Skocz do zawartości
Forum

Michał Wietecha

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta

Osiągnięcia Michał Wietecha

0

Reputacja

  1. Pozwolę sobie jeszcze wrócić do tematu kamer w szkole i ochroniarzy. Ale zacznę od małej opowieści: Wytynkowali niedawno mój blok, a po 3 dniach pojawił się napis napisany sprayem. Nieważne co tam było napisane, ważne że była burza na osiedlu, bo dlaczego na świeżej elewacji już ktoś cos nababrał. Jak to była w blokach, odraz byli podejrzani. Stali bywalcy drak i kłopotów. Ale ich rodzice mówią "nie mój Tomuś, nie mój Krzyś, on jest taki grzeczny, zresztą wczoraj był w domu o 19, on nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Suma sumarum, wszyscy grzeczni podejrzani, okazali się niesłusznie podejrzewani. Spójrzmy na gimnazja, na siedlisko zła, na to co NASZE dzieci wyprawiają w szkołach, nasz Karolek, czy Wojtuś. I nie oszukujmy się nie jest to problem już tylko gimnazjum ale także podstawówki. To nasze dzieci, wyłudzają pieniądze od młodszych kolegów, to nasze dzieci palą papierosy na długiej przerwie, to nasze dzieci piszą markerami po drzwiach i ławkach. A jeśli nie nasze to czyje?? Skądś się musiały wdziać! Czyjeś te dzieci są, ale na pewno nie „MOJE”.
  2. pomaranczakolejną ważną rzeczą jest to, czy sami dbamy o rozwój dziecka, jeśli pozwalamy mu od najmłodszych lat korzystać z komputera/internetu Mój znajomy ma 3 synów 1 podstawówka, 4 podstawówka i 1 gimnazjum. Wyjechał do pracy do Włoch i kupił dzieciom komputer i zadbał również o dostęp do Internetu. Teraz gdy wildze się z nimi nasza rozmowa wygląda tak: -Michał grałeś w "to"? -nie. -to kiepsko, a może w "taką i taką grę" -też nie. - a przez sieć grasz? -mam za wolny Internet na granie przez sieć. -to co Ty robisz cały dzień? Bo widze że jesteś trochce do tyłu. Albo inna sytuacja: Mama księgowa, tata informatyk nagle dziecko które chodzi do "zerówki", pokłóciło się z mamą i poszło zagrać sobie w swoją ulubioną gręe. Dla mnie to jest po prostu KALECTWO! Komputer czy o Internet są bardzo pożyteczne ale w klasie maturalnej czy na studiach. Internet uzależnia, gry też, przecież dziecko nie może ciągle grać w gry edukacyjne. Co pierwszoklasista będzie szukał na Internecie? Jak się pisze jakieś słowo - trzeba nauczyć dziecka korzystać ze słownika. Poza tym, wolałbym żeby dziecko pytało mnie gdy czegoś nie wie, bo jeśli będę potrafił mu odpowiedzieć, to dziecko zakoduje że tatuś jest mądry, ale poza tym zakoduje, że tacie można zaufać, że on coś potrafi, coś wie. A może trzeba będzie coś wytłumaczyć, i a to sprzyja bo dziecko nie będzie się bało prosić o pomoc w 5 klasie i w gimnazjum i później. Komputer TAK Internet też, ale nie w tym wieku - przynajmniej dla mojego dziecka.
  3. Zastanawiam się czy troszeczkę nie schodzimy z tematu, bo tolerancja względem drugiego człowieka nie jest "problemem" pierwszoklasisty, tylko wszystkich ludzi. Tak naprawde nasz mały pierwszoklasista rozpoczynając pierwszy rok szkolny rozpoczyna nowy roździał życia- dorastanie, i kształtowanie swojej osobowości. Tolerancji może nauczyć się w szkole, ale przede wszystkim także w domu. Zastanówmy się jak pomóc pierwszoklasiście, nauczycielom i rodzicom, a nie jak wychowywać dziecko. o także bardzo ważny temat ale chyba nie w tym dziale - tak mi się przynajmniej wydaje. Wiec wracając na prawidłowy tor: Proponuje by rodzice pytali swoją pociechę, jak czuje się w szkole? Jakie ma relacje z kolegami z klasy? Czy mu nie dokuczają? Czy starszoklasiści nie są niegrzeczni w stosunku do nich? Taka rozmowa po pierwsze jest rozmową miedzy dzieckiem a rodzicem, a po drugie pozwala spojrzeć na szkole oczyma dziecka. Moja mama, usłuchała moich opowieści poczym szła na wywiadówkę i już była inna wersja wydarzeń, dlatego, że nauczyciela zazwyczaj nie ma przy "sprzeczkach" miedzy kolegami. I nauczyciel mówię " Michał uderzył kolegę", ale ten kolega mnie przezywał, bo nie wiedziałem jak pisze się "żaba". Dziecko nie zawsze ma racje, ale zawsze ma swój punkt widzenia.
  4. Bardzo dużo pisze się do tej pory o emocjonalnej i psychologicznej stronie problemu. Minie kilka miesięcy, nasz pierwszoklasista pozna kolegów i koleżanki, polubi panią wychowawczyni i pozna wszystkie zakamarki szkoły podczas przerw. Rozumiem, że dziecko musi odnaleźć się w nowych realiach, ale najczęściej nie ma większej tragedii. Trudniej jest utrzymać dziecko w szkole niż je do szkoły przyprowadzić. Fajnie byłoby aby nasze dziecko dostawało dobre oceny lub pozytywne opinie w dzienniczku, lecz to wszystko należałoby zrobić tak, by dziecko chciało się uczyć, by znało smak zarówno "bdb" jak i "ndst", a równocześnie aby nie traktowało szkoły jako przymus już od pierwszej klasy. Co mam na myśli: -matematyka na tym etapie jest bardzo życiowa ile jest 2+4, można podzielić jabłko na 6 części i pokazać dodawanie w taki sposób. - Można na spacerze w parku szukać różnych kształtów jak kwadraty, trójkąty, lub liczb np. rejestracji samochodowych czy numeru domu. Trzeba nauczyć dzieci rozkładać problemy na części pierwsze, ale aby one mogły same to robić muszą mieć inspiracje i pewną ideologie myśleniową. Trzeba bawić się z dzieckiem ucząc, bo być może kiedyś jakieś trudne zadanie będzie mógłby podzielić na etapy lub sobie to jakoś sprytnie wyobrazić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...