Cześć dziewczyny,
Pisałam tutaj ponad rok temu jak nie dalej i od tego czasu się dużo zmieniło.
Dla przypomnienia: 2 lata temu poronilam. Od tego czasu staramy się z mężem nadal.
Na początku maja u mnie została wykryta niedoczynność tarczycy i insulinoopornosc. U męża kiepska jakość nasienia.
Moje wyniki aktualnie chyba są wyrównane. Tzn. Tsh 0.9, glukoza 88 insulina 4.5. Lekarz powoli mnie wyprawadza z leków.
Przed leczeniem niestety rozregulowal mi się całkiem cykl. Dochodziło nawet to 60 dni.
Dziewczyny czy są tu takie które miały podobną sytuację i zaszly,utrzymaly ciążę?
Dla mnie troszkę paradoks, zajsc w ciążę przy kiepskich wynikach meza? Jednak skoro było to chyba nie jest tak zle.
Dodam też ze w lipcu lekarz podejrzewał ciaze po raz kolejny ale nie rozwinelo sie nic. Niestety tsh wtedy bylo jeszcze 3.5.
Jak duzy wplyw ma tarczyca na początki ciąży?
Jak w swoich organizmach rozpoznajecie ze to idealny moment na poczecie? Tylko mierzenie temp czy cos jeszcze?
Jeśli moje pytania są prymitywne to góry przepraszam.
Pozdrawiam.
H.