach to tylko oststnie wieczorne karmienie trwało nawet do 2h (czasem razem zasypiałyśmy w fotelu) i wtedy też ta przerwa nocna robiła się coraz dłuższa U nas pięknie gra muzyka: oboje z menszem wykorzystujemy ile wlezie fakt, że nie pracujemy i monsz zacieśnia więź z Malutką a ja w tym czasie lecę na fitness albo inną kawkę Przestawiłam dziecinę na zasypianie bez użycia mamy, więc jest nam łatwiej. Właściwie młoda załapała od pierwszego razu o co chodzi i poczytuję to sobie za własną zasługę, że broniłam się przed smoczkiem do tej pory - wcześniej naprawdę nie był potrzbny jako uspokajacz a teraz służy po prostu za narzędzie do usypiania: 5 min ciamkania i dziecię odpływa Flor - jestem odwrotnością ewolucji, bo przestałam w ogóle używać kciuków Deva - rozwijaj skrzydła kobieto! Agha - skoro straszności sie już rozsypały, teraz będzie tylko lepiej!
  2. Nawet wygląda na to, ż zdążę jeszcze Wam wszystkiego kobiecego przed północą życzyć
  3. Bebe pięknie się spisałaś duuuuuuużo zdrowia, sił witalnych i cierpliwości wam życzę. Kurczę, myślałby kto, że dopiero co byłyśmy na początku ciązy a tu już Jomirka rozwiązana, Bebe takoż, a moja Lila skończyła 3 miesiące. Jak nic zanim się obejrzę, po piwo ją będę mogła posłać Agha - musi być dobrze! Mnie niestety pochłonęła zbawienna rutyna. I dobrze nam w niej Mój monsz jakoś próbuje nadążać, ale w zasadzie czeka na instrukcje - liczę, że jak Młoda podrośnie to przelmie trochę inicjatywy... Ale póki co, przynajmniej daje się wyganiać na duże zakupy albo na spacery z LiląJak się ich pozbędę to mamusia ma Eldorado całe 2 godziny Co prawda dzisiaj spędziłam je na szorowaniu łazienki, robieniu prania i myciu garów, ale już w poniedziałek będę w fitness Moja Rybka ma się nadal świetnie: pogodna jest bardzo i przewidywalna na szczęście :) Jutro mamy ostatnią wizytę zapoznawczą znajomych i w końcu trochę spokoju - rodzina przewaliła się przez kilka weekendów, kolejne były zajęte przez przyjaciół. Od poniedziałku zaczynamy "naukę samodzielnego zasypiania". piszę w cudzysłowie ponieważ podstawowy target to przestać ją usypiać na rękach w ciągu dnia. Wieczorem usypia bez problemu żadnego, ale drzemki robią się męczące - tym bardzej, że Lila śpi 4 razy po 30 min, a usypianie zajmuje niemal tyle samo czasu. Nawet by mi to tak nie przeszkadzało, mimo że Młoda dobija 7 kg, ale jej jest ewidentnie niewygodnie i dlatego czas zasypiania się wydłuża. Po prostu musimy znaleźć inny sposób... A skoro dziecko mam zasadniczo i obiektywnie cudowne, siedzę sobie sącząc winko i słuchając 5'nizzy - próbuję menszowi tłumaczyć teksty i śmiechu mamy sporo:) Dobra, spadam i pozdrawiam
  4. Heloł, ja w przelocie Urodziło się moje słońce 23.11. przez cc - niestety tak musiało być 3630g, 58cm, 9/10pkt A Jak się odkopię to wam opiszę szczegóły Pozdrawiam was serdecznie
  5. Cześć, dziewczynki "turnus mija a ja..." jeszcze w dwupaku Jadę dzisiaj po południu na ktg - zobaczymy co w trawie piszczy. Mam nadzieję, że nie będę musiała zostać w szpitalu - stanowczo wolę się tam pojawić z rozbujaną akcją porodową. Bebe, Jomira, jak was czytam to dziękczynie pod niebiosa, ze te 9 miechów w miarę bezopresyjnie przeszłam(to drętwienie rąk to pikuś, już się nawet zaczęłam przyzwyczajać) i teraz tylko urodzić mi pozostało Trzymam kciuki i wirtualnie masuję, żeby przeszły wam wszelkie bóle paskudne. Flor, petycja oczywiście podpisana a św. Mikołaj i inne Gwiazdki uprzedzone, że innych prezentów nie przyjmujesz w tym roku Nic to, ściskam was jesiennie i lecę jeszcze do biblioteki po zapas książek, bo może się przydadzą...
