
Aggaa25
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Aggaa25
-
Czesc dziewczyny, dlugo nie wchodzilam na forum a tu za duzo nie ma co nadrabiac... Szkoda bo lubie czytac. my w koncu dzis bez ortezy... Przez te dwa i pol tygodnia duzo sie dzialo a w sumie njc ciekawego, ale mam dosc... Maz mial urlop no a ze mlody reka unjeruchomiona to nie pojechalismy nigdzie tylko do moich rodzicow na wies.... Bo w lodzi tych upalow z Krzyskiem bysmy nie wytrzymali... Ogolnie Krzys z Matki Polki wyszedł w bandazach zeby nie ruszal ręką po trzech dniach pojechalismy na zmiane opatrunku i to byla masakra, potowki, odparzenia i smrod... Mylysmy z pielegniarkami go na izbie przyjec i oczgwiscie spowrotem w bandaz, biedne dziecko, skora swedzi, goraco, poci sie, bol itd... Pytamy na izbie czy nie moze miec ortezy na ten bark no bo te bandaze to koszmar ale oczywiscie panie dr stwierdzily ze tak malych nikt nie wyprodukowal... No to zalamka ale nastepnego dnia zaczelam grzeba po necie i rzeczywiscie dopiero wyprodukowali dla dzieci powyzej drugiego roku... No ale ja sie nie poddalam bo z wyksztalcenia mgr fizjoterapii to mowoe nie moze tak zostac jak cos to babcia na maszynie cos uszyje zastepczego. Podjechalam do sklepu medycznego z ktorym mialam jeszcze do czynienia na studiach licencjackich i sie okazalo ze owszem nikt nie wyprodukowal ale oni szyja na wlasne zamowienia....i dobralismy rozmiar dla Krzysia xxxs ale dziecko od razu odzylo...zupelnie inaczej bo nie takie grube i na koszulke zakladane, mozna zdjac do kapieli i pozniej zalozyc spowrotem, musialam go intensywnie smarowac bo skore mial straszna... Oczywiscie koszt 180 zl ale mielismy to gdzies, cieszylismy sie jak dziecko ze nam sie udalo to znalezc... No i z ta orteza juz bylo lepiej ale biedne dziecko mialo pochowane zabawki do ktorych potrzebuje dwoch rak.. No i jak tylko maz zaczal urlop pojechalismy do rodzicow i tu niby duzo lepiej bo piaskownica, podworko, spacerki itd ale Krzys bardzo nerwowy sie zrobil no i w poniedzialek mielismy kontolna wizyte juz w przychodni na nfz ze bedzie mial zdjeta to orteze... Pojwchalismy do lodzi i.... Masakra.... Okazalo sie ze Krzys nie byl zapisany... Tzn my dzwonilismy i mielismy na 16 a oni tego nie zapisali, maz sie wkurzyl zrobil afere i lekarz stwierdzil ze nas przyjmie ale wizyta wygladala tak ze lekarz mial 5 minut, nie obejrzal ani zdjec z rtg ani go nie zbadal tylko stwierdzil ze u starszych dzieci do 4 tygodni po takim urazie jest gips wiec my jeszcze 10 dni mamy miec ta orteze... Nie podobalo mi sie to bo z racji wyksztalcenia co nie co wiem no ale wiadomo lekarzem nie jestem wiec nie bede sie klocila... Wrocilismy z lodzi do moich rodzicow i mowie mamie zeby zadzwonila do najlepszego ortopedy w tym miescie ktory jest ortynatorem no i stwierdzil ze teoretycznie on małych dzieci nie przyjmuje ale po znajomosci go zobaczy... W szoku byl ze dziecko az tyle dni mialo miec ta orteze bo zwykle z tydzien powinno byc unieruchomienie u tak malych dzieci i tyle max 10 dni.... A on juz mial 16 dni... Wiec od razu kazal zdjac i stwierdzil po badaniu ze nie ma sladow zlamania... Szok.... I moj maz ma dwa dni urlopu jeszcxe wiec nigdzie nie pojedziemy, pewnie we wrzesniu gdzies wyskoczymy... To rodzice kupili olbrzymi basen i wlali ciepla wode wiec z basenu nie wychodzimy, Krzys ma dla siebie mniejszy i tak dni spedzamy... Odezwe siw jak juz wroce do Lodzi. Trzymajcie sie dziewczyny, pieknych pogod na wczasach. Buziaki
-
Czesc dziewczyny, dlugo nie wchodzilam na forum a tu za duzo nie ma co nadrabiac... Szkoda bo lubie czytac
-
-
-
Moj maly jednoreki bandyta
-
