Chyba coś w ten weekend było w powietrzu... Mój przeszedł sam siebie, chociaż przez całą ciąże daje czadu. Pierwsze tygodnie to była istna masakra, do dzisiaj mam problem z... poczuciem bezpieczeństwa i brakuje mi pewności jutra, ale jakoś to próbujemy trzymać w kupie. Tylko dwa-trzy tygodnie jest cudownie, stara się, jest wręcz ideałem, a raptownie mu coś odwala. Od jakiegoś czasu już mi brakuje sił, mam ochotę go wysłać w kosmos z biletem w jedną stronę...