  6. Boszzzzzzzz, to juz się naprawdę nudne robi, to czekanie. Jak na Godota, cholercia... W sumie to na mensza, bo pojutrze ląduje. Później niech się dzieje co chce, chociaż dobijają mnie "optymistyczne" prognozy rodzinnych i zaprzyjaźnionych mamuś, że brzucho jeszcze mam wysoko i jak nic z tydzień po terminie będę najwcześniej po rozpakowaniu Szukałam ostatnio w necie odpowiedzi na pytanie niby proste, ale jednak niezupełnie. Mianowicie chodzi mi o "pstrykanie" w brzuchu. Im dalej w las, tym częściej je słyszę i ciekawość mnie zżera, bo prostej odpowiedzi nie ma nikt. Oczywiście musiałam się wkurzyć, jak przeczytałam, że nierzadko mądzy panowie doktorowie pukają się w głowę i twierdzą, że sobie to babeczki wymyślają. Sama zatem poskładałam sobie do kupy informacje i wyszło mi, że Młodej w stawach strzela, bo maź stawowa (zapobiegająca strzelaniu) wytwarza sie podczas ruchu a ona, bidulka, miejsca juz ma niewiele, więc i ruchy ograniczone a słyszę "pykanie" ewidentnie na wysokości jej kolan i stóp Deva, ja juz wczesniej zauważyłam, że ty charakter to masz raczej nie szarej myszki Mam nadzieję, że siniaki już bledną Ja po moim ostatnim wyczynie (przypadkiem natknęłam się na szmatławca duszącego swoją narzeczoną a koledzy jeszcze nie zdążyli interweniować) frunęłam przez pół knajpy i pamiątkę mam w postaci zawadiackiej blizny na powiece - prawej, bo skubaniec leworęczny był a ja trochę zawiana. Ręce wygoiły się szybko Ściskam was hurtowo, życzę jak najlepiej i idę przeganiać dzień
  7. Witajcie mieszanki, Wiem, ze zaniedbuję was bardzo, ale raczej sie nie dziwicie pewnie Po pierwsze w domu rodziców jest tylko jeden komp, więc mam konkurencję w osobie taty i trudno mi go przeganiać. Po drugie jak już odsiedzę swoje gg-ając albo gadając z menszem, to już tylko leżenie mi sie atrakcyjnym wydaje Tak jak wcześniej zawierucha była w A'dam, tak i teraz w domu rodzicieli trzeba było dopiąć się na ostatni guzik, żeby móc po prostu czekać. Odrobiłam też zaległości towarzyskie m.in. wyskakując do Krakowa na dwa dni Przy okazji przywlokłam darowaną kołyskę i łóżeczko dla Młodej. Z ostatnich doniesień doktorskich, nic nie wskazuje byśmy miały się wcześniej rozsypać, ale monsz przyjedzie jednak tydzień wcześniej niż pierwotnie planowaliśmy - sama widzę, że już się biedny doczekać nie może i trochę odsuniety się teraz czuje te 1300 km od nas. Oststnio mieliśmy wielką debatę na temat geboortekaartjes. Są to kartki wysyłane po narodzinach dziecka. Fajny zwyczaj - nie ma kłopotu z pamiętaniem o urodzinach Suma summarum w mnogości wzorów, możliwości i cen można się zagubić - mniej czasu zajęło mi przygotowanie zaproszeń ślubnych... Ale sprawa sfinalizowana (oczywiście szczegóły do druku podamy, gdy będziemy je znać) i za ok 3 tygodnie efekt wam zaprezentuję. Trzymajcie się ciepło
  8. Buuuuuuu.... Na szybko, ale jednak wysmazyłam pościk ładny... A tu mnie wzięło i wylogowało i pościk pooooszedł... buuu... To ja do jutra was zostawię tylko z informacją, że do PL już dojechałam, wszystko gra i burczy i jutroza dnia na dłużej was nawiedzę Pozdrawiam serdecznie
