Na początku witam Was, bo jestm tu nowa. Pozwolę sobie napisać, jak jest u nas. Córeczka ma obecnie 19 miesięcy i już zaczyna się bunt. Początkowo bagatelizowałam jej humory i złe zachowanie (niestety). W pewnym momencie przerosło mnie to i postanowiłam przywrócić jej dobre maniery :) Zaczełam stosowac kary, ale nigdy nie posunęłam się nawet do klapsa (to naprawdę nie zadziała). Kiedy mała coś narozrabia, tłumaczę jej, że źle zrobiła i wyjaśniam dlaczego. Najczęściej to skutkuje. Nigdy też nie krzyczę, bo zauwazyłam, że skuteczniejsza jest spokojna, ale stanowcza mowa. Krzyk wywołuje niepotrzebną złość i bunt. Jeżeli córeczka dalej rozrabia, mimo moich pouczeń, wtedy jest kara. W domu karą jest siedzenie na fotelu przez dwie minuty. Kara rodem z super niani, ale naprawdę skuteczna. Niby nic, ale sam fakt, że to kara, jest dla córeczki nieznośny :) Potem zawsze mnie przytula, a ja przytulam ją i mówię, że bardzo ją kocham i nie chcę, żeby więcej rozrabiała. Uwierzcie, moje dziecko jest naprawdę rozbrykane i czesto zbuntowane, ale to działa!
W przypadku buntu na spacerach, wracamy do domu. Początkowo wracałyśmy, ale ostatnio po tym ostrzezeniu córcia robi się grzeczna więc spacerujemy dalej :) Zanim zabiore ją do domu (za karę), zatrzymuję się, kucam przy niej i tłumaczę dlaczego robi źle.
Nie wiem czy moja rada choć trochę się przyda, bo dzieci są różne więc na każde trzeba znaleźć sposób. U nas sprawdziła się rozmowa, tłumaczenie i gadanie do znudzenia. Trzeba dużo mówić do dziecka, bo tu jest początek wychowania. Jeżeli bije, powiedzieć, że to boli, że nie można, bo przeciez my tez nie bijemy (pod warunkiem, że tak właśnie jest...).