"Szczur Szczepan"
Szczur Szczepan ze swej szczególnej szczodrości słynący,
przebudził się o brzasku słońca,
wygrzebał spod puszystej pierzyny
i przeciągnął ze trzy razy.
Szczotką ryżową przeczesał swoją przerzedzoną grzywę
i przegryzł szybką przekąskę.
Po czym z czeluści się wynurzył,
wyszczerzył szczerbatą szczękę z norzej sczeliny
i pochrząkując ochoczo ruszył na przebieżkę.
Bieżąc nad rzeczkę przeskoczył trzydzieści trzy grządki rzodkiewki
i tuż przy brzegu sadzawki
zauważył brzęczące trzmiele i szczypawki.
Przywitał się z chrząszczami,
które w gąszczu trzciny jeszcze drzemały
i przybiegł ścieżką nad rzeczkę.
W dżdżystym deszczu spostrzegł gżegżółkę i wrzeszczącego cietrzewia
oraz trzódkę wieprzy drżących na wietrze.
Przypadkiem zauważył także dżdżownicę Grażynę,
która zaprosiła go na szczawiową z grzankami
i wciąż jeszcze świeżą szarlotkę.
Szczur Szczepan nie zaprzeczył
i razem podążyli grząską dróżką przez krzaki.
Zaspokoiwszy zapotrzebowanie brzuszka na przepyszny posiłek,
szczur szczerze podziękował
i pobieżył dalej brodząc w grzęzawisku i parząc się pokrzywami.
Przypomniał sobie nagle, że miał się przystrzyc,
ale sam strzyc się nie przywykł,
więc do szwagra przez rżysko żwawo podążył.
Szwagier Grzegorz ostrzygł grzywę ostrzem brzytwy
i Szczepan jeszcze przed zmierzchem,
był z powrotem w swej szczurzej norze.
Zatrzasnął mosiężne drzwiczki,
otrzepał grzbiet z kurzu,
rozejrzał się po norze
i stwierdził, że porządki przełoży na pojutrze,
po czym czmychnął hyżo pod pierzynę i przysnął...
* Wiersz jest w całości autorstwa własnego :)