
Ula_S
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Ula_S
-
Wyniki mam ok, więc jeden stres mniej, ale w szpitalu zostaje do poniedzialku, bo jak sie dowiedzialam dzis na obchodzie, w "weekendy nie wypisuja". Co do leżenia, to tutaj położne też mówią, ze lepiej na boku niz na plecach, ale wytycznych na ktorym już nie dają. Jak mam się położyć do ktg, to mam się kłaść, jak mi wygodniej. Więc generalnie przekładam się z jednej strony na drugą. Przed lezeniem na plecach cialo samo się u mnie broni - robi mi się słabo, duszno, czuję zgage. Wczoraj aż musiałam robić przerwe podczas usg, bo było ciężko. Bo podobno dopóki jest ok, to i na plecach można lezec. Milego weekendu, dziewczyny!
-
Kukurydza, to mnie pocieszylas z ta cholestaza. Moze nawet jesli wyjdzie, to nie będą mnie tu trzymać 2 miesiecy. A w ogóle w oczekiwaniu na badanie wszelkie swedzenia niemal zniknęły, wiec albo to był falszywy alarm albo psychika działa i objawy znikają. A co do porodu. Na naturalny zdecyduję sie tylko wtedy, jeśli lekarz stwierdzi, że to bezpieczna metoda. Moj lekarz prowadzacy zaleca porod naturalny, o ile chłopcy uloza sie glowkowo.Ale on nie bedzie ze mna rodzil niestety. Jeśli bedzie jakiekolwiek ryzyko, to niech mnie kroja. Jestem gotowa na wszystko. Evee, dzieki. I tak, te napięcia pojawiaja sie przy ruchach dzieci. Moje ostatnio też jakieś konkursy na fikolki sobie urzadzaja:)
-
A propos mężczyzn i porodów. Jak mój m. był u mnie w odwiedzinach i zza ściany było słychać krzyczaca, rodzaca kobiete, to stwierdził przestraszony: Ja nie chcę, żebyś ty rodziła. Więc ja nie wiem, jak on zniesie obecność przy porodzie. Ale zapiera się, że chce być. Oczywiscie jeśli poród będzie naturalny, co przy naszych blizniakach stoi pod dużym znakiem zapytania. Chociaż ja się ludze, ze chlopaki dobrze się w koncu uloza i będziemy próbować naturalnie. Ja jeszcze w szpitalu. Miałam dziś wyjść, ale zaczęły mnie swedziec rece i dłonie i mam mieć jutro badanie na cholestaze jeszcze. Nie przyjmuję do wiadomości, że może wyjść pozytywnie, bo lekarz nastraszyl, ze wtedy szpital do samego porodu. Wiec staram się dobrze nastrajac i mam nadzieje, ze wyniki jutro beda ok.
-
Kukurydza, no to ładny prezent masz od chłopców na dzień dziecka. Gratulacje. I zyczenia pozostawania dalej w trojpaku :) Ja jeszcze w szpitalu, ale już tylko po to, żeby poobserwowac, czy jest ok, a wydaje się ok. Wczoraj mialam badania gin. i usg. Polip w szyjce jest, ale w ciąży nie będą nic z nim robić. Usg wyszło bardzo dobrze. Chlopcy zdrowi i rowno rosną. Jakieś małe skurcze się piszą przy ktg, ale już chyba tak musi być. Myślę, że jutro albo w piątek mnie wypuszcza. W szpitalu udało mi się w końcu pozbyc obrzekow - nie wiem, co zadzialalo, czy to leżenie, czy moze chwilowe odstawienie dha, bo jakos wylecialo mi z glowy branie witaminek. Ale stopy wyglądają w końcu normalnie. Niesamowite.
-
Kukurydza, ja nie mam zadnego terminu na razie jakoś dokladniej, tyle że lekarz kiedys wspominal, ze blizniakach to 38 tygodni to max. A teraz to nie wiem. A co do leniuszkow w brzuszkach, tez myślałam, ze moi chłopcy mało ruchliwi. Ale tutaj podczas ktg, ktore mam robione bardzo często, okazuje się, że oni ciągle się przemieszczają, tylko ja tego nie czuję. Ja tylko czuję jakieś mocniejsze kopniaki. Moze też dlatego że są dość mali. Jeden ok. 900 g, drugi ponad 1000. Armin - wystający pepek jest calkiem przecież uroczy , ja bym się nie przejmowala.
