survivalx17

Cześć, dziewczyny! :) Zwracam się do Was z prośbą o radę, bo sama już wariuję. Od ponad miesiąca współżyję ze swoim mężczyzną - bez zabezpieczenia. Cykle mam regularne. Kochamy się często - nie zważając na to, czy to dni płodne, czy niepłodne. Dwa tygodnie temu zaczęłam mocno krwawić - jasnoróżowa, rzadka krew, w konsystencji wręcz jak woda. Były to ok. 2 dni po owulacji. Towarzyszyły temu intensywne i nieznane mi bóle w podbrzuszu oraz dziwne uczucie ciągnięcia. Przez kilka pierwszych dni od tego zajścia nie miałam apetytu, strasznie odtrąciło mnie od jedzenia, kawy, papierosów i ulubionych perfum, co skłoniło mnie do zrobienia testu. Test wyszedł negatywny, ani cienia drugiej kreski.. Ale mój organizm nadal zachowuje się dość dziwnie. Od jakiegoś tygodnia mam skok apetytu, odczuwam niesamowitą, ogrooooomną senność i zmęczenie, ale kiedy się położę - nie mogę spać. Towarzyszy mi też ból głowy i górnych partii kręgosłupa. No i huśtawki nastroju... W jednej sekundzie skaczę ze szczęścia, a w drugiej potrafię płakać, sama nie wiedząc czemu. Czy któraś z Was miała podobnie? Nie wiem, czy wariuję, czy powinnam poczekać na miesiączkę (powinna przyjść za tydzień) - strasznie się niecierpliwię, a objawy stają się nieznośne.. Proszę o Wasze opinie.