Skocz do zawartości
Forum

ally79

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Kraków

Osiągnięcia ally79

0

Reputacja

  1. alexantiWitam nazywam się Ola 25.08.2010 o godzinie 9.15 w 31 tygodniu ciąży straciłam mojego syneczka Adrianka. Nikt nie wie czemu tak się stało. W piatek byłam na wizycie i wszystko było super a w niedziele od rana małego juz nie czułam. Próbowałam go budzić i byłam pewna że śpi. W poniedziałek poleciałam do szpitala i nie było tętna. To dla mnie jak koniec świata. W poniedziałek będą wyniki sekcji i może wtedy coś się wyjaśni.W ten dzień będzie też pogrzeb. Teraz tak mi go brak chciałabym go tulić całować a On tam sam gdzieś leży. Biorę Oxazepam ale to nic nie daje.Lekarze powiedzieli że przez stan zapalny organizm mógł go potraktować jak wroga i zwalczyć, może to być wina niewydolnego łożyska. Powiedzieli że z wyglądu był normalnym dzidziusiem z czarnymi włoskami wagą 1850 gram i 40 cm. Ja go kocham i zawsze będzie w moim sercu. Nie wiem czy kiedykolwiek się pozbieram. cześć Olu, ja rownież straciłam mojego synka w 31tc było to 13.05.2010 z tym, że u nas komplikacje jak się okazało wyszły po kilku dobach życia, żadne słowa nie dodadzą ci otuchy, żadne pocieszenie nie będzie wystrczające, żadne gesty i słowa nie zmniejszą twojej rozpaczy........ mi w dużej mierze pomógł mąż i to forum pozwalające wyrzucić z siebie całą złość, rozgoryczenie.... możesz tu wszystko napisać i nikt nie będzie cię krytykował ani umniejszał twojego bólu, musisz spróbować powiedzieć komuś nie tylko sobie w głowie o tym co przeżywasz to narawdę pomaga zobaczysz z czasem, moje serce nadal bardzo krwawi, nadal bardzo płaczę, nadal nie pogodziłam się z tym, nadal mam żal i pretensję o to, że moje dziecko zmarło......... ale też zmuszona byłam wrócić do pracy, do życia.... do rozpoczęcia wszystkiego od nowa, jest to trudne bo każdy cię obserwuje, nie wstydzę się łez, bólu, płaczu przy każdym dziecku, jest mi bardzo trudno się opanować ale niewstydzę się tego......... spróbuj wyrzucić z siebie a zobaczysz kiedyś, nie dziś i nie jutro ale kiedyś.......my musimy być silne...... ps jak będziesz chciała pogadać jestem..........po rostu jestem
  2. cześć dziewczyny, bardzo dawno mnie tutaj nie było...nadal chodimy na różne badania, chociaż każdy mówi, że etap śmierci mojego synka powinnam zamknąć i strać się żyć nadal i jeżeli chcę mieć dzieci to skupić się na dojściu do siebie dla siebie i przyszłych dzieci........ to jednak nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, że to poprostu nie możliwe....nie chcę zapomnieć mojego synka za bardzo pragnęłam Go, bardzo dużo dla mnie znaczył i znaczy i wiem, że dla mnie jest najukochańszym skarbem, jeżeli będe mieć kiedyś dzieci to nie znaczy, że o nim zapomnę, codzinnie mu powtarzam jak bardzo go kocham i jak tęsknię i jak bardzo nie mogę pogodzić się z jego śmiercią, ten ból jest naprawdę najgorszym cierpieniem dla człowieka.......... czas, cóż nadal czekam aż kiedyś minie chociaż jeden dzieć abym nie płakała, nie żebym zapomniała, żebym nie tęskniła....tylko abym już tak bardzo niepłakała.... mimo wszystko jesteśmy 1 krok dalej po 4 miesiącach w końcu zdecydowliśmy się na jednego lekarza a w moim przypadku to już dużo, nadal bardzo się boję...tak bardzo prqagnę wszystko cofnąć, wszystko zmienić.... tak bardzo mieć spowrotem mojego synka......... życie jest bardzo niesprawiedliwe, bardzo :'(
  3. witam wszystkich po mojej dłuższej nieobecności, jak się można było domyśleć włóczyłam się po lekarzach i również idąć tym tropem można przypuszczać, że po każdej wizycie jest coraz gorzej, każdy zlekarzy ma swoją hipotezę i wizję co się pogło stać......a ja po tym wszystkim mam dość bo zamiast dostać jasną, klarowną decyzję co mam dalej robić to ja nadal nie wiem co robić, w którym kierunku ruszyć z badaniami.... :( to jest straszne bo ja/my nadal nie wiemy co robić i jak długo niebędziemy wiedzieć żadnych konkretów :(
