Jako takiej nadziei nie mam, po prostu sama sobie bym nie wybaczyła jakbym nie poczekała trochę dłużej i podjęła decyzję za szybko. Wyrzuty sumienia, że może by było dobrze jakbym poczekała.
Fakt faktem chciałabym żeby okazało się że mam rację, ale myślę też o tej drugiej możliwości żeby później nie bolało tak bardzo, próbuję się przygotować na to najgorsze. Wolę się miło zaskoczyć niż zrobić sobie za dużo złudnej nadziei i potem cierpieć.
Szukam różnych zaczepień, które by powiedziały, że jednak jest spora szansa, ale to chyba dla własnego komfortu psychicznego, która by tego nie zrobiła? Szukamy wszędzie chociaż odrobiny nadziei, że jednak ten przypadek nie dotyczy nas. Która by nie myślała o znalezieniu tego światełka? No właśnie.