
reniferka
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez reniferka
-
Olija…tak jak większość ciąży praktycznie przespałam, tak teraz zaczyna się robić odwrotnie. Ale nawet podoba mi się bycie takim nocnym markiem:) „Stare pierworódki”…hm…kurcze, brzydko to brzmi trochę. Trzeba coś lepszego wymyśleć. Lilijka87…no z tymi wodami to świetny dowcip. Uśmiałam się:) Ale nie wiem czy to testować na moim, bo i tak zestresowany chodzi, a na każde moje jęknięcie przybiega i pyta co się dzieje. Ernesto…już mi tak szczerze mówiąc za trzecim ginekologiem przestało się chcieć chodzić. Poza tym przez to, że poszłam do innej z poczuciem pewności, że mnie przyjmie miałam opóźnienie z wizytami u tej pierwszej. A wiadomo, na każdą wizytę się czeka. Ale dobra…już naprawdę mam tych „lekarzy” gdzieś. Niech mnie tylko obrazi w tę środę. Ostatnio chodzę wkurzona i jakaś taka pewniejsza siebie, więc tak jak ja trafiałam na większość jej kiepskich dni, to tym razem ona trafi na mój kiepski dzień. Monimoni..wciąga forum oj wciąga. Czas jakoś mi ucieka przez to pisanie. Ale gdzie indziej będzie taka „marcóweczka” jak ja w temacie, jak nie tu? A migren nie cierpię w takim samym stopniu jak bólu zęba. Już wolę ból brzucha, albo ból kręgosłupa. Asik85…ja nie wątpię w miłość mojego faceta do mnie. Zniósł i znosi dzielnie moje humorki ciążowe;), co do niego tak normalnie jest niepodobne. Wyręcza z obowiązków domowych i nic nie gada. W ogóle – szok. No i ostatnio mnie zaskoczył, bo przy porodzie chce być. Na początku ciąży spytałam o to. Odpowiedział wtedy, że nie wie czy to by wytrzymał i musi przemyśleć. Potem nie pytałam ani razu. Teraz się okazuje, że bez gadania chce być:) arwena89…nie wiem czy czeka do dnia porodu:) Ale wiem, że ma taki plan i ta świadomość mnie uspokoiła. Potem to będzie sajgon z dzidziusiem, więc nie wiem czy będzie to dobry klimat do zaręczyn. No okaże się! renatka9010…te dzidziusie…jeszcze nie ma ich na świecie a już robią zamieszanie:)
-
Barcelona ja to wczoraj tu dołączyłam i też Cię witam. Dziś miałam sobie popracować przy komputerze, a w końcu zaczęłam pisać na forum. Mój chłopak nie lubi jak siedzę po nocach, bo boi się, że to jest niedobre dla dzidziusia, ale ja czasem śpię dużo w dzień i potem nie mogę spać w nocy. Choć nie wiem czy to nie jakaś bezsenność mi się czasem nie wkrada w życie. Już czuję te emocje przed porodem... Misiakowatanie zamierzam się niczym dołować już. Wszystko się ułoży jakoś, a teraz trzeba się skupić na przygotowaniu się na dzidziusia. Szkoda trochę, że nie znam tej płci, bo muszę mieć imię i dla dziewczynki i dla chłopca, z czym mamy nie lada kłopot. Wszystkiego naj naj dla Was na Walentynki:)
-
Kurcze, co Wy tu robicie w ogóle o tej porze? Rozumiem jedynie Renatkę, która jest na porodówce:) Ale reszta? Ja to spałam w dzień...
-
maqdallena są tylko dwie rzeczy, które mi przypominają mój wiek: kalendarz i numer pesel. Nie wiem po co to ktoś wymyślił...Tak bym nie wiedziała, że mam tyle lat, bo też się nie czuję. Do tego jak mówię komuś, że jestem po 30-tce to otwierają szeroko oczy. Ostatnio kupowałam w kiosku Panią Domu, a facet do mnie: "To teraz takie gazety kupują młode dziewczyny?"Do tego mam partnera, który jak do mnie "startował" to się pomylił w oszacowaniu mojego wieku haha...w konsekwencji różni nas 7 lat:) Ale jak pomyślę, że będę miała 50 lat jak moje dziecko będzie miało 15 lat to jakoś tak mi dziwnie...
-
renatka9010 życzę mojej imienniczce sprawnego i szybkiego rozwiązania! Trzymam kciuki!
-
kamillla To co zrobisz o tej porze?:) albo pieczenie ciasta albo jakiś sklep nocny :)
-
kamillla mi też się często chce zjeść ciasto, ale nie zawsze mam siłę i chęć do stania w kuchni...dlatego musze mieć pod ręką jakiegoś batonika, wtedy ochota na ciasto przechodzi Ostatnio robiłam dwa razy pod rząd tort tiramisu i w sumie znowu zaczyna za mna chodzić, bo pychota. Ale taki na własnym biszkopcie.