  4. u mnie czas działa na niekorzyść, przynajmniej tak to jest od tego tragicznego dnia do dziś, ilość moich łez się nie zmniejsza, ból serca nadal bardzo rozdziera je......... najtrudniejsze dla mnie okazały się po tym wszystkim chwile kiedy moje koleżanki, które w tym samym czasie były w ciąży, właśnie urodziły swoje dzieci........ jestem rozdarta pomiędzy ich szczęściem, bo bardzo się cieszę, że mają swoje kruszynki i że są one zdrowe, a swoją potęgującą rozpaczą.......bo to mi uświadami, jak mógłby wyglądać mój synek, te spacery, to wszystko co zostało nam nagle zabrane............ co raz gorzej przychodzi mi staranie się pogodzić z tą sytuacją :( :'( ps wiem, że popadam w paranoję, trzymam się bo gdybym tego nie zrobiła, bądź odpuśiła, wiem, że musiałabym się długo leczyć u psychologa a tego nie chcę, chcę, muszę spróbować żyć dalej i obrać nowe cele, nowe priorytety....a czas, no właśnie niech zacznie działać na moją korzyść, bo jest cholernie ciężko........
  5. babe2kNie bede Ci pisac ze bedzie dobrze nie bede pisac ze kiedys bedziesz miec jeszcze kolejne dzieciatko powiem Ci ze nic nam juz nigdy nie wroci naszych dzieci one byly wyjatkowe ijedyne i niezastapione .Teraz czas bedzie bardzo ciezki bol bedzie nie do zniesienia z czasem zlagodnieje ale nigdy nie przestanie bolec bo jestesmy najwspanalszymi mamami na calym swiecie pamietaj o tym!!!!a to że zycie tak nas potraktowalo w niesprawiedliwy sposob pokazuje nam ze to my jestesmy na tyle silne aby to pokonac i jestesmy wyjatkowe tak jak oni zostalysmy wybrane dlatego ze to wlasnie my poradzimy sobie z tym!Pamietaj jedna rzecz oni rozwijaja sie tam w niebie mow do nich myslami jak ich bardzo kochalas i kochasz oni zyja chodz nie sa tutaj przy nas ale sa z nami caly czas .Sciskam mocno i pamietaj jestem z Toba myslami!!!!!!!! nie umiałabym tego lepiej ująć..........te słowa wyrażają tak naprawdę wszystko co każda kobieta/matka chiałaby usłyszeć w tak trudnej dla niej chwili.....ja moją kruszynkę straciłam 13.05.2010 po 17 dobach życia......tak naprawdę walki o życie........ jeżeli ktoś będzie chciał porozmawiać, poprostu wypłakać się jestem tu......... Jaga11 pamiętaj i może nie dziś, nie jutro ale kiedyś odwzwij się na privat - wiem, że teraz to wydaje się trudne ale próbując porozmawiać może to pomóc, mi pomaga tak naprawdę poprzez to że można z siebie wyrzucić ból, strach, rozgoryczenie, żal, pretensje........można od różnych osób, które to samo przeżywały uzyskać zrozumienie, pocieszenie i przede wszystkim wsparcie.......
  6. ja również dołączam się do współczucie zarówno dla ciebie jak i dla wszystkich aniołkowych mam
  7. wczoraj miałam pierwszą wizytę u lekarza po śmierci mojego synka......i usłyszłam to co wiedziałam tak naprawdę co usłyszę......nie wiedzą co się stało, dlaczego mój synek zmarł skoro się urodził, był duży jak na ten tydzień ciąży, miał podane odpowiednie lekarstwa...... lekarz stwierdził "zbieg nieszczęśliwych zdarzeń"....... i tak naprawdę tylke........ z kolejną ciążą doradzał poczekać pół roku od porodu, bo zarówno organizm musi odpocząć po ciąży i dojść do sibie jak również stan psychiczny matki po porodzie i po tym wszystkim co mnie spotkało......niekt tylko nie rozumie, że ja bardzo chciałabym już się starać ..... ale bezpieczeństwo mojego dziecka jest najważniejsze........ mam się do tego lekarza (jeżeli go wybiorę, bo jestem jeszcze do 3 umówiona) zgłosić we wrześniu, on zleci wówczas badania, na wyniki których czeka się długo i badania te zajmą mi ok. 1 m-ca i potem jeżeli wszystko będzie dobrze pozwoli starać się o kruszynkę........ jak ja chciałabym przyszpieszyć czas!!! czyli czekamy!!! w piątek mam kolejną wizytę u innego lekarza ciekawe co tym razem usłyszę....... :(
  8. bardzo się cieszę, że podjęliście taką decyzję, ja też chciałabym usłyszeć od lekarza, że możemy...jednak u nas "pozwolenie na staranie się o dzidziusia" musi zostać poprzedzone licznym badaniami.... mam nadzieję, że szybko się wam uda, zresztą życzę tego każdej kobiecie, która tylko tego pragnie, bo nie ma większego szczęścia niżrodzicielstwo, jeżeli ktoś tylko umnie to docenić....