Czesc dziewczyny ja musze sie dzis troche pozalic... Pojechalismy w sobote na ten master truck, fajnie bylo duzo ciezarowek, chlopaki zadowoleni powsiadali sobie do wielu, niektore pieknie wymalowane ogolnie super, tylko ze bardzo goraco bylo a to bylo na lotnisku wiec patelnia konkretna a jedyny cien jaki byl pod drzewami byl zarezerwowany dla VIP... Wscieklam sie wiec troche siedzielismy w cieniu ciezarowek duzo nie bylo ale jakos to przetrwalismy i o 19 zebralismy sie do domu, dotarlosmy do auta i tak a'propo tych upadkow, Krzysiek chcial jak zawsze wsiasc do auta za kierownice kiedy my rozpakowywalismy wozek do bagaznika i szykowalismy sie do podrozy i nie wiem co zrobil ale nie wsiadl do auta bo zrobil bach na pupe i sie poplakal wiec mysle ladnie zmeczony w ogole nie moglismy go wpakowac do auta bo plakal... Zazwyczaj placze jak jest mega spiacy i ma problem z zasnieciem, no ale wkoncu na rekach zasnal wsadzilismy do auta i pojechalismy do domu. W sumie jeszcze postoj na mc donalds, siusiu itp dojechalismy do domu kolo 23 wiec Krzysiek do lozeczka spac no i zaczal plakac, pomyslalam ze brzuszek go boli bo zaczelam go masowac po brzuszku to sie uspokoil i zasnal, dalam mu jeszcze espumisan i spal ale budzil sie jak nigdy co dwie godz z placzem... Z mezem juz nie wiedzielismy co robic... Juz nawet mowie pojade na pogotowie ale cholera z czym... Nie wiem o co chodzi, pozniej mysle sobie moze te 5 mu wychodza to moze to, dalam mu nurofen i zasnal ale nadal sie budzil... Rano wstajemy a krzys z rak nie chce zejsc caly czas placze jak go sie rusza, ja patrze a on w ogole lewa raczka nie rusza.... Masakra nigdy bym nie pomyslala ze zwykle przewrocenie cos mu sie stanie, bo bachnal na trawe... Masakra wiec dupa w troki do auta i do matki polki na izbe przyjec, wyczekalismy sie zbadali go, rtg i niby wszystko oki ale stwierdzili zebysmy poczekali to przyjdzie jakis tam profesor i jeszcze go obejrzy.... No i sie okazalo ze odprylo mu kawalek obojczyka.... Wiec Krzys na dwa tygodnie jest w opatrunku de solta... Na szczescie nie gipsowym tylko z bandazy... Tak mi go szkoda... Niby bawi sie ale co to za zabawa jedna reka i nic nie moge zrobic w domu tylko z nim, do tego takie upaly sie zrobily a my srednio z domu mozemy wyjsc bo on by chcial na plac zabaw ale jego nie mozna kapac poki ma te bandaze... Hustawka tez srednio, spacer jezeli cos to w wozku... Masakra plakac mi sie chce a za tydzien chcielismy leciec na jakies last minute... Nocka katastrofa bo nie mogl sie ulozyc wiec co chwila sie budzilam pomoc mu sie przekrecic na boczek... Teraz powonien spac ale nie chce a ja jestem nieprzytomna.... Bajki leca non stop bo zazwyczaj dawalam mu lego i mialam go z glowy albo sie z nim bawilam a teraz on nie chce bo sie wkurza ze nie ma obu raczek do skladania... Tez dodatkowy problem bo srednio z wchodzeniem i schodzeniem z kanapy wiec trzeba go wsadzac i zsadzac ale tez jest to ciezkie bo jedna reka lape go pod zdrowa pache a druga musi isc pod tylek... Masakra wiec tez uwazajcie dziewczyny z tymi upadkami... Bo u nas to bylo zwykle bachniecie a okazalo sie ze bardzo niefortunne... Uciekam bawic sie z moim malym inwalida ;-) trzymajcie sie
-
Ang moj Krzys tez ma zachwiania rownowagi a jak juz jest spiacy to co chwila mu sie nogi placza i sie przewraca nawet na prostej drodze... U nas dzis pierwszy ladny dzien sie zapowiada a wyjsc za bardzo z domu nie mozemy bo maja nam przywiezc pralke... Mlody mial ciezka noc ale winie za to 5 bo jedna mu sie juz przebila ale mysle ze robi sobie miejsce bo pcha paluchy do buzi, wiec dzis sobie odespal troche noc bo jest 9 i wlasnie przybiegl z misiem z lozeczka. My jutro mamy zamiar jechac na master truck show pod opole bo mlody uwielbia ciezarowki wiec pewnie bedzie mu sie podobac. A dzis czeka mnie pranie bo przez te deszczowe dni nic mi nie schlo jak zrobilam jedno pranie to dwa dni czekalam zeby wyschlo wiec mam sterte do prania... Niech ta pralka przyjedzie jak najszybciej... A mam pytanie wasze dzieci jeszcze pija mleko bo Krzys sobie sam odstawil i rano nie chce w ogole mleka... Ani kaszki nic nie chce jesc... Dobra uciekam ogarnac mieszkanie.
