Skocz do zawartości
Forum

leah1

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez leah1

  1. leah1

    pazdziernik 2010

    Edi ja miałam tylko zwykłe usg, chociaż to 3d jest kuszące. Ale chyba najlepiej je robić po jakimś 12 tygodniu, tak przynajumniej słyszałam (wtedy wszystko lepiej widać) Naprawdę już w 12tc można zobaczyć płeć??!!
  2. leah1

    pazdziernik 2010

    żałuję, że nie mam jeszcze opcji "dziękowania", bo tak to muszę każdy post zaczynać od podziękowań dla Was i pewnie Was już tym zanudzam ;) Ale po raz kolejny: DZIĘKI za wszystkie miłe słowa!!! :):):) Frania - pewnie, że wybaczę Każda z nas ma tyle na głowie i w głowie, że mnie też pewnie umyka sporo ważnych spraw z naszego forum :) Migotka - gratuluję i bardzo się cieszę, że zobaczyłaś dzieciątko i wszystko jest dobrze A ja muszę Wam powiedzieć, że bardzo rzadko mam jakieś smaki, raczej u mnie jest w drugą stronę: na myśl o różnych potrawach mnie odrzuca. I to co do tej pory bardzo lubiłam (wszystko co mięsne) jest dla mnie przyswajalne w bardzo małych dawkach, a z kolei to czego prawie nie jadłam (wstyd się przyznać, ale głównie owoce) teraz mogę jeść na kilogramy. Nawet jabłka których nigdy nie lubiłam teraz powodują u mnie ślinotok!
  3. leah1

    pazdziernik 2010

    frania - bardzo się cieszę!!! affi - ja też już prawie na reklamach płaczę, a reportaże i normalne programy to teraz standardowo wywołują u mnie łzy ;) Klaudusia - teraz zaczynamy trzymać kciuki za Ciebie, bo jak widać pomagają :):) Witam wszystkie mamuśki! I miłego dnia
  4. leah1

    pazdziernik 2010

    uff, już jestem po wizycie. Najpierw lekarz chciał wysłuchać serca, ale okazało się na to za wcześnie. Później zmusiłam go, żeby zrobił mi usg :) I wszystko jest dobrze !!! Maleństwo ma 28 mm a serduszko bije jak powinno. Jestem bardzo szczęśliwa, bo strasznie się martwiłam tym brakiem objawów. Dziewczynki jesteście niezastąpione ze swoim wsparciem! Dziękuję!! ps. Justib ja też się zastanawiałam nad nieinwazyjnymi badaniami, lekarz sam zaproponował, że jeśli chcę to może zrobić test PAPP-A, ale odradza. Bo co jeśli się okaże, że jest ryzyko choroby? Powiedział też, że testy mają maksymalnie 90% wiarygodności. Więc jeśli statystyka wykaże, że może coś być źle (bierze się tam pod uwagę m. in. wiek - im wyższy tym wyższe ryzyko pokazuje), to pozostaje co najmniej 10% szans, że jednak jest ok. Strasznie to skomplikowane, ale chyba nie odważę się na takie badania. Bo dopiero będę miała mętlik w głowie, a mojej decyzji o urodzeniu dzieciaczka to nie zmieni spokojnego wieczorku życzę
  5. leah1

    pazdziernik 2010

    affi wiem co masz na myśli z tą "dzielnością" i zastanawiam się na ile się z Tobą zgadzam. Myślę, że być może jedni potrzebują takich słów, a inni nie. Ja po poronieniu nie miałam nikogo, kto powiedziałby, że jest obok, ale ja sama muszę stawić wszystkiemu czoła (bo to była prawda). Tzn był narzeczony, który bardzo mnie wspierał, ale nie wiedział co dzieje się w mojej głowie i sercu, więc nie potrafił mi pomóc. Płakałam przez kilka miesięcy tuż po obudzeniu i zasypiałam z cieknącymi łzami. Nikt mi nie powiedział, że muszę się trzymać i stawić temu czoła, wszyscy spuszczali głowy i starali się mnie pocieszać w najgłupsze z możliwych sposobów. Może dlatego tak długo nie mogłam sobie dać z tym rady? Kurcze sama nie wiem. Ale tak jak napisałam wcześniej, wszystkie słowa pocieszenia wydają się być puste, więc z tą prośbą o bycie dzielnym i trzymanie się też tak może być. Być może masz rację? Klaudusia to trudne pytanie. Sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Po poronieniu wiele osób mówiło mi, że "tak jest najlepiej, bo dziecko by było z pewnością chore". Strasznie mnie to wkurzało i takie słowa wydawały się okrutne. Przecież Ci ludzie nie znali mnie i nie wiedzieli czy chciałam mieć zdrowe, śliczne, mądre dziecko czy po prostu dziecko ze wszystkimi jego ułomnościami. Wtedy byłam pewna, że niezależnie od wszystkiego kochałabym chore dziecko tak samo albo i mocniej. Teraz też jestem tego pewna. A jednak modlę się po prostu, aby maleństwo było zdrowe, nic innego nie ma znaczenia. Ale gdybym wiedziała wcześniej, że coś jest nie tak, albo, że moje dziecko miałoby cierpieć, to nie wiem co bym zrobiła. Mam nadzieję, że nie będę musiała podejmować takich decyzji. I mam nadzieję, że Ty również. Życzę Ci tego z całego serca. I postaraj się nie myśleć o złym, jeśli jest dobrze (wiem wiem - łatwo się mówi). Stres to ostatnie co nam pomaga...
  6. leah1