  9. Madz_aMNajgorsze co może się przytrafić kobiecie to utrata ukochanego dziecka ja się jeszcze nie podniosłam po tym wszystkim. Obwiniam sie za to co sie stalo, bo na poczatku ta ciaza byla dla mnie zaskoczeniem.. Byłam i jestem bardzo młoda. Nigdy bym nie pomyślała że wieść o dziecku może zmienić cały świat. Na poczatku byłam załamana, nawet mówiłam że go nie chce. A kiedy nerwy i stres a przede wszystkim przerażenie minelo, zaczełam sie cieszyć że bede miała część siebie i mojego partnera już na całe zycie. Kiedy tego strasznego dnia stala się najgorsza rzecz w moim zyciu. Straciłam moja kruszynke w 10 tygodniu ciazy. Ale chcę sie starać o kolejne dziecko. Tylko nie wiem kiedy .. Mam duze obawy .. Po prostu sie boje ;( wiem, że się boisz, znam ten ból, ja po stracie mojego pierwszego dziecka, było to 06.09.2008 r. też czułam, że już nie dam rady, że za bardzo się boję....przez rok się leczyłam (inna choroba) i we wrześniu 2009 podjęliśmy starania o kolejne nasze dziecko, udało się ale szczęście w naszym przypadku trwało 7 m-cy w brzuszku i 17 dni kiedy żył nasz synek. Ale wiem, że nadal będziemy się starać o dzieci...... Teraz czekamy na wizytę u lekarzy co nam powiedzą, kiedy i jakie zlecą badania, kiedy pozwolą się strać o dzidziusia........ Po moim poronieniu i zrobieniu badań na toksoplzmozę, cytomegalię, na przeciwciała kardiolipidowe i po ujemnych wynikach lekarz pozwolił się starać wówczas udało nam się to już w pierwszym cyklu, po rocznej przerwie, ale wiem, że tak naprawdę po 2-3 okresów można się strać ale idz do lekarza nich on ci doradzi bo to zawsze jest indywidualny przypadek.... ja pierwszą ciążę poroniłam w 13tc (ale według usg wielkość płodu zatrzymała się na 6tc, więc przez 7tc mój płód już nie rosnął).... trzymam kciuki, że się wszystko jeszcze uda....nie miej pretensji i wyrzutów do siebie..... w największym zaskoczeniu człowiek różne rzeczy wygaduje, myśli ale skoro tu jesteś i wiesz, że niechialaś tak myśleć pokazuje, że naprawdę kochałaś i kochsz swojego dzidziusia..... i to ci już zostanie..... a przy kolejnej ciąży będziesz wiedziała od początku, że to jest najwspanialszy dar, jaki kobieta może otrzymać od życia....
  10. własnie ta możliwość wyrzucenia z siebie bólu powoduje, że człowiek próbuje się podnieść i że czasem są dni, w których pojawia się chociaż na chwilę uśmiech, nadzieja... 24.06 mam pierwszą wizytę u lekarzy, jestem ciekawa co mi powiedzą, wybieram się do 4 ginekologów - patologów ciąży i chcę aby na podstawie moich badań i leczenia Ksawerusia spróbowali wytłumaczyć mi co się stało, idę do czterech bo być może któryś z nich powie coś innego od pozostałych, być może przez przypadek ale że coś się dowiem... Wiem, że muszę zrobić dużo badań, aby zapobiec jeśli to możliwe podobnej sytuacji, być może te badania nic nie dadzą, nic nie zmienią ale muszę mieć i nadzieję i pewność, że staram się zrobić wszystko dla moich dzieci, wszystkich dzieci... Bardzo się boję, tego co będzie, tego co mogę się dowiedzieć, że to będą złe wiadomości odbierające mi tę nadzieję, która mi jeszcze została..... chciałabym mieć pewność, że chociaż trafię na dobrego lekarza, to że mojemu synkowi już nikt nie pomoże wiem, wiem że nikt mi go już żywego nie zwróci, ON jest ze mną chociaż to że jest ze mną jako Aniołek mi nie wystarcza, ile razy o myślę o Nim to same łzy mi się leją, to się nie zmieni zawsze będzie bolało.... ale mam nadzieję, że lekarze dadzą mi nadzieję, że uda mi się znowu być mamą..... bardzo bym chciała... pozostaje mi tylko czekać, czekać i mieć nadzieję........