-
Czesc dziewczyny, tez jestem czytam Was ale trudno napisac... U nas pogoda od dwoch tygodni do bani, najpierw co chwila burza i gorac i tak na zmiane a od wczoraj ciagiem leje deszcz nawet niema jak wyjsc z domu co odbija sie na zachowaniu Krzyska i mojej psychice... Jest maruda jak nie wiem co, chwile sie sam pobawi a zaraz znow marudzi i wyje... I tak w kolko... Od kilku dni ostro wzielismy sie za nocnik ale zadnych efektow... Oszczednosc na pampersach ale za to sciera i pralka w ciaglym uzyciu... Za chiny nie chce siadac na nocniku wczoraj caly dzien posadzenie go graniczylo cudem chyba ze w majtkach to sam siada. A najlepsze bylo to ze maz z pracy wrocil i mowi do Krzysia " usiadz na nocniku to dam ci oreo" patrzymy a Krzys leci do nocnika i siada... Najgorsze ze jak uda mi sie go przekonac zeby usiadl to posiedzi ale nic nie zrobi a jak juz wstanie i zalozemu majteczki to siku robi w majtki a jak pytam gdzie krzys mial siusiu robic to leci do nocnika i pokazuje i tyle. Rano tez nie ma szans zeby to pierwsze siusiu zrobil do nocnika bo on wpada do nas do lozka jak my jescze spimy i dociaga zoltko a jak tego nie zrobi bo chce zeby usiadl na nocnik to dzien jest caly przeplakany... O wszystko... My z wakacjami nie wiemy co robic bo kasy troche malo termin wczesniej nie byl zqrezerwowany i teraz patrzymy na jakies last minute ale zobaczymy czy cos sie trafi, w ten weekend chcielismy na dwa dni jechac nad morze z mlodym ale zobaczymy jak pogoda bo przejechach 500 km w jedna strone zeby siedziec w pokoju mnie nie bawi... Magda wspolczuje akcji z kotem dobrze ze juz lepiej, co do chorobska u nas tez nie wiadomo gdzie chyba na placu zabaw Krzys zlapal tego wirusa bo 5 dni mielismy goraczke i zapalenie gardla... Obylo sie bez antybiotykow... Megs co do uzadlenia przez pszczoly to wspolczuje bo wiem co to znaczy jak mialam 19 lat poszlam na spacer z psem do lasu i wyniuchal gniazdo pszczol w ziemi i bylismy przez nie zaatakowani najgorsze bylo to ze ja z siebie zaczelam zrzucac pszczoly i uciekac a pies wlaczyl system obronny zeby sie nie ruszac i musialam po psa biec pod pache i do tego z niego zrzucac pszczoly... Ja wyladowalam na pogotowiu a pies u weterynarza... Na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo bo nie mialam reakcji alergicznej j pies tez ale pamietam ze ja dostalam konska dawke wapna a tablety byly tak duze ze ledwo przez gardlo przechodzily... I wsumie mnie nic nie swedzialo pozniej.... Ale jedno z najgorszych wspomnien zycia... Nie zapomne jak ze zwiazanych wlosow wyciagalam w poplochu te pszczoly... W sumie najbardziej mialam wlasnie glowe pogryziona i nogi bo mialam krotkie spodenki. A wracajac do nas to Krzys nadal gadac nie chce jedyne co mowi to "daj" i oczyeiscie jak widzi babcie to leci "babababa" a reszte piszczy. Z mezem staramy sie o druga dzidzie ale na razie nic... Zobaczymy ile tym razem bedziemy "walczyc"
-
Oj dziewczyny, opuscilyscie sie w pisaniu straaasznie.... Megs super fryzurka Ja musze sie pochwalic bo moj syn w koncu po wielkich wojnach chodzi za reke po ulicy... Jestem w szoku ze to sie udalo bo bylo to dla mnie straszne bo jak nawet na zakupy male szlam to musialam albo go nosic na reku albo wozek tachac... Zmiany ku lepszemu :-) Niestety nadal nie mowi ale bylam u znajomych i akurat byla u nich sasiadka ktora jest dzieciecym logopeda i powiedziala zebym sie nie martwila mamy tylko cwiczyc jezyk bo slini sie podczas zabawy... Ale jestem dobrej mysli. Wczoraj z mezem bylismy