    pazdziernik 2010

    Madzia mnie mój poprzedni lekarz kazał czekać minimum 4 miesiące (nawet przebąkiwał coś o 6 :-/ ), ale to dlatego, że miałam poronienie zatrzymane i niestety pełne łyżeczkowanie (organizm sam nie chciał się "oczyścić", więc było to zrobione w pełni "mechanicznie" :( ). Ale wiem, że tak jak Edi mówi standard to 3 miesiące, chociaż znam lekarzy, którzy twierdzą, że najłatwiej jest zajść w ciążę tuż po (odczekać ze 2 tygodnie np), bo ciało jest już przygotowane i gospodarka hormonalna jest odpowiednia dla maleństwa czy jakoś tak. Ale co lekarz to inne podejście... Najlepiej porozmawiaj z jakimś dobrym specjalistą, bo my tylko znamy to wszystko z "drugiej ręki", ale tak naprawdę nie wiadomo w którą wersję najlepiej wierzyć trzymaj się cieplutko
  7. leah1

    pazdziernik 2010

    Madzia - tulę mocno, kurcze chciałabym powiedzieć coś mądrego, ale przy takiej tragedii żadne słowa nie są mądre... Bądź tylko dzielna kobietko Raczyca, Niunia, Frania , Affi- dziękuję za wsparcie :) Na pewno dam znać wieczorkiem Raczyca masz rację co do tego, że najlepiej by było, żeby ktoś wymyślił jakieś urządzenie, które co rano by nas uspokajało, że wszystko jest ok. Mnie takie usg daje jako taki spokój na tydzień, a później - znowu stres Frania - w sumie to będzie moje 3. usg. Pierwsze było w jakimś 3tc z kawałkiem, więc nic nie było jeszcze widać, drugie w 7tc i było widać maleństwo i serduszko (szczęście ogromne, bo ponad rok temu miałam diagnozę: puste jajo płodowe, więc pierwszy raz mogłam zobaczyć dzieciątko), teraz minął 10tc i idę znowu, ale najchętniej chodziłabym codziennie, żeby oszczędzić sobie tego całego stresu :) Też trzymam mocno kciuki za Ciebie i postaraj się napisać coś po wizycie Buziaki Dziewczynki i miłego dnia!
  8. leah1

    pazdziernik 2010

    trzymam mocno kciuki frania, nic się nie martw chociaż wiem, że łatwo powiedzieć - sama też jestem w stresie, bo moje usg dzisiaj o 17. ps. i dzięki za śniadanko! :):):)
  9. leah1

    pazdziernik 2010

    Raczyca jesteś genialna!!! Lista wygląda fantastycznie klamorka fajnie, że mąż się poprawił i stanął na wysokości zadania również miłego wieczorku Wam życzę
  10. leah1

    pazdziernik 2010

    affi napiszę Ci, co mówił mój lekarz Ja od początku miałam robione bhcg co 2-3 dni, bo miałam ciążę zagrożoną ze względu na wcześniejsze poronienie. Więc starałam się od mojego gin. wyciągnąć wszystkie informacje o co z tą betą chodzi. I tak - ponoć robi się badania beta hcg tylko do stężenia 20 tysięcy, bo w późniejszej ciąży ich przyrosty są mało miarodajne i zdecydowanie niewiarygodne. Bhcg rośnie do jakiegoś 8-10 tygodnia, z czego w tym ostatnim okresie (6-10 tydz.) zaczyna rosnąć coraz wolniej, żeby się w końcu zatrzymać i zacząć spadać. Wydaje mi się zatem, że nie masz się czym martwić. Ja też zrobiłam sobie betę w jakimś 6 tygodniu (miałam już to stężenie powyżej 20 tys), powtórzyłam po kilku dniach i okazało się, że nie przyrosło książkowo, tylko jakby dużo mniej niż wcześniej. I właśnie wtedy lekarz uświadomił mi o co chodzi. Mam nadzieję, że w czymś Ci to pomoże :)
  11. leah1