  11. Moni27 bardzo CI za wszystko dziękuję, za to że jesteś i mi odpisujesz .... to naprawdę dużo dla mnie znaczy.... jedno jest pewne życie jest bardzo trudne i bardzo często niesprawiedliwe, marzenia.... ja nadal mam marzenia odkąd pamiętam to samo .... chciałabym być mamą, chciałabym aby każda kobieta, które chce nią zostać aby miała taką szansę........ bo to naprawdę jest cudowne uczucie, widzieć jak dzieci się uśmiechają, biegają, przytulają, płaczą i nas kochają.... Wiem też, że jeżeli mój Synek miałby cierpieć to tego bym nie przeżyła, jego ból bolał by mnie 100 kroć bardziej.... jak już wiedziałam, że mój Ksaweruś umiera pozwoliłam mu odejść ... podziękowałam mu za jego życie i powiedziałam mu, że jeżeli chce to ja się zgadzam aby szedł do Aniołków - wiedziałam, że to kwestia minut i nie chciałam aby dłużej cierpiał... uważam, że tak zrobiłaby każda matka kochająca nad życie swoje dziecko .... ja czułam, że Ksaweruś tylko czeka aż pozwolę mu odejść, on czekał aby to była nasza decyzja on zrobił wszystko żeby być z nami jak najdłużej i za to jestem MU bardzo wdzięczna więc chciałam dla niego zrobić wszystko żeby nie cierpiał dłużej wycałowałam go, podziękowałam za wszystko i pozwoliłam aby usnął, usnął za zawsze .... ja dla Niego skłonna byłam i nadal jestem zrobić wszystko ....... tak samo jak zawsze wszystko zrobię dla każdego dziecka zwłaszcza swojego.....tak samo jak każda matka to zrobi dla swojego dziecka....... najserdeczniej ściskam wszystkie mamy....
  12. ciągle staram się pozbierać, moim ulubionym miejscem jest cmentarz, możę to wyda się dziwne ale tam pomimo że płaczę to czuję się bliżej mojego synka, mogę tam siedzieć i nawet nie wiem kiedy czas tam tak szybko leci..... zawsze jednak kiedy widzę mojego synka to umiem się do niego uśmiechnąć, umiem i chcę, zaraz po tym mam doła i płaczę, że jego nie ma przy mnie, ale cieszę się że wogóle był, że JEST. Niestety najwększy jest ból, że pomimo że z mężem tak bardzo się staraliśmy o dzidziusia, tak bardzo pragnęliśmy, tak bardzo każdego dnia baliśmy się i tak bardzo byliśmy szczęśliwi .... to okazało się, że Ksaweruś zaraził się bakterię klebsiella pneumoniae w szpitalu....... i u niego to ona spowodowała niewydolności a następnie śmierć mojego synka i to jest niewybaczalne, że szpitale są tak bardzo nieostrożni przy dezynfekowaniu oddziałów neonatologicznych i że dochodzi do tak strasznych rzeczy......... Pierwszą wizytę u lekarza mam 24.06 bardzo się boję ale zniecierpliwością czekam co mi lekarze na wszystkie badania, moje wyniki, Ksawerusia wypis, sekcję zwłok co oni no to wszystko powiedzą, co mi zalecą......... Chciałabym aby minął już chociaż rok, strata po dziecku zawsze jest i będzie ogromna i nigdy tego nie można zapomnieć, chwil ze swoim dzieckie mnie chce się zapomnieć, chociaż powodują płacz, rozgoryczenie to jednak każdą minutę po minucie chce się pamiętać....... nasze dzieci zawsze nimi już będą i ja wiem, że z każdym dniem, pomimo że jest w niebie, bardziej GO kocham, bardziej tęsknię............i bardziej uświadamia mi że chcę mieć dzieci, pomimo strachu, bólu, łez...nadal chcę czuć jak we mnie rośnie, kopie, rodzi się i mieć Go przy sobie, a Ksaweruś i jego wcześniejsza siostra bądź brat (niestety nie znamy płci naszej pierwszej pociechy) będą mieć rodzeństwo, bo to będą wszystkie moje ukochane dzieci, NA ZAWSZE ...........
