Hen tam za najszerszą rzeką,
Bardzo, bardzo daleko
Żył władca niebywale mężny,
Siłacz, mędrzec wszechpotężny.
Brak mu jednak towarzystwa było,
Wszakże ogromnie się jemu nudziło.
Pewnego razu królewna miła
Z królem spotkanie swe umówiła.
Plany ich były nie byle jakie:
Nad strumyk mieli płynąć kajakiem,
Chcieli też tańczyć na łące boso,
Iść gdzie ich nogi same poniosą,
Zjeść na pikniku jajko na twardo,
Nazbierać kwiatów- związać kokardą,
Słuchać jak pięknie śpiewają ptaki,
Poobserwować w ruchu ślimaki,
Wytyczyć nowe ścieżki i szlaki,
Lecz jakaś niezwykle okrutna siła
Wszystkie te plany ich zniweczyła.
Gdyż królewna swe zdrowie straciła.
Na ganku ostatkiem sił się położyła.
I gdy tragedia już bliska była,
Twarz jej promykami słońca się spowiła,
A witamina D w jej ciele zagościła.
Wtem energii zastrzyk poczuło jej serce,
Lecz była teraz w niemałej rozterce.
Na spotkanie z królem się spóźniła,
Gdyż trzecia na zegarze wybiła godzina.
Nie długie jednak były jej żale
Król na rumaku pędził wytrwale
By ze swą wybranką spędzić czas miło.
Tak to się wszystko szczęśliwie skończyło.