-
Kukurydza, ja z podobnymi dylematami o rozmiarach ubranek do szpitala. Ostatnio próbowałam popytać lekarza, jaki rozmiar by obstawiał, to mnie ofuknął, że nie jest wróżką i żeby jeszcze niczego nie kupować. No i czekam na razie. Do pepkowej dyskusji - u mnie ciemny i zwykle wystający, do tego długa linea nigra. Ale u mnie chyba sporo ciemnego pigmentu. Biust mam taki, jakbym 2 tygodnie opalala się topless na jakiejś srodziemnomorskiej plaży. Tez zazdroszczę wlasnych warzyw. Ja nawet jak szczypiorek wyhoduje na parapecie, to się nim zajadam i cieszę jak dziecko. Dziękuję za kciuki. Dostałam drugi zastrzyk ze sterydami, dostaję przeciwskurczowo tokolize i leżę. Jeszcze pewnie parę dni będą chcieli mnie poobserwowac, tak wynika ze słów lekarza, choć na moje oko jest OK , ale nie będę się kłócić :)
-
Mroczna- ja już 20 kilo na plus i pewnie jeszcze urosnie, ale sie nie przejmuję. Trochę mnie tylko wkurza, jak mama czy ciocia się zachwycają, mówiąc, ze w koncu "wygladam jak prawdziwa kobieta" . Mam nadzieję, że na szpitalnej diecie przyrost wagi trochę się u mnie uspokoi. O tych fajnych ciuchach z tesco tez slyszalam. Pani w banku mi polecala, jak zmienialam karte kredytową (dowiedzialam się też duzo o jej porodach i ciazach - ona np. przutyla 40 kg w jednej ciąży i.przez 8 lat zrzucala) , ale to chyba takie uroki widocznej ciazy, ze kobiety dzielą się swoją wiedza z innymi kobietami, nawet nieznajomymi. Jak wyjde ze szpitala i będę mogla, to jade do tesco! Kawa kiedys tez byla dla mnie niezawodna w sprawach toaletowych, a teraz to loteria, chociaz odkąd lekarz kazal odstawic zelazo (no, po anemii ani sladu, dziewczyny pijcie lemoniade pietruszkowa!), jest duzo lepiej. A mnie przenieśli z porodowki na patologie, bo sie zwolnilo miejsce i leze w koncu w normalnej sali. Mam nadzieję, ze jutro sie okaze jak dlugo jeszcze.
-
Hehe, też się gubię w tym nazewnictwie i do tej pory nie orientuje się na 100 %, co to body, spiochy czy pajacyk. Jakąś sciage chyba muszę sobie zrobić. Tez chetnie poczytam, co warto zabrać i kupić, bo z wyprawka wciąż jestem na zero. Chociaż śniło mi sie dzisiaj, ze kupowałam.malutkie skarpetki. Mam nadzieje, że to dobry znak. Ps. Wczoraj w nocy na zapisie wyszly spore skurcze, wiec jednak sterydy poszly w ruch. Jestem już po pierwszym zastrzyku o 5 rano.
-
Dziękuję Wam kochane za wszystkie słowa otuchy i wsparcia. Od razu raźniej. Ja tak w skrócie, bo na telefonie nie ogarniam wszystkich pojawiających się wątków i tematów, ale leżę sobie, ciagle tętno dzieciaków jest badane i jest OK. I do poniedziałku pewnie niewiele się zmieni. Sytuacja raczej dobra, bo jest decyzja, żeby nie podawać sterydow. Korzystajcie która może z długiego weekendu i.pięknej pogody i nie przemeczac się drogie panie! Ja jeszcze parę dni temu myslalam, ze jestem pancerna kobieta i do.konca ciąży będę na nogach, będę ćwiczyć, ogarniac dom. A tu klops i szpital. Więc uważajcie na siebie i czasem lepiej przymknąć oko na sprzątanie męża niż samej się brać za coś ciężkiego. A w temacie mężów to moj spisuje się na medal - biega teraz miedzy domem, pracą, weterynarzem (kot musi dostawać codziennie kroplowki) mną w szpitalu i mu naprawdę współczuję, ale radzi sobie po mistrzowsku.