troche we wroclawiu bo maz mial godzinne spotkanie w jednej firmie wiec pojechalismy z nim, Krzys widzial wielkie maszyny budowlane i bardzo mu sie podobalo a pozniej poszlismy do zoo i powiem wam ze najbardziej mu sie podobalo w afrykarium, byl w szoku i caly czas piszczal z wrazenia, pozniej weszlismy do takiego mini zoo gdzie chodzily kozki male z mama i poki pojedynczo podchodzily kozy to sie cieszyl i je glaskal ale w pewnym momencie podlecialo do niego chyba z 8 i bidulek sie wgstraszyl az poplakal, wiec dalsze zwiedzanie bylo mocno utrudnione, pozniej wrocilismy na mecz, oczywiscie szkoda bylo ogladac ale trudno moze lepiej zagraja w kolejnych meczach, jeszcze nic straconego... Niestety nadal nocnik jest na straconej pozycji, niby na nim chwile posiedzi ale nic nie zrobi, jak go puszczam w majteczkach to oczywoscie zaczyna robic siusiu na stojaco wiec szybko go na nocnik sadzam to wtedy powstrzymuje... I siedzi i tak nic nie zrobi... Dzis Krzys zasnal bardzo ladnie bo poszedl do lozeczka dal buziaki misiowi i go przytulol i tak lezal a ja mu spiewalam i po 10 min zasnal... Wiec ja ide odpoczywac a Wy dziewczyny piszcie bo nie ma co czytac...
-
Cos mi urwalo... Maszkaron paznokcie piekne... Pozazdroscic... Ja sama na wlasne zyczenie swoje zdewastowalam i teraz sa w fazie regeneracji a mianowicie zgryzalam zel z paznokci w jakims chyba ticu nerwowym, skonczylo sie tym ze mialam tak slabe i cienkie paznokcie ze do polowy plytki ich po prostu nie mialam... Szkoda gadac juz jest o niebo lepiej... Dopadlo mnie jakies przeziebienie a najgorszy byl kaszel, trzy nocki z rzedu nie spalam przez niego, a w dodatku momentami Krzysia budzilam, to bylo strasze, juz jest lepiej bo suchy zamienil sie na mokry... Ale jak tylko sie wykuruje lece zrobic wszystkie badania z krwi i moczu ktore sie robi przed ciaza i zaczynamy dzialac ;-) Ja dzis koncze bo musze mexz ogladac... Moj maz mnie zmusza... Mam miesiac meczow... Caly harmonogram mi maz rozpisal ktore mecze obowiazkowo ogladamy... Trzymajcie sie dziewczyny i piszcie
-
Hej dziewczyny, rzeczywiscie opuscilysmy sie... Musimy napraeic to, bo brakuje czytania co u Was slychac... Ja z mezem mamy weekend dla siebie bo wczoraj dziadek zabral Krzysia na wies ;-) wczoraj poszlismy sobie na lody na piotrkowska, dzis zaplanowana randka... A do poludnia wysprzatalam sobie cale mieszkanie lacznie z wypraniem firanek, doszorowaniem piekarnika itp rzeczy ktore ciezko zrobic przy Krzysiu... Ja ostatnio maszeruje, kiedys biegalam ale mam problem z kolanem i po bieganiu kolano puchnie mi jak baniak... Wiec maszerujemy sobie z Krzysiem codziennie po okolo 12-15 km a pozniej plac zabaw. I tak dni mijaja... zdjelismy z lozeczka barierke z jednej strony i dokupilismy ta deseczke do lozeczka wiec Krzys spi juz jak duzy chlopczyk... W poludnie spanie super bo mowie ze Krzysiu teraz idzie lulu i on idzie i zasypia sam ale wieczorem to jest tragedia, ucieka, placze itd dopiero jak sie poloze obok lozeczka i go miziam to przysypia... Nocnik nadal powoduje ataki histerii masakra a kiedys tak ladnie na nim siedzial
-
