Hej dziewczyny:-),
Jestem tu 'nowa'. Od grudnia staraliśmy się z mężem o maluszka. Udało nam się dość szybko, jednak niestety krótko się tą ciążą cieszyliśmy - na początku lutego poroniłam samoistnie w 5 tygodniu. Ginekolog nazwała moją ciążę 'figlem biochemicznym', poziom bety był bardzo niski. Na szczęście w nieszczęściu oczyściłam się całkowicie, bez konieczności łyżeczkowania, a betaHCG szybko wróciło do normy. Na temat podejścia do kolejnych starań rozmawiałam z 2 lekarzami. Jeden powiedział, by najlepiej odczekać 3 miesiące, a drugi ('specjalista od trudnych ciąż') powiedział, że nie widzi przeciwwskazań do tego, by od razu zacząć się starać, jeśli tylko jestem na to gotowa. Zaufałam drugiemu i mimo wielu obaw rozpoczęliśmy starania. Około miesiąc po poronieniu 2 marca dostałam miesiączkę. Teraz okres spóźnia mi się drugi dzień i z ciekawości zrobiłam test ciążowy , który wyszedł jak na zdjęciu:-)! Nie mogę uwierzyć w to, że tak szybko się udało. Bardzo się boję, ale mam nadzieję, że tym razem wszystko się potoczy inaczej. Jutro wybieram się na badanie krwi.
Trzymam za Was kciuki!