-
Hej, dziewczyny, trochę nie pisałam, bo miałam ciężki okres - śmierć i pogrzeb w rodzinie, potem rozchorowal mi się poważnie ukochany kot, a teraz ja jestem w szpitalu. Ale z czytaniem jestem na biezaco! Zglosilam się wczoraj na izbę przyjęć z krwawieniem. W badaniu wyszło, że to prawdopodobnie jakiś polip w szyjce. Ale zostawili mnie w szpitalu na obserwacji. Wykryli też jakieś skurcze, których ja nie czułam za bardzo i leżę na razie, pewnie w poniedziałek się okaże jak dlugo jeszcze. Do tego lekarz zlecil badania w zwiazku z moimi opuchnietymi nogami. Ciagle mam robione ktg (nielatwa sprawa przy blizniakach, jak się okazuje), dostaję ciagle kroplowke, mam sporo badań roznych (biochemia, zbieram też mocz przez całą dobę do badania na jutro), lekarze rozważają podanie sterydow. Jest trochę dziwnie, bo leżę na porodowce i dopiero jak wszystko trochę się usppkoi tzn. te kreawienia i skurcze, mają mnie przenieść na patologię. Trochę to byl szok dla mnie, bo tak zupełnie niespodziewanie trafilam do szpitala, zresztą pierwszy raz w życiu jestem w szpitalu, ale wszyscy są tu bardzo opiekuńczy, a to szpital 10 minut spacerem od naszego domu, więc mój P. przychodzi kiedy moze i siedzi bardzo dlugo (taka korzyść z leżenia na porodowce, ze nie ma ograniczenia czasowego wizyt, a do tego pojedyncza sala). Sorry za literówki, ale piszę z telefonu. Pozdrawiam Was serdecznie.
-
Cześć, sierpnióweczki! :) Fiolka, pewnie, że idź w tej granatowej sukience. Na cywilnym jedna moja koleżanka miała czarną sukienkę i też było OK. Jeśli w ciąży mamy rzeczy, w których się dobrze czujemy i się sobie podobamy, to tylko się cieszyć i korzystać z nich! :) Może potem wrzucisz nam zdjecie i pochwalisz się, jaką kreację w końcu wybrałaś:) Anula, teraz dzieci się nam jeszcze kręcą - u mnie co USG, to inne ułożenie moich bliźniaków, więc na razie się nie przejmuję. Kukurydza, super, że Cię wypuścili i że jesteś w domu. Trzymam kciuki za Twoich chłopaków. Masz rację - kolor ścian i jeden rozstęp więcej czy mniej to nic w porównaniu ze zdrowiem maluchów. Organizm sam wie, co jest ważne i odpuścił pozostałe sprawy, które teraz są nieistotne. Przytulam Cię mocno i przesyłam wsparcie. MMj - ja mam 115 i czasem mi się płakać chce, bo ze wszystkim prawie mam problem - z poruszaniem się, przekręceniem z boku na bok, wstaniem z łóżka czy fotela. Trochę to śmieszne, a trochę smutne, jak sobie przypomnę, jaka byłam sprawna, szczupła i wysportowana kilka miesięcy temu. Na jesieni jeszcze biegłam maraton..., a teraz jestem wielorybem... ech... Edzia - współczuję twardych krzeseł na szkole rodzenia, u mnie na szczęście siedzi się na takich miękkich poduchach. Pod koniec zajęć (3 godz.), to większość pań sobie na nich po prostu leży i jest bardzo przyjemnie. Ale dziś pochmurno i sennie. Zaraz się zakopuję pod koc z herbatką i kryminałem Bondy. I pewnie zasnę zamiast czytać:)
-
Do dziewczyn, co się budzą w nocy - w sumie macie dobry trening przed pojawieniem się dzieci. Jak to nam położna uświadamiała w szkole rodzenia, potem dziecko nie będzie zasypiało na 8 godzin, więc dobrze jest zacząć ćwiczyć "dosypianie", ucinać sobie drzemki w ciągu dnia czy spać na kilka etapów. Bina podziwiam Twoją wytrzymałość, że potrafisz wytrwać na imprezie do rana. Ja wczoraj wróciłam od koleżanki o 18 i musiałam się zdrzemnąć, żeby się zregenerować:) mamalina - ja od jakiegoś czasu po wstaniu z łóżka jestem sztywna