Czesc dziewczyny. Wiem, wiem znow sie odzywam raz na jakis czas... Ja poltora tygodnia spedzilam u rodzicow bo pogody piekne i inaczej sie odczuwa temperature niz w bloku... Po za tym troche u nas jakis wirus byl na szczescie ominal Krzysia bo zaczelo sie od mojego meza zle sie czul i byl oslabiony, kilka dni pozniej ja sie do dupy czulam niby goraczki nie mialam tylko stany podgoraczkowe, katar, oslabienie i mega kaszel... Dzien pozniej moja mama a jeszcze pozniej moj tata... Masakra ja dalej jeszcze kaszle ale moze niedlugo mi przejdzie, popilam troche syropu z cebuli czosnku i miodu ;-) Nocki u nas w kratke dwa tygodnie byla ameryka mlody padal o 20 i spal ciagiem bez zadnej pobudki do 7.30-8.00 teraz znow cos mu sie odwidzialo budzi sie o 3 z rykiem... I z zasypianiem tez duzo gorzej... Nocnik dalej parzy... Nie wiem normalnie spazmow dostaje jak go posadze... Nie wiem o co chodzi bo wczesniej siedzial na nim bajke mu wystarczylo wlaczyc i byl spokoj co prawda nie bylo efektow... A i powiem Wam newsa robilam kontrolnie to rabane cmv i w sumie nic sie nie zmienilo za wiele ani przeciwciala igm ani igg i poszlam do swojego ginekologa zeby doradzil co z tym zrobic i mnie skierowal do znajomej lekarki od chorob zakaznych i bylam u niej dzis a ona mi mowi ze ja zadnej cytomegalii nie mam i nigdy nie mialam... Mam niejednoznaczne wyniki od jakiegos czasu wiec nic nie wiadomo, ale Pani dr powiedziala zebym sobie zrobila jeszcze badanie na anty hsv 1 i 2 czyli na opryszczke mimo ze nigdy nie mialam ale zrobic nie zaszkodzi i jak zrobie wszystkie badania typu morfologia, mocz hiv wr, hbs i tam jeszcze cos to mozemy zaczac starac sie o dzidziusia... Chociaz zaczynam sie wahac... Z jednej strony chce a z drugiej boje sie jak to bedzie z Krzysiem bo jest na prawde absorbujacym dzieckiem, nie wiem czy dam rade... Do tego znow mialam postanowienie co do powrotu do swojej wagi i juz 4 kg udalo mi sie zgubic, jestem na dobrej drodze do nastepnych ubytkow kg a jak zaczniemy sie starac to to odejdzie w niepamiec... Masakra Koniec o mnie Wasze dzieciaczki przeslodkie, zazdroszcze konika i spelniania marzen... W ogole bardzo sie ciesze ze u Was wszystko dobrze idzie... Trzymajcie sie dziewczynki
-
Wyslalam na poczte kilka zdjec Krzysia
-
U nas Krzys wszystko pokazuje co chce, najdziwniejsze jest to ze czasami mowi takie spolgloski jak sie bawi autkami ze wiem ze nie ma tego wiezadelka przyrosnietego, grrr, brr... A u nas zamiast "pa" jest "ba"... Ostatnio notorycznie dokarmia psa... Swoimi posilkami pozniej jest glodny i podchodzi do szafki gdzie trzymam jego ciastka i pokazuje ze chce... A jak mu nie daje bo tlumacze ze obiadku nie zjadl to jest placz... No i pies oprocz tego ze jest dokarmiany to jest niestety zywa zabawka Krzysia.... Ale wczoraj w tv bylo o tym chlopcu co zostal pogryziony przez psa z ktorym czesto sie bawil i tak szczerze to zaczynam sie martwic.... Bo to tylko jest pies a Krzys na prawde lapie go za siersc i trzyma zeby pies nie uciekal mu, a za chwile robi mu cacy i sie przytula, ostatnio nawet pies dostal buziaka w ucho... Koty prowadzi za ogon i sie smieje, moi rodzice maja takiego kotka juz 14 letniego skubany sie trzyma bo sprawny jest ale jest takim kociuchem to Krzys to wyczail i jak tylko przyhezdzamy do rodzicow to leci szukac kota, chodzi i wola kici kici i zaglada nawet pod lozka a jak go znajdzie to robi cacy i za ogon lapie na szczescie ten kot w ogole nie reaguje... Smieszne sa te nasze brzdace
-
