Uśmiech - oto moja ciążowa "skleroza" - napisałam z pamięci, że curry, a to było coś, co się nazywa "zielone chilli con carne". Pierwszy raz to robiliśmy, toteż pewnie dlatego mi się pomyliło. W każdym razie wyszlo pyszne: zielona papryka, zielona papryczka chilli, kolendra, szałwia, mieta i oregano - wszystko zywe zioła. Do tego mięso mielone i pomidory. Pycha! A co do ostrego, to mi mężuś tydzień temu zrobił danie ze Sri Lanki: baranina, trawa cytrynowa... Wykosztował się i co z tego, skoro wszystko zabiła ostrość chilli - zamiast dwóch łyżeczek (co i tak moim zdaniem jest za dużo), sypnął dwie łyżki! Jadłam, choć pod koniec musiałam się poddać ;) Fajne, co piszesz o tym dziecku znajomych - czyli jest szansa, że sposób zadziała ;) Dalej idziemy w egzotyki w takim razie. Fajnie, że też lubisz taką kuchnię :)