Dziekuje wam za wpisy dziewczyny,nie mialam pojecia ze tak duzo dziewczyn to spotyka:(najgorsze w tym wszystkim jest to ze to przez lekarzy stracilam swoje malenstwo.Jak bylam w piatek na usg powiedzieli jak wyzej napisalam,w niedziele pojechalam do innego lekarza potwierdzic a moze z nadzieja ze jednak bedzie inaczej sama niewiem,pani ginekolog zrobila usg a dodam ze w szpitalu nie dali mi zdjecia wiec nie wiedzialam ile malenstwo mierzy itd.Wiec ta pani dala mi zdjecie,powiedziala ze nie moze mi dac tabletek na powstrzymanie krwaienia bo szpital wie co robi i skoro wiedza ze cos jest nie tak to pewnie poronie,stwierdzilam ze wie co mowi przecierz jest doktorem,na nastepny dzien krwawilam mocniej ze szpitala zadzwonili przelozyc wizyte na wtorek mowiac ze to nic ze krwawie ze tak ma byc,wieczorem poszlam do ubikacji i wylecialo ze mnie wszystko.nic mnie nie bolalo oprocz psychiki,wmawialam sobie ze dziecko jak oni mowili wszyscy od 2 tyg nie zyje wiec tak jest jepiej ze to musialo tak byc.na nastepny dzien poszlam do tego szpitala zbadali mnie oczywiscie mowiac ze wszystko ladnie samo wyszlo i czyscic nie trzeba,porosilam o zdjecie z usg z przed 2 dni.Wyobrazcie sobie ze jak przyszlam do domu i zaczelam porownywac te zdjecia dostalam prawie szalu,zaczelam plakac i praktycznie sie zalamalam,wmawiali mi ze dziecko nie zyje ze nie moga dac mi tabletek na podczymanie bo ciaza jest martwa,a na usg jest roznica na jednym dziecko ma 1cm i 1 mm a na drugim 1.3 w dziach tez byla roznica na jednym usg plod mial7 tyg i 2 dni na drugim 7 tyg i 4 dni sama niewiem co myslec:(mysle ze gdyby oni jakos mi pomogli moglo by byc inaczej,przepraszam ze sie tak rozpisalam ale musialam to wyrzucic z siebie:(buziaczki