Magda u nas szczepienia jeszcze nie bylo bo najpierw awaria w przychodni, pozniej termin srednio nam pasowal i dopiero mamy miec za tydzien w piatek, niestety trzeba bedzie przesunac to szczepienie po roku na ospe, odre i rozyczke bo mamy na 18.06 a musza byc minimum 6 tygodni przerwy ciekawe jaki bedzie teraz termin skoro w lutym byly terminy na czerwiec :-D alejakos nie narzekam oby jak najpozniej mial to szczepienie... W weekend jezdzilismy na rowerach, spacerowalismy, zwiedzilismy kilka parkow z placami zabaw, pochodzilismy po Piotrkowskiej, fajnie bylo, fajna pogoda byla a teaz leje caly dzien, wczoraj od poludnia, a mlody szalu dostaje w mieszkaniu jak nie mozemy wyjsc... A niedziele idziemy na komunie do rodziny meza, powinnam buty sobie kupic ale jakos czasu nie ma kiedy wyskoczyc a do tego jeszcze trzeba znalezc prezent dla komunisty ;-) ajc... Mojego syna znow nocnik parzy... Masakra wczesniej ladnie siedzial oczywiscie bez zadnego skutku a teraz nie chce za Chiny usiasc nawet mu telefon dalam i nic... Czemu to moje dziecko nie chce gadac... Niestety zaczyna sie przez to stresowac i robi sie nerwowy... Wszystko chce osiagnac piskiem i krzykiem... Czasami glowa peka...
-
Hop hop dziewczyny co u Was slychac?
-
A w ogole dzieciaczki wasze takie slodziutkie i takie juz duze... A witryna po renowacji sliczna
-
Czesc dziewczyny, My dopiero wczoraj skonczylismy dlugi weekend majowy... Dzis ciezki dzien trzeba wrocic do codziennych zwyczajow... Caly tydzien siedzielismy u moich rodzicow oni tez mieli wolne wiec calymi dniami na dworku z Krzysiem, rozrabial jak szalony od samwgo rana wolal jak tylko oczy otworzyl ze chce na dworek wyjsc, wiec calymi dniami na swiezym powietrzu, padal spac dopiero o 21 bo oczywiscie cale rytualy co do por spania mial gleboko... Gdzies... Raz wszedl do domku takiego gospodarczego gdzie stoja kosiarki, narzedzia itp rzeczy i nawet nie zorientowalismy sie i wysypal mojemu tacie nawoz na podloge a to byly takie male kuleczki wiec mial super zabawe bo raczkami we wszystkie strony je rozwalal i dopiero zalapalismy bo sie baardzo smial przy tym, na szczescie zlapal taki nawoz ze nawet jakby zjadl to nic by mu nie bylo, ale mimo wszystko pozniej zamykalismy drzwi zeby nie mogl tam wejsc. Oczywiscie dziadkowi pomagal kosic trawnik, chodzil i popychal z nim kosiarke, pomagal myc samochod... A przed myciem sprawdzil jaki jest brudny samochod bo raczki wkladal miedzy felgi az do klockow hamulcowych wiec rece mial po lokcie w czarnym smarze itd a pozniej go nos zaswedzial wiec buzia tez byla czarna :-D ze schodow tarasowych u rodzicow schodzi sam w ogole nie musialam sie bac bo sie nauczyl ze siadal odwracal sie i rakiem schodzi tylko ze czasami juz od polowy tarasu tak tylem sie poruszal... Wiec dziecko bylo szczesliwe bo brudne. W dalszym ciagu pomagal dziadkom w podlewaniu roslinek konewka, wszystko obserwuje a pozniej nasladuje :-) no i wczoraj wrocilismy do lodzi na wieczor wiec nie chcial spac bo musial wszystko sprawdzic, dorwal sie do laptopa wzial sobie wlaczyl, ustawil sobie myszke obok, taty kalendarz i udawal ze pracuje tak jak tatus... Taki byl smieszny przy tym ze szok. A w ogole jutro mielismy miec szczepienie to wlasnie zadzwonili z przychodni ze maja jakas powazna awarie ze strona zdrowa jest zamknieta i musza odwolac szczepienie i dopiero w czwartek mamy dzwonic i cos wiecej moze bedzie wiadomo kiedy ustala kolejny termin... A teraz walke mam zeby Krzysia przestawic na normalne pory urzedowania ;-) trzymajcie sie dziewczyny cieplo, zeby tylko pogoda sie nie popsula
-
