Skocz do zawartości
Forum

mamaErysia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Pabianice

Osiągnięcia mamaErysia

0

Reputacja

  1. Nanty! Nanty! Pospiesz się, mieliśmy wyruszyć z samego rana. Jeśli chcemy dotrzeć do Maga jeszcze prze zachodem nie możemy dłużej czekać. Nanty! Gdzie też ona się podziała…. Angi widziałeś ją? – spytał zaniepokojony Sawa. Tylko wczoraj wieczorem, kiedy kładliśmy się spać przy ognisku, teraz jestem tak samo zdziwiony jak ty. – odpowiedział Angi. A ty Puffy? To znowu jeden z tych waszych kawałów? Pik, pik, pik – odpowiedziała Puffy, kiwając przecząco głową. Hmmm dziwne, to do niej nie podobne, znikać tak bez śladu. No nie tak całkiem bez śladu- wtrącił Wilk Angi. Spójrz- wskazał nosem na ziemie. Pod jego łapami na leśnej ściółce widać było ślady, ogromnych stóp. Całą trójkę, aż zmroził zimny dreszcz. Pik ! pik !pik ! pik!- stworka Puffy zaczęła nerwowo skakać. Spokojnie - powiedział Sawa- nic jej nie będzie, nie pozwolę na to. Sawa i Puffy wskoczyli na grzbiet Wilczycy. No Kochany, użyj swojego nosa. Czeka nas nie lada wyzwanie. Angi, zaczął jak szalony biegać od drzewa do drzewa, wąchał liście, kamienie i patyczki. Raz unosił pysk ze zdziwienia innym razem pędził nie patrząc przed siebie, wodzony tylko tajemniczym zapachem. Nagle zatrzymał się tak gwałtownie, że siedzący na jej grzbiecie Sawa i Puffy ledwie utrzymali równowagę. Między drzewami dostrzegli wielką postać. Wysoki na trzy metry, włochaty stwór siedział na ziemi. Nanty stała tuż obok niego. Przybyliśmy w sama porę! – szepnął Sawa – nic jej nie jest! Z plecaka wyjął procę, naładował ją amunicją z dymiących kulek. Wymierzył prosto w łeb wielkiego stwora. Angi gotów był rzucić się w każdej chwili na ratunek Nanty. Puf! - Sawa wystrzelił, pierwszy pocisk. Chybił, kula rozbiła się tuż przed siedzącym potworem. Ten w popłochu złapał dziewczynę i zaczął krzyczeć. Z jego ust wydobywał się przedziwny dźwięk, brzmiał niemal jak płacz dziecka. Dosyć! Przestańcie! – krzyknęła Nanty, – co wy robicie! Jak to, co? Przybyliśmy Ci na ratunek- odpowiedział zdezorientowany Sawa. Mnie nie trzeba ratować!!! To jest Burka. Burka to są moi przyjaciele Sawa, Angi a ta mała to Puffy. Burka to tak naprawdę mały szop pracz, tylko tak się rozrosła przez magię. Myła jagody w zatrutej rzece. Trafiła przypadkiem na nasz obóz, sama potrzebuje pomocy. Pomyślałam, że skoro i tak idziemy do Maga to może mogłaby się do nas przyłączyć. Co wy na to? W większej paczce będzie weselej. Oszołomiony Sawa, nie wiedział, co powiedzieć. – Oczywiście, przepraszam, nie zdawałem sobie sprawy, że szukasz pomocy. Zrozum, od rana szukaliśmy Nanty…tak jakoś wyszło. Przepraszam za ten pocisk, dobrze, że nie trafiłem. Oczywiście, że możesz iść z nami. Tylko błagam chodźmy już. Bo przecież, czas leci. I koniecznie, pokarz nam tą rzekę. Musimy wiedzieć, co czyha w tym lesie… I tak właśnie nasi bohaterowie, w powiększonym składzie ruszyli na spotkanie Maga.
  2. Żył raz Król, był silny, młody, cud przystojniak, czarnobrody. Każda panna, stąd do morza, chciała wejść do jego łoża. Lecz on pragnął tylko jednej, by z niej zrobić swą królewnę Kasia, bo tak na imię miała w snach jego tylko istniała. Ciężko było o jej rękę i nie jeden chciał Kasieńkę. Lecz, na drodze do jej serca stał smok straszny, L-U-D-O-Ż-E-R-CA ! Więził dziewczę w ciemnym lochu, karmił wodą, zupą z grochu. Śmiałków kilku już tu było w brzuchu Bestii co skończyło. Tak mijały długie lata. Dla niej prycza, mur i krata. A dla niego tylko pustka i od łez tak mokra chustka. Mając dość czekania Pan postanowił działać sam. Zabrał miecz i swój pakunek rankiem ruszył na ratunek. Podróż była to mozolna koń poruszał się z powolna. Jak tak jechał dużo knował, plan bitewny opracował. Gdy podjechał pod zamczysko, wypatrywał gdzie smoczysko Siedział w siodle z mieczem w dłoni a smok już do niego gonił. Capnął chłopa jednym kęsem i się najadł jego mięsem. Król przewidział co go czeka, smok jadł kukłę, nie człowieka. Jak podstępnie zaplonował lalce twarz swą namalował. Zanim bestia się spostrzegła Bum ! Cios w żebra !... I poległa Do piwnicy Król pogonił tak Królewnę swą wybronił. A gdy Kasię swą zobaczył ze zdziwienia się skudłaczył Słabe dziewczę, ledwo żywe, całe w bólach, nogi krzywe blade lica, jeść nie może Kasiu ! Czy coś Ci pomoże ? Słońce pokaż ukochany ! Wynieś za te ciemne bramy ! I nim dziewczę wpadło w płacz niósł ją w rękach, jak siłacz. A gdy medyk ją przebadał niedobór witamin zakładał. Takie proste ! Wielkie nieba! Witaminy D potrzeba! Więc od dzisiaj, Moja Miła jajkiem co dzień się posilaj. Tłuste ryby, z wątróbki kotlety są podstawą zdrowej diety. Pijaj mleko, zjadaj sery I codziennie na spacery ! Idź nad strumyk dziecię drogie to polepszy twoje zdrowie. Jak zalecił tak czyniła, znów się w piękność przemieniła. Król ją co dzień obejmował i z nią w Słońcu spacerował.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...