i muszę się rozchodzić. U mnie to już chyba tak będzie do końca. Ale może u Ciebie to kwestia ćwiczeń przy porządkach. Kukurydza! Wielkie mocno zaciśnięte kciuki za Ciebie. Dobrze że jesteś pod świetną opieką cały czas, więc wszystko musi być dobrze. Dziewczyny - jeśli chodzi o napuchnięte i krwawiące dziąsła, to po konsultacji z moim dentystą wiem, że to normalne w ciąży, ale warto sprawdzić, czy nie ma kamienia. Używam miękkiej szczoteczki, bardzo delikatnie nitkuję i używam pasty parodontax przeciw krwawieniu dziąseł, co i tak nie jest skuteczne w 100 procentach i przeważnie mycie kończy się mniej lub bardziej pluciem krwią. Dentysta mówił mi też o jakimś płynie do płukania do kupienia w aptece, ale przyznał, że on nie jest polecany dla kobiet w ciąży, więc nie zainteresowałam się tym tematem. Depilacja to rzeczywiście masakra. Lusterko pomaga przy najtrudniejszych miejscach.
-
My dziś zaliczyliśmy pierwsze spotkanie szkoły rodzenia. Cieszę się, że się na nią zdecydowaliśmy, bo jestem trochę spokojniesza - a to dopiero pierwsza lekcja:) Pani położna i psycholog polecała książkę Harvey Karp "Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy". Chyba się na nią skuszę i poczytam coś w końcu o obsłudze małego człowieka. Catya - przekaż proszę kciuki Kukurydzy!
-
Cześć dziewczyny, witam się po wyjeździe majowym, gdzie nie miałam na tyle dobrego internetu, by coś napisać. Coś tam udawało się czasem przeczytać w telefonie, ale z pisaniem już gorzej. Udało mi się wypocząć kilka dni na uroczej działce na Mazurach razem z moim m i jego rodzicami. Pogoda była przeurocza, szczególnie pod koniec dużo słońca i ciepło, wszyscy traktowali mnie jak księżniczkę, więc sobie siedziałam, czytałam, słuchałam śpiewu ptaków i jadłam przepyszne rzeczy. Spałam jak dziecko, nawet bez mojej super poduszki. Teściowie już planują, co by ulepszyć na działce na przyszłość, kiedy przyjedziemy z bliźniakami. Naprawdę wróciłam naładowana pozytywną energią. Te kilka dni muszą w tym roku wystarczyć za wakacje, ale wykorzystaliśmy je dobrze. Najgorsza była 3-godzinna podróż autobusem, ale się jakoś udało wytrzymać. Ale Wasze relacje z Lidla trochę przerażające. Na początku żałowałam, że nie mam blisko żadnego ich sklepu, ale teraz wiem, że to wyzwanie dla ludzi o mocnych nerwach:) Ale w sumie nie dziwię się. Wcześniej zdarzało mi się polować w Lidlu na rzeczy sportowe, i wtedy też rzadko udawało się zdążyć, żeby wybrać odpowiednie rozmiary.
-
Natalia93 - to normalne, że ciężko się patrzy na to nasze powiększone ciało. Ja też się czuję nieswojo. Jak już wcześniej tu pisałam, aż się boję stawać na wagę. Jak wczoraj usłyszałam, że ładnie wyglądam, to niemalże oburzona stwierdziłam: "Jak to? Jestem przecież taka gruba". I na pewno nie miej żadnych wyrzutów, że jesteś wyrodną matką. To że nie mogę patrzeć na swój tłusty tyłek, nie znaczy, że nie kocham swoich maluszków i nie chcę dla nich jak najlepiej! Oby do sierpnia. Potem wszystko zrzucimy! mmj - cudowne wieści! Cieszymy się razem z Tobą!!!! Irenka - dzięki za link, poczytam sobie. Wyniki glukozy wyszły mi zgodnie z normami, wydaje się OK. Jutro jeszcze skonsultuję wyniki z lekarzem, bo mam wizytę. W ogóle jakoś mi dobre te wyniki teraz wyszły, bo i w moczu żadnych dziwnych rzeczy (ostatnio było sporo lekukocytów), i nawet hemoglobina podskoczyła i jest w normie (może pomogła lemoniada z pietruszki, którą ostatnio często popijam).