Czesc dziewczyny u mnie poprzedni tydzien to jakis horror byl... W poniedzialek dostal goraczke taka 38.3 wiec tragedii nie bylo ale za to w nocy znow 40 stopni, wiec we wtorek mama przyjechala troche do pomocy, wiec szly w ruch syropki przeciwgoraczkowe, woda z octem i co chwila zmiana ubran bo tak sie pocil ze wygladal jakby z basenu wyszedl... I tak w kolko... Masakra, ani kaszlu, jakos delikatny katar a goraczka caly czas wiec prywatnie lekarza do domu zamowilismy no i lekarka go zbadala, oczywiscie podczas wielkiej histerii i powiedziala ze osluchowo super, gardlo jakies zarozowione troche ale nic powaznego wiec moze byc trzydniowka... W srode dalej goraczka wiec spakowalam ciuchy zwierzaki i siup do rodzicow bo maz mial wyjazd sluzbowy od czwartku do soboty wieczor... A sama nie lubie byc jak Krzys jest chory bo do tego z psem trzeba wyjsc a w domu u rodzicow to zawsze ktos jest wiec spojrzy na malego a w dodatku musialam meza odwiezc do Kielc. W sumie w czwartek juz goraczki nie mial ale pocil sie strasznie nocki tragedia z mama dwie noce nie spalysmy bo plakal caly czas, patrzylam mu w buzke bo pomyslalam ze 5 moga juz mu isc ale nic nie widzialam tylko przy 3 mial opuchniete dziaslo... Moze gdzie sie rozpychaly i chcialy wyjsc dalej te zeby nie wiem... W piatek dalej oslabiony byl bo temperature mial 36.3 ale juz sie bawil spoko tylko najgorsze ze na dworze cieplutko bylo a on wyjsc nie mogl... Wiec plakal co chwila maruda na calego, w sobote nie wytrzymalam i wypuscilam go na podworko bo dziadek z babcia w ziemi grzebali to on tez chcial.. Tylko trzeba bylo pilnowac bo latal z wielka konewka i dziadkowi krzaczki chcial podlewac, przy okazji deptal inne... A po poludniu mielismy straszne zdarzenie bo na podworku byla zmija.. A ja w ostatnim momencie Krzysia wzielam podnioslam wiec taki mialam stres ze serce by mi z gardla wyskoczylo i kazalam tacie zabic ja... I pozniej chodzilam caly czas krok w krok przy Krzysiu... W niedziele tez caly dzien na podorku ale juz tatus byl wiec troche odetchnelam i mama tez...i wieczorem wrocilismy do Lodzi A w poniedzialek znow tragedia bo walka bo Krzys od rana chcial wyjsc na podworko... A no i w piatek mamy miec szcxepienie ale chyba przeloze po weekendzie majowym bo katar troche Krzys ma i ta goraczka wole nie ryzykowac... Wiec na razie rower odlozony zeby nie przewialo gdzies Krzysia ale pewnie niedlugo wrocimy do tego. Co do odleglosci to tak 20-30 km robilam z nim ale to juz z jedzeniem na wynos:-) a teraz moj maz do mnie dzwoni ze wlasnie bocian na jego samochod zrzucil galaz i pyta sie mnie czy to jakis znak :-D Trzymajcie sie
-
Jesli chodzi o jazde na rowerze z Krzysiem to nie jest trudniej, owszem trzeba sie nauczyc startowac bo wtedy jest najciezej z ta rownowaga ale podczas jazdy nie czulam roznicy Krzys grzecznie siedzi i sie rozglada na boki a jak cos zawsze w pogotowiu mam smoczka. Czy od 3 lat to nie wiem nawet o tym nie czytalam bo znajoma ze swoja corka tez tak jezdzila i nawetnie wpadla. Na pomysl zeby sprawdzic od ktorego roku. Wczoraj mialam ubaw bo podjechalismy juz po wycieczce pod klatke i kombinuje jak tu wprowadzic rower i Krzysia i zesadzilam go otworzylam klatke, Krzys zaczal w isc w strone klatki to zlapalam rower za chwile sie odwracam a moj syn wchodzi po schodach na czworakach i czeka pod winda wiec ja rower ciach na pierwsze pietro wnioslam, a on dalej czekal tam i zeszlam do niego wjechalismy winda i weszlismy do mieszkania... U nas pogoda znow piekna ale Krzys dzis zapasl w sen zimowy i ponad trzy godziny mi spal w dzien wiec teraz czrkamy az tata wroci i gdzies sobie pojedziemy do parku, chyba ze burza wczesniej przyjdzie bo zapowiadali ze maja byc... Krzys tez wazy 11 kg Maszkaron zazroszcze podworka bo u nas rano jest histeria jak Krzys wstanie to wlasnie stoi pod drzwiami i wali piesciami zeby wyjsc... Nie wiem co to bedzie jak bedzie zla pogoda bo po prostu otwieram balkon i Krzys tam urzeduje, wynosi wszystkie zabawki i sie bawi tam