    pazdziernik 2010

    tak strasznie mi przykro... brak mi słów... wiem jak boli strata.. Postaraj się trzymać, a jeśli będziesz potrzebowała naszego wsparcia, to jesteśmy tutaj dla Ciebie..
  12. leah1

    pazdziernik 2010

    Martusia trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze
  13. leah1

    pazdziernik 2010

    Witajcie dziewczynki! Ale się rozpisałyście!! Cztery strony przez niecały dzień! Aż nie wiem od czego zacząć Najpierw chyba podziękuję frani, fajnie słyszeć, że inne kobitki przechodziły ciążę jak ja i było wszystko dobrze. Podniosło mnie to na duchu, tym bardziej że dzisiaj jakieś koszmary mnie męczyły. Mam nadzieję, że Twoje samopoczucie też zacznie się już poprawiać, w końcu jesteś już na progu II trymestru, więc powinno być coraz lepiej Edi - narobiłaś mi smaku tymi ruskimi (uwielbiam! ), które chodzą za mną już od tygodnia. Jedyny problem, że nigdy ich sama nie robiłam, więc będę musiała wyszperać jakiś przepis. Klamorka - zgadzam się z dziewczynkami i mam nadzieję, że po rozmowie wszystko zacznie się klarować i będziesz miała od męża choć odrobinę wsparcia i dzięki temu spokój ducha A teraz muszę zmykać, bo czas zająć się wybieraniem zaproszeń, które odkładałam w nieskończoność jak tylko dowiedziałam się o ciąży. Bo jakieś 2 tygodnie po ustaleniu daty i miejsca ślubu i podpisaniu wszystkich papierków dowiedzieliśmy się o dzieciątku ( o które staraliśmy się naprawdę dłuuugo). I tak plany ślubne zeszły na dalszy plan, ale kiedyś trzeba się za to wziąć. Tylko z sukienką będę musiała chyba poczekać, bo kto wie w co się zmieszczę? Aha, leah1 = Julia :) Miłego dnia Wam życzę!
  14. leah1

    pazdziernik 2010

    Martusia - Raczyca ma rację - nie stresuj się na zapas i postaraj się jak najwięcej leniuchować i odpoczywać. Teraz Ci się należy :)
  15. leah1

    pazdziernik 2010

    Anetko gratuluję! :) Raczyca - dziękuję za dobre słowo Bardzo się cieszę, że u Ciebie wszystko w porządku i spodziewam się sama takich wieści w pn (nie mogę mieć innego nastroju, skoro mnie tak pozytywnie dziewczynki doładowałyście!). Co do objawów, to faktycznie może jestem w grupie "szczęśliwców", choć czasem bym wolała, żeby coś tam zakłuło czy zemdliło, żeby mieć namacalny dowód, że jestem w ciąży, zamiast przez większość czasu czuć się jak przed. Ale czytając o męczarniach dziewczyn to chyba jednak nie mamy na co narzekać A co do wieku, to za jakiś tydzień skończę 29.
  16. leah1

    pazdziernik 2010

    Ale fajnie być w Waszej grupie - razem jakoś raźniej. Dzięki za miłe powitanie, jesteście cudowne! Niunia i Migotka - dziękuję za słowa otuchy Pewnie po kolejnej wizycie u lekarza odetchnę trochę i będę spokojniejsza o maleństwo.
  17. leah1

    pazdziernik 2010

    Witajcie :) Ja podobnie jak aneta82 śledzę forum już od jakiegoś czasu, ale nie chciałam się za wcześnie rejestrować, żeby "nie zapeszyć". Półtora roku temu przeszłam poronienie, więc teraz jak sporo z Was jestem pełna obaw... Ale póki co wszystko jest dobrze, więc trzeba myśleć pozytywnie. Mam wstępny termin na 12 października, a dwa tygodnie temu widziałam już dzieciątko (choć kształtem jeszcze go nie przypominało ;) ) i bijące serduszko - najpiękniejsza rzecz na świecie! W pn mam kolejną wizytę i mam nadzieję, że wszystko będzie dalej w porządku. Trochę mnie martwi brak wyraźnych objawów - żadnych zachcianek, zero wymiotów, tylko piersi bolą (choć mniej niż na początku), czasem mnie ssie i wieczorami nieco mdli (ale to ostatnie może sobie wmawiam?). Czy któraś z Was tak ma?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...