-
Przeczytałam swoje wpisy i wygląda to tak, jakbym miała jakąś psychozę na temat tej ginekolog:) Ale nie mam już. Misiakowata, może faktycznie nic jej nie mówić? Powinnam się skupić na sobie i na dzidziusiu, a nie na tym, co jej powiedzieć, aby poszło w pięty. Chyba w necie potem dodam swoją opinię o niej, a ma ich sporo jak już pisałam. Jakbym miała zajść w drugą ciążę to będę mądrzejsza i tez pójdę prywatnie. Szkoda nerwów. Chłopak wiem, że ma zamiar się oświadczyć. Kurcze...żałuję, że tak się o to pytałam, bo w sumie wolałabym mieć niespodziankę. Ale myślałam, że on nie ma takiego zamiaru i w ogóle miałam doła z tego powodu. W towarzystwie osoby trzeciej dowiedziałam się, że on to planuje, tylko czeka na odpowiedni moment. Ech... Ha ha niezłe zaręczyny:) Chyba trochę go zszokowałaś...Ale fajnie. Ja to oznajmiłam mojemu z płaczem, że jestem w ciąży. Myślałam, że on tego nie chce. Dziś wspominam tę chwilę...jak mnie wtedy objął i pocałował i tak przytulał. Ale bardzo się cieszę z tego dzidziusia. Nie będzie lekko...ale nie mogę się trochę tego doczekać.
-
Olija…dobry z Ciebie jest psycholog:) trafiłaś w sedno sprawy. Pisałam wcześniej, że ona nie ma swoich dzieci. W grę tu wchodzą pewnie jej różne frustracje…tylko, że kurcze…sama sobie ten zawód wybrała. Nie wybiera się zawodu po to, by wyładowywać się na innych. Powinna iść do jakiegoś terapeuty. Ciaza316…serio tak gadała. No jak weterynarz:) a sama nie jest szczupła. Super lekarzem też nie jest, bo czytałam niedawno opinie o niej. Ma ponad połowę opinii negatywnych, że jest bardzo słabym lekarzem. Ech…kolejne życiowe doświadczenie. Tylko nie wiem jakie wnioski można z tego wyciągnąć. KasiaMamusia…cicho ją słuchałam, bo pomyślałam, że ma rację i poczułam się winna. Ale po rozmowie z moją mamą i innymi osobami zaczęłam czuć coraz większą wściekłość. Do tego wtedy na wizycie nie czułam się zbyt dobrze. Ale kurde…obraziła nie tylko mnie, ale i moje dziecko! Dotarło to do mnie w końcu. Ale ok – koniec tematu tej głupiej lekarki. Są inne tematy i problemy, znacznie ważniejsze albo przyjemniejsze.
-
niuska_aw…haha..też ta Twoja ginekolog to niezły egzemplarz. Ja bym powiedziała, że tak, pięta mnie swędzi. Ci lekarze chyba przed rozpoczęciem swoich studiów myśleli, że ich praca będzie jak w serialu „Dr House”. A teraz się mszczą na swoich pacjentach za to rozczarowanie. Oczywiście żartuję, ale czasem mam wrażenie, że tak właśnie jest:) Co do bólu głowy…mam taki jeden sposób na ból głowy. Ale broń Boże nie przed snem: mocna kawa czarna gorzka + sok z cytryny. Obrzydliwość w smaku, ale jak boli mnie mocno głowa to wszystko zjem czy wypiję co tylko może pomóc. Tylko to nie zawsze działa na taką bardzo silną migrenę – na nią chyba nie ma sposobu. Aga2801…u mnie tycie jest spowodowane względami genetycznymi. Wszystkie kobiety w ciąży w mojej rodzinie tyły sporo w ciąży, a żadna z nich nie ma/nie miała tak poza ciążą nadwagi. Więc to, że ktoś utył 20 kg nie oznacza, że siedzi w domu i za przeproszeniem wpiernicza wszystko co mu się nawinie pod ręką. Ja jak się urodziłam ważyłam 4600, a moja siostra 4800:) Widzę, że sporo kobitek ma tu problem z przeziębieniem. Właśnie wyszłam z niego. Jest też na to super sposób, ale trzeba to stosować codziennie. I trzeba mieć prawdziwy miód w domu. Wieczorem rozpuszczamy łyżeczkę miodu w pół szklanki letniej wody i odstawiamy na noc w ciepłe miejsce. Rano na czczo pijemy – wcześniej wyciskamy do tego sok z cytryny (ja wyciskałam z połówki). Chodzi o to, że z miodu przez noc generują się enzymy, które pomagają uzyskać odporność. Ogólnie sam miód w sobie ma takie właściwości podnoszące odporność, ale ten sposób pozwala na optymalne wykorzystanie jego antyprzeziębieniowych walorów. Jest jeszcze czosnek, ale nie każdy go lubi. Wyciska się go na chleb z masełkiem (ja kroję czosnek w cieniutkie plasterki), potem soli, czeka się 10 minut (w ciągu tych 10 minut czosnek „robi się” bardziej wartościowy – i wcinamy:) Ja lubię czosnek, więc nie mam z tym problemu. Mój chłopak nie lubi tego smrodu, ale teraz, jak jestem w ciąży, nic mi nie mówi:) Po czosnek sięgam jak czuję, że coś mnie zaczyna brać. Madika…ta lekarka mi się nie podobała od początku. Jak zadawałam pytania to jakoś mi dziwnie odpowiadała, że aż w końcu zaczęłam się bać zadawać pytania, bo czułam się jak intruz, który ją męczy. Zapisałam się do innej, ale, że to była połowa ciąży to mnie ta nowa nie chciała przyjąć. I byłam skazana na tamtą. Ale tak naprawdę to właśni na ostatniej wizycie przegięła. Więc już odbębnię tą wizytę ostatnią w tę środę i nie będę musiała jej już oglądać. Moja szwagierka, która mi ją poleciła, nie narzekała na nią. Ale widocznie miała więcej szczęścia, albo trafiała na jej dobry humor. Ale teraz szwagierka powiedziała, że już do niej nigdy nie pójdzie, bo nie mieści jej się w głowie takie zachowanie. Monimoni…dokładnie! Dziwi mnie ten jej zoologiczny język, więc może jest weterynarzem:) Może się ją o to spytam? Dobre! A tak a’propos Chyba jesteśmy na identycznym etapie ciąży. Na kiedy masz termin? Może co do terminu też mi się pomylili. Z usg wyszło, że rozpakowanie mam 8 marca:) w dzień kobiet.
