Monikacz, dzięki za słowa otuchy. Jak już trochę ochłonełam, to też tak pomyślałam. Ale zawsze stresik jest.
Co do przenoszenia, ja pierwszego syna 8 dni przenosiłam i dalej nic się nie działo, mieli mi wywoływać, ale że był 11 listopada, to czekali na kolejny dzień roboczy. A w nocy z 11 na 12 lekarzowi na dyżurze, którego widziałam pierwszy raz w życiu nie spodobało się ktg i syn urodził się przez cc. Wszystko poszło szybko i sprawnie. 8h po już byłam na nogach, a do domu po 3.
Teraz czekam na decyzję mojej gin, bo mam cukrzycę ciążową i młody wg usg ma 2 tyg. na plusie z wagą. 30 ma być wszystko jasne. Najgorszy jest teraz ucisk na pęcherz i krocze. Boli jak piorun.