Hej,
Majka1982, współczuję stresu, dobrze, że wszystko w porządku mimo perturbacji jelitowych i nie tylko…
Studentkom życzę szybkiego, gładkiego i jak najmniej stresującego finiszu! Ja wczoraj byłam z mężem na jego balu licencjackim. Śmiesznie, byliśmy tam chyba najstarsi, 9 lat temu byliśmy na moim balu mgr, mojemu mężowi bliżej do 40, niż powiedzieć, że ma ponad 30 lat . Miałam wrażenie, ze niektóre studentki patrzyły na mnie z jakimś politowaniem(?). W łazience nie było mowy o uwadze, ze stoi obok nich ciężarna, a że była mała ta łazienka, musiałam się nagimnastykować, żeby nie dostać z łokcia od którejś (oczywiście niechcący). A najśmieszniejsze jest to, że większość z tych studentek będzie pielęgniarkami poziom empatii i wyobraźnia wysoko rozwinięte Ale bawiłam się super, co prawda 2-3 tańce i musiałam odpoczywać, ale było ok , zdziwiłam się nawet, że ruchy jeszcze dość mocno skoordynowane (choć czasami chód kaczki już wyczuwam) i na szpilkach byłam.
Buziak, współczuję jelitowki.. przebyłam również dzień przed Wigilią, coś okropnego, na szczęście ten wirus omija dziecko, więc jak by nie patrzeć lżej się robi w głowie. W ogóle miałam ją pierwszy raz w życiu, córa ze szkoły przyniosła. Odporność w ciąży jest tednak dużo mniejsza..
Ja na zwolnieniu jestem od połowy listopada. Bardzo lubię swoją pracę, ale warunki niestety nie dla kobiet w ciąży. Po 1 jest to praca na powietrzu, po 2 bez dostępu do łazienki przez ok 6-8 godz., do tego potencjalnie niebezpieczna. Na szczęście przełożeni bardzo pozytywnie przyjęli mój stan i jak na razie atmosfera ok (często odwiedzam). Powiem szczerze, ze bardzo mi brakuje zajęcia, organizacji dnia. Każde dodatkowe obowiązki bardziej mobilizują i organizują dzień. Z jednej strony mogę bardziej poświęcić teraz czas córce, nie muszę angażować babci na odwożenie i przywożenie ze szkoły, spokojnie odrabiamy lekcje, ale mnie brakuje jeszcze własnej realizacji…
Brzuszki super!
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli!