Witam. Zanim zadam pytanie wyjaśnię, co sie wydarzyło. Samotnie wychowuje dwóch synow ( 8 i 5 lat). Ojciec przestał interesowac się po urodzeniu drugiego. Ostatnio odwiedził nas (nie pierwszy raz) pewien znajomy starszego syna. W pewnej sytuacji młodszy syn mówi, ze chce siku i pyta się kolegę starszego brata, czy ten moze sprawdzić, czy ja dobrze uczę go sikania na stojąco. Myślę: Ok, tamten jeszcze ma ojca. Niech mały ma pewność, jak już chce. Idziemy do łazienki. Wyciągam małemu siusiaka, celuje w wode w toalecie i mówię ze teraz może sikac. W momencie, kiedy plynal juz strumień moczu do toalety, kolega starszego syna mówi "fui". Pytam się na końcu co jest fui. Kolega stwierdza, że nie był ściągnięty napletek. Chwycił za siusiaka małego i ściągnął napletek. Faktycznie wpłynęło troche resztek moczu. Kolega jeszcze się zapytał starszego syna, czy też tak robi i podkreślił, że to fui. Że to prawie tak samo jak nie myć się pod napletkiem, jeśli sie go nie ściąga do sikania. Ile z tego chorób, itd.
Teraz obaj synowie maja pretensje, ze nie uczyłam ich dobrej higieny osobistej. (Mycie w tej okoli zawsze było dla mnie bardzo ważne i tego sie nauczyli).
Mnie ciekawi: Czy to naprawdę takie szkodliwie nie podciągać napletka przy sikaniu? Jak to robią inni chłopcy?(Przyznam, że nie myślałam o tym dotychczas i byłam zadowolona, ze starszy syn zawsze zostawiał czystą toaletę i że to wszystko co ważne w tej sprawie.)