Skocz do zawartości
Forum

ROZIA20

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Kraków

Osiągnięcia ROZIA20

0

Reputacja

  1. Cześć! Mam męża, bez którego żyć nie mogę choć czasami mam ochotę go udusić. Cudowną córeczkę urodzoną w czerwcu 2010 w Krakowie - kocham to miasto. Uwielbiam lody i podróże ale tylko z moim Skarbem (teraz dwoma). Obecnie jestem na macierzyńskim i staram się sprostać codziennym zaskakującym wymaganiom życia. Dzięki takim portalom jak ten jest znacznie łatwiej. Pozdrawiam!
  2. ROZIA20

    Szpital w Krakowie

    Rodziłam w czercu 2010r. w szpitalu S. Żeromskiego. Warunki na porodówce OK. Toaleta, prysznic (w salach porodowych piłka, drabinka, w miarę duży pokój, nowe łózka i sprzęty). Opieka super. Miałam swoją połóżną, p. Bogusię - polecam serdecznie! Rodziłam z mężem. Na wszystkie nasze potrzeby odpowiadali bez zarzutu. Natomiast sale poporodowe - no cóż..ja przeżyłam. Dwa dni, może jak ktoś musiał leżeć dłużej to warunki mogą bardziej doskwierać. Toalety - masakra ale po porodzie to mi było wszystko jedno. Fakt, fekalia po innych położnicach zostawały czasem w muszli. Z jednej toalety widac wszystko na parking i z parkingu można zaglądnąc do WC. :( Stan dosyć zacofany, zwłaszcza w obecnym wieku. Prysznice - dramat. Na szczęście trafiałam na puste więc nie musiałam nikogo ani nikt mnie oglądać. Miałam szczęście z pokojem - dostałam trójkę. Dzięki innym leżącym ze mną dziewczynom przetrwałam pierwszą noc (nie ma jak rozmowa). Nie chciałabym leżeć sama. Ostatnim minusem jest jedzenie. Czasem nie do strawienia. Uratowały mnie biszkopciki :) Natomiat wielkim plusem jest personel. Lekarze, pielęgniarki służą radą i pomocą. Co chwilę miałam wizyty kontrolne czy wszystko OK. W nocy również można liczyć na wsparcie. To wszystko powoduje, że mimo złych warunków sanitarnych warto rodzić w tym szpitalu.
  3. ROZIA20

    Poród na wesoło

    Mój poród trwał 3h. Do momentu bóli partych nie byłam pewna kiedy mam skurcze. Na KTG wychodziły co 5 min a na pytanie połoznej ile miałam skurczy odp. że chyba żadnego. Łóżkiem tez jeździłam na lewo i prawo choć podobno było mocno zablokowane. Jak dostałam bóli partych to wysłałam męża po kaczkę. Kazałam sobie ją wcisnąć pod tyłek jak siedziałam na piłce. Jednak jak szybko ją włożyli tak szybko kazałam ją wyciągnąć. Przy porodzie klnęłam jak szewc. Przy kolejnym ku..a położna skomentowała: "ładne imię dla dziecka". Ja się męczyłam a mąż z ekipą mieli ubaw. Dobrze, że mało osób rodziło ze mną jednocześnie bo do WC goniłam co chwilę. Teraz mam miesięczną Kamilkę i o porodzie mogę powiedzieć, że był OK. Dzięki mężowi i położnej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...