hej, wiem, że Ci cięzko, ja w lutym też straciłam swoją kruszynkę...na szczęście obyło się bez zabiegu, ale ponad miesiąc krwawiłam, aż wszystko się oczyściło.....następne miesiące były w miarę spokojne....tylko cykl trochę mi się rozregulował.....staraliśmy sie z mężem, ale za kazdym razem jak sprawdzałam test byłam załamana, tylko jedna kreska...no i na początku września stwierdziliśmy, iż skoro nam się ciągle nie udaje to musimy sobie odpuścić....zajęliśmy się urządzaniem mieszkania....całkiem się wyluzowaliśmy....no i chyba pomogło, bo we wtorek byłam u lekarza i okazało się, iż jestem w 6-tym tygodniu ciąży...!!! nie dostałam żadnych tabletek typu duphaston ani luteina..lekarz stwierdził, iż jeśli ciąża jest dobra to można do niej "strzelać " i się nic nie stanie, a jeśli jest jakaś wada, to sytuacja może się powtórzyć.. 8 listopada idę na usg i mam nadzieję iż usłyszę bicie serduszka mojej fasolki ....wiem, możesz sobie pomyśleć że łatwo mi mówić bo Nam się udało.... ale w wielu przypadkach jest tak, że jeśli tylko zrelaskujecie się i przestaniecie o tym myśleć to się uda. Trzymam za Ciebie kciuki!!!