  9. Dałam się wczoraj zdjąć. Oczywiście bohaterem sesji zdjęciowej był mój brzuchol. Fotograf był niemal profesjonalny, więc liczę, że efekty będą miłe dla oka - chyba z tych prawie stu fotek coś się wybierze Jakoś tak średnio nadaję się na modelkę Z braku cierpliwości, oczywiście Dziwnie mi trochę, jak pomyślę, że za tydzień bedę już w PL, a kiedy wrócę do domu, już nie będziemy tylko we dwoje. Wczoraj w związku z tym mieliśmy coś na kształt uroczystej kolacji. Dziwnie doprawdy... Ściskam was mocno
  10. U nas totalna zawierucha: jutro przyjeżdżają moi rodzice. W zasadzie w celu odtransportowania mnie do PL, ale kilka dni pobędą. Zawsze to stres Na dodatek zagęszczenie jeszcze wzrośnie, bo moja ciotka urlopująca się obecnie w Danii zapytała żartem, czy nie mamy aby po drodze ją odebrać. Na co ja zażartowałam, że nie mamy, ale jak wsiądzie w pociąg i przyjedzie do A'dam, to ją zabierzemy. No i ta wariatka kupiła bilet Później zaczęłam ją uświadamiać, że spać będzie na podłodze (no dobra, materac dostanie) i może zapomnieć o większej ilości bagażu niż sztuk 1 ( a potrafi mieć duuuużo). Zatem walizy jadą kuriarem a ona via Amsterdam Będzie chyba zabawnie. Coś jakby wesołe miasteczko z domem wariatów... Dlatego też dzielnie z menszem "zdobywamy przestrzeń" - jakoś ze spaniem przejdzie, ale usadzić w godziwy sposób naszą piątkę przy stole, to już wyzwanie
  11. Hmmm, a ja żeby sobie życie ułatwić w PL ślub brałam - niech się pierdoła męczy w polskim bagnie biurokratycznym. Na szczęście nic nie wskazuje, by miał tego doświadczyć, ale były momenty, kiedy chwaliłam się w duchu... Kurczę, Bebe, oby ci się to wszystko wyprostowało, bo szkoda życia dla straconych szans. W takiej sytuacji, to nawet trudno myśleć o nie denerwowaniu się. Jak zawsze życzę zdrówka i pogody ducha. Muszę przyznać, że w pełni też doceniam fakt, że sama do PL mam tak blisko i kursować możemy sobie swobodnie.
  12. Bebe, tummy tub to jest kubelek do kąpania niemowląt. Nawet taka amerykańska stronka mi się znalazła: tummy tub Wynalazek bardzo prosty i niezwykle w NL popularny. W PL spotkałam się z opiniami, że to kombinacja i naciąganie ludzi, ale tutaj widziałam na własne oczy przeszczęśliwe dzieciaczki siedzące w tym "wiadrze" A do podziemia, jak sądzę, trzeba zostać zaproszoną. Może sama kiedyś sobie zasłużę
  13. Agha, całe 2 dni różnicy jest między nami, hihi. Mam nadzieję, że jej przypasuje - w sumie słyszałam tylko o przypadkach, że rodzice potrzebują trochę czasu, żeby mentalnie się przestawić a dzieciaki uwielbiają te kąpiele. Ja sobie poszukam na marktplaats zatem.
  14. mama2corun Bo my jesteśmy zdolni... do wszystkiego Biedna twoja Ola. Przechodziłam różyczkę jak miałam 7 lat i o mało co nie mogłam jechać na ferie z babcią, ale się udało. Pamiętam, że jechałam tydzień po wystąpieniu objawów. Tyle że ja zawsze te choróbska bardzo łagodnie przechodziłam - nawet wiatrówka w wieku lat 16 nie powaliła mnie na długo. Zdrówka zatem!
  15. Agha, słońce, nie masz ty na zbyciu (albo może znasz kogoś kto by miał) Tummy Tub?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...