Dawno temu we Wszechświecie,
na nieznanej nam planecie,
żył raz król niezwykle dobry,
mądry, szczery i pogodny.
Siłacz – króla nazywali,
bo miał mięśnie jak ze stali.
Sam potrafił wyrwać drzewo,
głaz podrzucić, aż pod niebo.
Co dzień jadał na śniadanie
jedno jajko – takie danie
kucharz mu serwował prężnie,
by był zdrowy i potężny.
Siłę swą brał król z witamin.
A, B, C, D – ten alfabet
znał na pamięć. I do słońca
śmiał się szczerze i bez końca.
Miał król Siłacz córkę jedną,
śliczną złotowłosą królewnę
Zosię – oczko w głowie króla,
zwinną niczym pszczółka z ula.
Zosia taty nie słuchała.
O swe zdrowie nic nie dbała.
Choć ją tatko bardzo prosił,
ciągle miała muchy w nosie.
Na laptopie w gry wciąż grała,
telewizję oglądała.
Na spacery nie chodziła,
jedząc jajka – grymasiła.
Tylko czipsy, batoniki,
Przed słoneczkiem wciąż uniki.
I nie minął miesiąc cały,
Zosia wnet zachorowała.
Katar, kaszel, główka boli...
Płacze Zosia w swej niedoli:
„czemuż tatki nie słuchałam,
i witaminek nie brałam..?!”
Siłacz król bardzo zmartwiony,
Zwraca się do swojej żony:
„co tu robić, moja droga...
Zośka chora! Olaboga!”
A królowa w swej mądrości
rzecze: „Brak jej odporności...”
Trzeba podać jej Ibuvit
D - tak medyk sławny mówił.”
Poszła prędko do apteki,
kupiła potrzebne leki.
Zosi małej wnet podała,
aby szybko wyzdrowiała.
Grypa w końcu ustąpiła.
Ale Zosia uwierzyła,
że ma zawsze słuchać taty,
bo znów wpadnie w tarapaty.
I na słonecznym pikniku,
na polanie przy strumyku,
słonko chętnie powitała
rączką wdzięcznie pomachała.
Morał z tej bajki jest taki:
małe i duże dzieciaki,
żeby nabyć odporności
i mieć zdrowe zęby i kości-
muszą brać D witaminę.
Z nią żadne dziecko nie zginie.
Szukajcie jej w Ibuvicie,
oraz w codziennym życiu.
W słońcu na leśnej polanie,
w jajkach, w serze i w tranie...