Skocz do zawartości
Forum

Grand69

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Grand69

  1. Ten spokojny niedzielny poranek nie różnił się znacząco od innych. Wschodzące nieśmiało słońce pozwoliło na moment zapomnieć o zbliżającej się zimie. Powietrze było chłodne i rześkie. Drewniany dom rodziny Brodnickich umiejętnie wtapiał się w tutejszy krajobraz. Posiadłość otulona z dwóch stron brzozowym lasem, dawała poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Widocznie to samo czuła rodzina saren popijająca spokojnie wodę z biegnącego nieopodal strumyku. Miało się wrażenie, że jedna z nich emanuje niezwykłym światłem. Państwo Brodniccy poznali się na studiach. To przemiłe małżeństwo wychowujące dwoje dzieci ospale zebrało się z łóżka. Od kiedy mała Zuzia ząbkuje, zapomnieli czym jest spokojny sen. Zapach parzonej kawy subtelnie wypełniał już cały dom, kiedy to najstarsze z dzieci wbiegło pełne energii do kuchni. Chłopiec o imieniu Seweryn to sześcioletni rozrabiaka, strasznie ciekawy świata. Odpowiadanie na jego pytania to prawdziwy sprawdzian rodzicielskiej cierpliwości. Chłopak pocałował mamę w policzek, po czym usiadł grzecznie przy stole. Pobliska rodzina saren nieśmiało podeszła pod dom, zupełnie tak jakby spodziewała się poczęstunku. -Mamuś, mamuś, co dzisiaj na śniadanie? Burczy mi już w brzuszku. - Jajecznica synku. - A dlaczego jajecznica? -Jajka mają dużo witaminy D. Na stół trafił też półmisek wypełniony po brzegi owocami. - Mamuś, a co było pierwsze, kura czy jajko? Mama nie do końca wiedząc jak odpowiedzieć na pytanie pośpiesznie podała chłopcu talerz jajecznicy ze szpinakiem.. -Seweryn zjedz całe, a będziesz silny jak siłacz. -mamuś a kto to jest siłacz...? *** Z pokoju obok słychać już było płacz Zuzanny. Tata udał się w kierunku kołyski. Wzięta na ręce Zuzia uspokajała się z każdą chwilą. W jasnoróżowym kubraczku oraz kokardce we włosach wyglądała jak prawdziwa królewna. Z córeczką na rękach wrócił do kuchni. Dziewczynka znowu zaczęła płakać. -Kochanie widzisz, bo dzieci są najpiękniejsze wtedy kiedy śpią.- lekko podirytowany za chwilę pożałował tej uwagi. -Marek, nie denerwuj się, nie wyjdzie Ci to na zdrowie. Dobrze już wiesz, że ząbkowanie trzeba przeczekać. Zuza zawodząc dalej, nerwowo wciskała paluszki do ust... Seweryn przebierał widelcem w talerzu mieszając szpinak z jajkiem. Jedzenia nic nie ubywało. Marka zaciekawił zaokienny widok. Otóż jedna z saren nie okazując strachu podeszła prawie pod samo okno. -Seweryn proszę jeść!- powiedział stanowczo tata. -A mogę zjeść czekoladę? Czy ma witaminy? - Ma witaminy, ale nie jest odpowiednia na śniadanie. Seweryn wyobraził sobie stół po brzegi zastawiony czekoladą i słodyczami, aż nagle usłyszał: Słuchaj mamy chłopcze mały, masz witamin talerz cały. Sześcioletnie ciało twe, tych witamin bardzo chce. Nie odgrywaj takich ról, jedz ze smakiem, jedz jak król! Była to magiczna sarna. Chłopiec przekonany tym wydarzeniem zjadł ze smakiem zawartość talerza. Zuza będąc już na rękach mamy, zapomniała o wcześniejszym powodzie płaczu. Marek pogrążył się w pracy przy swoim nowym laptopie...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...