-
Nie zaglądałam tu cały dzień, bo cierpiałam na migrenę i spałam, więc teraz odpiszę „hurtowo”:) Jezuuu…jak Wy tu szybko piszecie… misiakowata30…tak, to moja ostatnia wizyta u niej i jakoś się przemęczę. Potem już pójdę do kogoś innego. Wizytę u niej mam w środę, w poniedziałek jeszcze ostatnie badania, które musi skomentować. Zastanawiam się co jej powiedzieć, bo od ostatniej wizyty trochę czasu minęło, a ja tymi jej słowami wciąż się przejmuję. Nie chcę mówić jej nic złośliwego, ale coś takiego, aby dało jej do myślenia. Najciekawsze jest to, że niedawno dowiedziałam się, że ona nie ma własnych dzieci. Ja poszłam do kobiety-ginekolog, bo myślałam, że kobieta, która wie jak to jest być w ciąży lepiej rozumie ciężarną. A tu taki zonk:) Mam do środy czas, aby się zastanowić co jej powiem. Jestem wkurzona, że o tym jeszcze myślę. Jeśli chodzi o płeć to nie do końca ją znam:) Najpierw lekarz powiedział, że dziewczynka, potem inny powiedział, że chłopiec, a jak mu powiedziałam, że ten pierwszy powiedział, że dziewczynka, to ten zmienił zdanie i stwierdził: „w sumie to nie wiem, bo jest pępowina między nogami”. Potem na ostatnim usg byłam przed świętami znowu u tego, co stwierdził, że dziewczynka (czyli u tego pierwszego) i tym razem powiedział: chłopiec. Oczywiście miałam zamiar mu powiedzieć co stwierdził ten drugi (czyli, że jest pępowina między nogami i czy na pewno to chłopak), ale że to było przed wigilią to ktoś do niego zadzwonił z życzeniami i głupio mi było przerywać – poszłam sobie do domu. Nie wiem czy się w tym połapiecie, bo to skomplikowane trochę:) Normalnie jakieś jaja:) Nasza super państwowa służba zdrowia. Gdybym nie zaszła w ciąże to nigdy bym nie poznała jej uroków:) Jeśli chodzi o wiek to stara jestem. Ledwo co załapałam się na posiadanie dziecka przed 35 rokiem życia, bo 35 lat kończę w maju. W sumie to myślałam, że jestem bezpłodna, ale się pomyliłam:) Na szczęście zresztą. Strasznie się cieszę z tej ciąży. Jak jeszcze mój chłopak mi się w końcu oświadczy to będę całkiem szczęśliwa, bo niezbyt dobrze czuję się w takim związku (jesteśmy razem pełne 3 lata i od 2,5 roku mieszkamy ze sobą). Nie wszystko mam jeszcze kupione i przygotowane – stąd też ten stres, ale mam nadzieję, że zdążę przynajmniej z tymi najpotrzebniejszymi rzeczami. Heh…tylko łóżeczka-kojce mam dwa – tak wyszło:)
-
Misiakowata...niestety mam taką ginekolog, która zamiast uspokoić to ciśnie po człowieku. Na szczęście już ostatnia wizyta w tę środę. Na poprzedniej wizycie powiedziała mi (tu dosłowny cytat): " przytyła Pani jak słoń". No dobra, wiem, że przytyłam, ale czy doświadczony i profesjonalny lekarz odzywa się w taki sposób do pacjentki?Nie wiem, może to ja jestem jakaś przewrażliwiona...Potem dodała: "Jeszcze do końca ciąży przytyje Pani trochę, a dziecko urodzi się małe jak szczur". Mi to brak słów na takich "lekarzy".
-
O jakie fajne forum! Chciałam się przywitać - Renia:) Termin na marzec i zaczynam już coraz bardziej się stresować.