Jestem tu nowa, ale mam wielką nadzieję, że dostanę pomocne odpowiedzi. Mam 6-miesięczną piękną i zdrową córeczkę. Od urodzenia była najgłośniejszym dzieckiem w szpitalu, które praktycznie w ogóle nie spało. Łudziłam się, że jej to minie gdy przywieziemy ją do domu, ale było tylko gorzej. Córka płakała do 3 miesiąca całymi dniami, nie spała w dzień, w nocy też było ciężko. Jako noworodek, a potem małe niemowlę bardzo potrzebowała snu, ale nijak nie mogła zasnąć, co powodowało jeszcze większy płacz, a wręcz histerię. Ulgę przynosiło tylko bujanie na rękach lub telepanie w wózku przy szumie suszarki - wtedy przysypiała. Nie chciała pić z piersi, prężyła się i wyginała, więc przeszliśmy na butelkę gdyż spadała z wagi. Byliśmy kilkukrotnie u lekarzy, którzy stawiali diagnozę - kolka. My jednak nie odpuszczaliśmy, bo kolka zazwyczaj łapie dzieci wieczorami, a mała płakała i prężyła się całymi dniami. Zrobiliśmy więc wszystkie możliwe badania: posiew moczu, badanie ogólne moczu, usg brzucha i ciemiączka, badanie kału wykluczające nietolerancję laktozy, badanie krwi. Wszystkie badania wyszły prawidłowo. Podawaliśmy małej espumisan, dicoflor, delicol - niewiele pomagało. Po 3 miesiącach histerie nie do opanowania się skończyły, ale nadal jest bardzo ciężko ze spaniem. W dzień mała nie potrafi sama zasnąć. Gdy odłożę ją senną do łóżeczka wierci się i zaczyna płakać. Zasypia tylko gdy leży w wózku, który jeździ po nierównej powierzchni np. dywaniku. Gdy już jakimś cudem uśnie to jej sen prawie nigdy nie trwa dłużej niż 30 minut. Nie dość, że jest krótki to i niespokojny, mała co jakiś czas rusza rączkami i nóżkami. Mam wrażenie, że nie potrafi zasnąć głęboko. Dłużej pośpi tylko na spacerze, ale to też nie zawsze. Wózek musi jechać po nierównej powierzchni, dlatego najczęściej wybieram się z nią do lasu. W sumie przez cały dzień czasem śpi nie całe 2 godziny, maksymalnie 3 godziny, ale nie jest to sen naturalny tylko wymuszony niejako przez mnie. Nie mogę jej zostawić śpiącej w pokoju i zamknąć drzwi, bo w każdej chwili może zgubić smoka i się wybudzić, a wtedy nie pośpi nawet tych 20-30 minut i w każdej chwili muszę być w gotowości by ją bujać. W nocy też się kręci, często macha rączkami i wali nóżkami o materac. Zaśnie o 19 (wtedy wyjątkowo bez bujania w łóżeczku), ale kręci się wielokrotnie. Czasem uśnie ponownie bez mojej ingerencji, ale często zaczyna marudzić tak bardzo, że trzeba do niej wstawać i zmieniać pozycję. 2 razy podajemy jej mleko - ok. 23 i 2-3 w nocy. Inaczej nie uśnie. Wody ani herbatek nie uznaje. Budzi się już na dobre czasem o 4 nad ranem, a czasem o 5 gotowa do zabawy. Ogólnie w dzień jest bardzo pogodna. Nic jej nie boli. Nie ma problemu z kupkami. Od 4 miesiąca stopniowo rozszerzamy jej dietę, ale po żadnym produkcie nie zaobserwowaliśmy niczego niepokojącego. Nie płacze tylko raczej marudzi gdy się nudzi. Zęby jej nie idą - dziąsła nie są opuchnięte ani zaczerwienione i nic nie wyczuwam palcami. Dużo się śmieje i interesuje zabawkami. Często głośno piszczy, wymachuje rękami i nogami. Jej sen to tragedia. Nie mówcie proszę bym dała się dziecku wypłakać aż zaśnie - nie dam rady. Nie mówcie, że to wina bujania - gdy zaśnie cudem bez bujania też budzi się po 20-30 minutach. Nie mówcie, że może złe warunki do spania - ma idealne: miękkie łóżeczko, kaloryfer przykręcony, ciemno. Przed snem wyciszenie, relaksująca kąpiel, mleczko. Nie mówcie, że może potrzebuje bliskości - próbowaliśmy spać z nią, ale nie było żadnej poprawy. Nie mówcie, że coś ją boli - nie płacze, jest bardzo pogodna. Czy któraś z Was tak miała? Czy minęło i się unormował ten sen? Z góry dziękuję za odpowiedzi.