  13. nie umiem jeszcze dodawać podziękowań...ale dziękuję Moni27 za otuchę :( Jesteśmy po sekcji zwłok Ksawerusia nie wykazały nic oprócz tego, że anatomicznie był zdrowym dzieckiem. Nadal szukamy przyczyn....... niestety po omacku szykuję się na wizyty u lekarzy zobaczymy co powiedzą. Też szukam znaków od mojego Aniołka, czekam na sny, czekam na promyki od niego...........
  14. na samym początku miało być - nie przepraszaj- przepraszam literówkę zrobiłam
  15. nie przepraszam, ja odczuwam dwie sprzeczności moglam widzieć mojego synka, przytulać po porodzie, rozmawiać, patrzeć na niego i widzieć jak on patrzy na nas, mogłam widzieć jego uśmichy i przeroźne minki, mogłam go przez 5 dni kangurować czyli przytulać do piersi uczucia towrzyszące mi przy tym zostaną mi do końca życia jako najszczęśliwe momenty mojego życia....codziennie doceniam to że to wszystko mogłam czuć......mam jednak ogromny żal do Boga, że to się wydarzyło........ Mi a raczej nam (ja i mąż) przez ostatnie najgorsze 4 dni mogliśmy siedzieć przy Kaswerusiu prawie 24h a w tym szpitalu rodzice mogą być przy dziecku w pojedynkę na zmianę między 12-15, tylko i wyłącznie, nam już pozwalali na siedzenie - i tylko wychodziliśmy jeżeli musili przewijać albo też wykonać zabiegi innym dzieciom i naszemu synkowi też. A gdy wiedzieliśmy, że jest już stan agonalny to było w czwartek o 19 lekarka powiedziała abyśmy jechali do domu odpocząć i jak będzie się coś działo to zadzwonią, cytuję "dzieci jak umierają umierają kilka godzin więc zdążymy dojechać" z tym, że powiedziała to grzecznie ja się uparłam, że nie jadę nigdzie wówczas (czego nie robią) zapytała czy chcę wziąć go na ręcę - oczywiście, że chciałam i gdy tylko miałam go w swoich ramionach tak naprawdę od kilku godzin on już umierał wiedzieliśmy to od rana i nagle w moich ramionach (zaznaczę, że serdudzko biło przez te 16 dni cały czas rowno 140 uderzeń) u mnie na rękach w sekundzie było 200 a każda kolejna sekunda było mniej - ordynatorka przyszła i powiedziała "niewiarygodne" powiedziała, że Ksaweruś tylko czekał aż go przytulę i na moich rękach odchodził pomału - trwało to godzinę od momentu kiedy go wzięłam na ręce, tylko go przytulałam i patrzymał jak przestaje mu bić serduszko minuta po minucie....to była niewiarygodna rozpacz a zarazem miłość, że mogłam z nim być, że czekał na moje przytulenie.......... wyniki sekcji mam w tę środę ale już wiem wstępnie od ordynatorki, że sekcja nie wykazała nic co lekarze by nie wiedzieli - nic nowego nie wnioska, zasugerowała abyśmy z mężem zrobili badania....bo oni nie wiedzą jaka była przyczyna, co się stało, oprócz tego że złapał bakterie z którymi powinien był sobie poradzić a nie poradził sobie i wszystko to pociągnęło kolejne niewydolności..........ale zobaczymy co nam jeszcze w środę powiedzą..... :( ps mój mąż jak przywiózł Ksawerusia z prosektorium musiałam zobaczyć jeszcze raz mojego synka.......i okazało się, że usnął z prześlicznym uśmiechem na buzi ps ból po stracie ukochanego dziecka jest straszny, ból przeszywający, krwawienie z serca nie dające się zatamować.... najgorsza to ta niesprawiedliwość, żal i rozgoryczenie........ tak bardzo każda z nas pragnęła być szczęśliwą ze swoim dzieckiem.........tylko tyle i aż tyle :'(
×
×
  • Dodaj nową pozycję...