-
Mmj - wielkie kciuki za Ciebie i za Mikołaja!
-
Cześć, dziewczyny! Spieszę się pochwalić, że przetrwałam badanie glukozy. Było trochę ciężko. Sam napój nie był taki zły, ale potem jak siedziałam w poczekalni, to myślałam, że zemdleję na tym krześle. Na szczęście pani pielęgniarka zobaczyła, że nie za dobrze się czuję i zaproponowała leżankę w zabiegowym. I tam już było OK. Pomiędzy kolejnymi wkłuciami sobie drzemałam, bo nawet nie miałam siły, żeby książkę poczytać. A jak wychodziłam po dwóch godzinach, to nawet już się dobrze czułam. Mam nadzieję, że wyniki będą OK. A w ogóle po tej glukozie, moje maluszki sobie jakąś imprezkę urządziły. Niesamowite to było, jeszcze nigdy tak się długo i żwawo nie ruszały. Olcha - przyłączam się do gratulacji. Ślicznie wyglądacie oboje z mężem. Soncia, Catya - piękne brzuszki! I piękne mamy:) Kukurydza - ślę wyrazy wsparcia w sprawie zdrowia dziadka. Trzymaj się dzielnie i staraj się myśleć optymistycznie, na ile to możliwe. natali93 - za mną też jakiś czas temu chodziła gofrownica. W końcu kupiliśmy tefala 3w1 (gofry, opiekane kanapki, grill). No i nie żałuję. Generalnie polecam. A co do organizacji czasu wolnego bez pracy, to Ci powiem, że ja wcale nie mam poczucia, że mam jakoś strasznie dużo czasu. 3 razy w tygodniu chodzę na zajęcia fitness dla ciężarówek, w domu też czasem trochę poćwiczę na piłce. Poza tym w domu zawsze jest coś do zrobienia, a to jakiś obiad, a to pranie, a to jakieś drobne zakupy, do tego mam 3 koty do ogarnięcia... Staram się też spotykać ze znajomymi, bo jak dzieci przyjdą na świat, to pewnie będzie ciężko. Przeglądam internet w poszukiwaniu informacji o wózkach, łóżeczkach, laktatorach itp. I nawet mam plan nadrobienia paru książek i seriali - ale słabo mi to idzie, bo mam wrażenie, że mam mało czasu. I cenię sobie bardzo to, że w każdej chwili, jeśli mam taką potrzebę, mogę się położyć, odpocząć, zdrzemnąć. Jest naprawdę fajnie:) Anula11 - ja z mojej perspektywy uspokajam. Też miałam kilka wizyt ostatnio i czeka mnie jeszcze jedna i nic złego się nie dzieje mamalina - rzeczywiście dziwne zachowanie Twojej siostry. Aż ciężko mi uwierzyć, że może być coś takiego jak rywalizacja pod względem liczby dzieci... Może powód jej obrazy był jakiś inny...? A co do przeszukiwania internetu, trafiłam dziś na takiego fajnie zapowiadającego się bloga http://blog.zapytajpolozna.pl/. Mam zamiar poczytać. W ogóle jeśli macie jakieś swoje ulubione blogi, strony serwisy, to dajcie znać. Ja jeszcze podczytuję np.: http://dziecisawazne.pl/ http://www.calareszta.pl/ http://ratunkublizniaki.pl/ http://dwa-plus-trzy.pl/ A dziś trafiłam na takie oto śmieszne obrazki pokazujące, jak to jest być w ciąży: http://macha.me/en/project/illustration-project-what-its-like-to-be-pregnant/
-
Bina, Anula11, myszka83 - normalnie jakaś plaga wśród facetów chyba zapanowała. Bardzo Wam współczuję i przesyłam wyrazy wsparcia. To na pewno chwilowe i objaw jakiegoś ich stresu związanego z nową sytuacją, ale to smutne, że tak się zachowują teraz, kiedy wszystkie potrzebujemy podwójnie troski, wsparcia i zainteresowania. Nawet jeśli nam zdarzy się trochę ponieść emocjom czy hormonom. Tak mi przykro i chciałabym Was jakoś wesprzeć. Patrycja - 100 lat! I super masz prezent. Nie bój się sesji, zdjęcia na pewno będą śliczne i będziesz miała świetną pamiątkę. Mój pęcherz chyba jeszcze się zmniejszył. Jak do tej pory męczyło mnie nocne wstawanie do łazienki, to teraz mam za swoje, bo nieraz muszę wstawać dwa razy w nocy...
