Też myślę, że chwilowo słoiczki to najlepsze rozwiązanie.
1. Zimą i wiosną warzywa i owoce to 100 % oprysków.
2. Nawet jeśli zacznę kupować mrożonki- z jednej paczki wezmę kostkę dyni, z drugiej różdżkę brokuła itd. a co z resztą mrożonki? Wietrzeje i wysycha, traci swoje wartości odżywcze bo nie jestem w stanie ich znów zamknąć sterylnie.
3. Ja nie wiem ile czasu gotować żeby warzywa zachowały max wartości odżywczych.
4. Tymon je 2 łyżeczki do 1/3 słoiczka. Nie wyobrażam sobie gotować po plasterku warzyw i kostce mięsa ;-)
5. Z doświadczenia (3 dziecko)- nie boję się, że mały będzie chciał tylko papki. Dzieci jedzą oczami. Jak widzą, że dorośli pakują pod nos- też chcą. Już teraz jak mamy na obiad gotowane ziemniaki mały tak się trzęsie, że mu dajemy. Wcina aż uszy się trzęsą, a nie mają konsystencji słoiczkowej.
Jak zacznie jeść normalne ilości i będzie trochę większy to łatwiej ugotować coś dla wszystkich tylko bez przypraw, a jemu zblendować czy już potem rozgnieść widelcem. I latem i jesienią będą lepsze warzywa i owoce.