Miila
nie mam w zwyczaju podważać kompetencji lekarza, ale mój gin prowadzący ma lekką tendencję do bagatelizowania, jak już miałam okazję się o tym przekonać. Może to kwestia rutyny po wielu latach pracy .. nie wiem.
Natomiast wolę się sama dodatkowo konsultować i pytać, jak inni lekarze to oceniają, niż pocieszać się, że może to mało istotne, skoro w innych krajach nie robią tych badań.
Zwłaszcza, że prawdopodobieństwo zarażenia bakterią dziecka podczas porodu wynosi 70% (a niekiedy zdarza się też zarażenie jeszcze przed porodem), a możliwe konsekwencje to m.in. sepsa, zapalenie opon mózgowych lub zapalenie płuc.
Czasem odnoszę wrażenie, że podejście opieki medycznej zdaje się po części na selekcję naturalną, a ja niekoniecznie chciałabym poddawać swoje dziecko takim ewolucyjnym próbom ;)