-
Bina - śliczne zdjęcia i super pomysł na wiosenną sesję! martakk - witaj na forum! Evee - ja bym była sceptyczna co do prezentowania komuś zwierzęcia. Oczywiście można kogoś zachęcić, ale nie można komuś dać znienacka małego szczeniaczka czy kociaczka. Decyzja o posiadaniu zwierzęcia musi być przemyślana. A co do studzenia zapędów siostry - może to taki wybuch teraz, wiadomo, że dziecięce ubranka są słodkie i jeśli ma okazję kupić coś dla Twojego dziecka, to z tego korzysta. Ale może sam fakt, że skoro jak piszesz, siostra mieszka w Anglii, ostudzi jej emocje, bo nie będzie się mogła widywać się z dzieckiem często? Jak będzie za bardzo matkować, zawsze można jej przypomnieć, że jest ciocią i jej rolą jest być właśnie fajną ciocią, bo mamę Twoje dziecko już ma. I najważniejsze - nie pozwalać grać sobie na emocjach. Dziewczyny, u mnie w brzuchu coraz bardziej chłopaki się ruszają i wczoraj wieczorem po raz pierwszy poczuł je nawet mój m i chyba był pod wrażeniem. A do tego sobie odkryłam "rozrywkę" na niedzielne poranki. W Polsat Cafe o 10.00 jest program "Porody", gdzie zwykle pokazują dwie kobiety i ich przeżycia na porodówce. Traktuję to trochę jak trening i rozpoznanie, co mnie może czekać. Oczywiście nie pokazują wszystkiego dokładnie, ale jak dla mnie na razie, to wystarczy. Ja na razie nie wiem, w jaki sposób będę rodzić, ale jak oglądam porody w tym programie, to wolę patrzeć na CC.
-
natalia93 - uśmiałam się, aż się popłakałam! Dziadek jest the best!
-
Moje wypieki - też uwielbiam! I w wersji blogowej, i w książkowej.
-
Armin - co do Stasi jeszcze, to ja bym była sceptyczna. Mam siostrę cioteczną, która ma na drugie Stanisława po babci. Pamiętam, że jak inne dzieciaki o tym się dowiedziały, to już na długi czas została "Stachą". Zadziałało niestety trochę jak przezwisko. Chociaż generalnie imię samo w sobie bardzo ładne i takie klasyczne. Mamalina - trzymaj się na tym swoim chorobowym froncie. myszka83 - ja mam takie legginsy z allegro: http://allegro.pl/legginsy-ciazowe-3-4-getry-rybaczki-leginsy-l-i5576262140.html http://allegro.pl/legginsy-ciazowe-dlugie-getry-z-panelem-leginsy-l-i5964256251.html Nie jest to może jakaś super jakość, ale zamówiłam po kilka egzemplarzy w różnych kolorach i jak na razie dają radę, nawet po kilku już praniach - przynajmniej do ćwiczeń, chodzenia w domu do sklepu czy jako piżama... Te z H&M pewnie lepsze - muszę dokupić na bardziej "wyjściowe" okazje:) kukurydza - u mnie podobnie z tymi ruchami - też nie ma stałych pór, tylko czasami czuję, jak coś się u nich dzieje. A odróżnianie, czy dziecko się tylko poruszyło, czy może przekręciło, to dla mnie coś nierealnego... A na USG też zawsze widać, że szaleją. Może musimy jeszcze trochę poczekać, żeby poczuć ich ruchy wyraźniej Bina - pomysł z naklejką fajny, ale mina kota no po prostu do oprawienia w ramkę :))))))) natalia93 - jeśli chodzi o uprzykrzających się komentujących na FB, to można pokombinować z ustawieniami. Ja takie osoby oznaczam jako "dalszych znajomych" i wtedy widzą tylko te posty, które wrzucam jako publiczne. Poza tym zawsze można zrobić grupę, dla której się publikuje. Albo wrzucać coś z wyłączeniem jakiejś grupy. Te osoby "wyłączone" oczywiście nie są tego świadome, że czegoś nie widzą. A ja dziś skusiłam się pierwszy raz na truskawki. Tak pachniały na straganie. I w sumie nie zawiodłam się, bardzo dobre! Poniżej poczęstunek dla Was :)
