chyba teraz mam chwilkę... chociaż teraz to nigdy nie wiadomo :Uśmiech: a więc było... tak w skrócie mogę powiedzieć, że da się przeżyć, wiadomo boli, ale szybko się o tym zapomina i jeśli chodzi o mnie to byłam przygotowana na coś o wiele gorszego...moja rada: słuchajcie położnych! one naprawdę się na tym znają i mogą sprawić że potrwa to krótko... ja miałam skurcze już 2noce wcześniej ale takie przepowiadające, wody zaczęły odchodzić mi w domu i jak dojechaliśmy do szpitala to miałam takie co 3 min i na porodówce byłam w sumie ok.1,5 godz. ... i już! Piotruś był na świecie trzymajcie się dziewczyny! natura też wam podpowie, jest to do przeżycia i nie jest wcale tak strasznie! powodzenia!