Pewnie, ze jest i wierze, ze kazdej z Was sie uda;)
Ten cykl byl w ogole inny, bo to byl moj ostatni na clo (lekarz po tym miesiacu chcial mnie na laparoskopie wyslac), wiec juz sie nastawialam na to, poza tym akurat w tym cyklu kochalismy sie z mezem tylko 2 razy, akurat mielismy 10 rocznice slubu (obstawiam, prezent od losu:) ), wiec juz przeznaczalam ten cykl na straty. Jakis tydzien przed spodziewana miesiaczka (nie mialam monitoringu ani wtedy nie robilam testow owulacyjnych, wiec owulacje moglam miec wczesniej)ciagnelo mnie w podbrzuszu (we wczesniejszych cyklam dopiero ok 3 dni przed miesiaczka bolaly mnie jajniki)wiec teraz wczesniej i inaczej, bol piersi byl taki sam jak przed miesiaczka, ale za to doszla ogromna sennosc. Wracajac z pracy musialam robic sobie drzemki, bo nie moglam funkcjonkwac.
Mialam miec @ w niedziele, zrobilam test (chociaz juz sobie obiecywalam tyle razy, ze wiecej przed dniem spodziewanej@ nie zrobie, zeby sie pozniej nie nakrecac, ze moze jestem, ale nie wyszedl, bo za wczesnie, oczywiscie nie wytrzymalam), w poniedzialek o 19 po jednej z drzemek i wyszedl juz pozytywnie, byla bardzo blada druga krecha, ale byla. Na drugi dzien rano byla mocniejsza, w srode beta 117, w sobote 505, a do niedzieli zylam jak na szpilkach, zeby jednak nie przyszla ta miesiaczka i milion razy sie przeklinalam, ze tak wczesnie test zrobilam. Pozniej usg, dwa serducha i ogromne szczescie.
Wiem, ze nie da sie odpuscic calkowicie i o tym nie myslec, strasznie mnie wkurzalo jak ktos mi dawal rady"odpusc to siedzi w glowie" mialam ochote mu wtedy przyj...c, ale jak widac ten najbardziej przeze mnie skreslony cykl byl tym szczesliwym 😉