-
U nas szczepieni nie bylo bo okazalo sie ze jak nas zapisywali to nie spojrzeli na date ostatniej tej co jest blonica, tezec krztusiec a podobno ma bym minimum rok przerwy a u nas rok minie dopiero w przyszlym tygodniu ale maz wyjezdza na sluzbowy wyjazd a sama nie chce byc wiec powiedzialam ze nas nie ma i mamy za dwa tygodnie... My ostatnio spedzamy czas popoludniowy na wycieczkach rowerowych bo Krzys zaakceptowal jazde w foteliku i mu sie podoba wiec sobie tak jezdzimy. Dziewczyny piszcie bo nie ma co czytac... Magda ciekawe z tym kaszlem a dlugo juz tak ma twoje dziecie? Bo Krzys to ma problem w nocy z katarem ale u nas strasznie suche powietrze bo ja tez mam pozasychane w nosie i jemu tez zasycha i az chrapie w nocy. Tez byl zbadany wczoraj przed tym jak nam powiedzieli ze nie bedzie szczepiony i zdrowy jest ale skubany taka arie robil ze masakra... Jakby ktos go obdzieral ze skory... Na wszystko nawet na wazenie i mierzenie ryczal... Chyba ma syndrom bialego fartucha....
-
Czesc dziewczyny... Pogoda dopisuje to mniej czasu na siedzenie z telwfonem, ja po kawce bo Krzys spi i siedze i zbijam baki :-) W sobote z mezem poszlismy na spacer i z piesem a tak konkretnke to pojechalismy bo najpierw autkiem za Łódź do lasku i dopiero spacer, bylo super, Krzys rzucal psu pilke i sie smial tak ze co chwile czkawke lapal, pozniej z patykami chodzil za psem zeby sobie piesek wzial i nie wiem po co wozek bralam bo tylko go pchalam bo caly spacer Krzys na nogach zasowal. Niestety tylko poza miastem moge sobie pozwolic na spacery bez wozka bo Krzys nie chce za reke isc... Jak go tylko zlape zeby chwile przeszedl za reke to robi histerie i na kolanach sie porusza... Nie wiem o co chodzi mu i zaraz biegnie do samochodow zaparkowanych i wyciera rekoma caly brud... Po spacerze stwiwrdzilismy ze na spontanie pojedziemy do moich rodzicow bo taka pogoda to Krzys cala niedziele bedzie mogl na dworze biegac bo rodzice podworko duze maja i rzeczywiscie cala niedziela na sloneczku, zaplmnialam tylko o smarowaniu Krzysia kremem z filtrem i sie opalil na twarzy :-) w poniedzialek niestety odczulam mieszkanie w bloku bo moj syn chcial na podworko... Urzedowal na balkonie ale nic sie ciekawego nie dzieje wiec po drzemce poszlismy na spacer i na plac zabaw a dzis chce wyprobowac jazde na rowerze z Krzysiem ale sie troche cykam... Porzyczylam na razie fotelik od znajomej i przywiozlam rower od rodzicow i zobaczymy czy sie uda gdzies pojechac... Jak nie to zoastaje nam wozek... PeggiSu uwazaj z ta ospa moze powiedz lekarzowo przed szczepieniem ze taka sytuacja bo moze przeloza to szczepienie... My jutro idziemy, zawszs mnie to stresuje i boje sie zeby zaden odczyn poszczepienny nie wylazl... Co do nocnika to tak jak u was-kurzy sie, albo sluzy jako zabawka... Krzys na nim siedzial bo zazwyczaj mu bajke jakas wlaczalam ale on nic nigdy nie zrobil, wiec kilka razy polowalam jak zacznie robic kupke w pampersa to szybko sciagalam i na nocnik ale on wtedy siedzial i wstrzymywal a siedzial na prawde dlugo, w koncu sie poddawalam i zakladalam pampersa i on wtedy dokonczal kupke... U nas na razie z chorobami przeszlo ale caly czas daje Krzysiowi syrop z czosnku, cebuli, cytryny i miodu, ale wspolczuje chorowitkom, zdrowiejcie bo szkoda takiej pogody. Ja uciekam podszykowac obiad. Trzymajcie sie
-