Ale historia :))
Wczoraj o 23.20 pojawił sie moj syn! SN, po 11h, niestety w ostatniej minucie było cięcie krocza. W chwili obecnej okładam sie lodem.
Od 7 rano zmieniałam wkładkę co siusiu. O 12.30 pojawił sie ciągły, ale delikatny ból podbrzusza. O 12.50 spostrzeglam ze wkładka nadzwyczaj mokra. Telefon do mojego, odbiera on: "Rodzisz?" Ja: "chyba tak" on: "nie żartuj" :)))
O 13.30 byliśmy w szpitalu, do 19 dałam radę sama a potem poprosiłam zzo bo już mdlałam. Do 20 zanik porodu, oksytocyna, do 22 10cm. I potem już poszło, każda pozycja, wszędzie, nawet w wc.
Młody jeszcze śpi - ciurkiem od 1.30 :)))