-
Kciuki i pozdrowienia dla wszystkich chorujących i chorujących dzieci! Ja dziś trochę odżyłam. Poprzednie dni miałam fatalne, nie miałam siły i ochoty, żeby wstać z kanapy, a do tego jeszcze złapałam doła i włączyła mi się płaczliwość. Jak mój m wrócił z pracy i zobaczył mnie taką zapłakaną, to zaczął się dopytywać, co może dla mnie zrobić, czy mam ochotę na loda albo czekoladę, a ja zaryczana, że nie wiem (naprawdę nie wiedziałam, czemu ryczę i czego mi trzeba). Już nie wiedziałam, czy to pogoda, czy coś nie tak i bałam się, że coś słabo będzie z wynikami - anemia albo hormony. Ale dziś ładna pogoda, mówią, że wyższe ciśnienie i czuję, że jest OK, więc może rzeczywiście tak silnie odczuwam teraz meteo warunki. Anihilacja - super brzuszek! Co do wagi - na początku ważyłam się dość często i sprawdzałam ile przybyło, a odkąd wynik przeskoczył 70, to aż się boję ważyć. Zważę się przed wizytą u lekarza, żeby się nie zaskoczyć tam, ile już "osiągnęłam" :) natalia93 - ja przez ostatnie dni dobrze rozumiem te zmiany humorów - ale myślę, że nie ma co się obwiniać, bo to normalne. Jesteśmy trochę w jakby obcym ciele, w którym jest coraz trudniej normalnie funkcjonować, do tego szalejące hormony. Trochę wyrozumiałości dla samych siebie! Powoli dochodzę to takiego wniosku. Nela_C - pełna zgoda, faceci o wiele gorzej znosiliby ciążę i też przyłączam się do opinii, że super mieć takie fajne forum jak nasze! Kukurydza - super koszulka! Anulka165 - jak chcesz, to możemy się policytować, kto bardziej w polu. Ja jeszcze nie mam absolutnie nic! Dopiero w maju mam zamiar zacząć coś kompletować. Jedyne co się udało, to pomalować pokój dla dzieci. Nie martw się, jeszcze ze wszystkim zdążymy!
-
Pippi - fajny ten TFK Twinner Twist Duo - dorzucam sobie do listy "do obejrzenia", chociaż rzeczywiście dość drogi. Ja jeszcze jestem ciekawa modelu KEES Twin K2 PLUS. Kukurydza dzięki za info do dobry opiniach o dorjanie. Też jestem go bardzo ciekawa. Mam zamiar w ten weekend wybrać się do sklepu i pooglądać na żywo te modele. A przynajmniej te, które będą. Zobaczę, do którego zabije mi mocniej serce:) No i pewnie, że trzeba się dzielić tą tajemną wiedzą. Powoli mam wrażenie, że jakoś się uda ten temat ogarnąć.
-
Kingussia - ale na wstrętne baby trafiłaś. Dobrze, że im przygadałaś i utarłaś nosa. Szkoda tylko że wyszłaś i badań nie zrobiłaś, ale może dobrze, bo byś się jeszcze denerwowała. Nie wiem, jak bym zareagowała, ale ja mam ten problem, że cięte riposty przychodzą mi do głowy, jak już jest dawno po fakcie. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak można być takim chamem i wygłaszać w ogóle tego typu opinie, a już zwłaszcza przy kobiecie w ciąży... Kukurydza - też czytałam o tym porodzie. Tyle że tutaj. Mega wzruszenie i szacunek, że lekarze czegoś takiego dokonali. Aż mnie ciarki przechodzą. No i słabe jest to, że nikt nie przepuścił Cię w tej aptece. Następnym razem może warto jednak się upomnieć, szczególnie, że źle się czułaś.