Skocz do zawartości
Forum

pulsatilla

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez pulsatilla

  1. NIKA32, Ty w szpitalu? Jak to? Będzie dzidziuś się rodził? Już? W sumie to nie byłoby źle, już chyba w miarę dojrzały jest. Trochę sterydów dostaniesz i będzie OK. Mam nadzieję, że będziesz nas informować, co się dzieje.
  2. Masakra z tym meczem. Szkoda w ogóle gadać. Grali jak naćpani.
  3. Joanna, jesteś kochana i synek kochany. jesteście dzielni. Dobrze, że został uratowany. Mogło być różnie z tym, co pisałaś. Bardzo dobra decyzja lekarzy o rozwiązaniu. Dobrą opiekę tam macie. To duży plus. Teraz dużo tulenia, całowania, cycysiowania Wam życzę. Niech synek rośnie i będzie Twoją radością. Bóg jest dobry.
  4. Jejku, jestem podekscytowana. Coś już wiadomo na temat Mariny? Już urodziła? Macie jakieś newsy?
  5. Lutówka, trzymaj się. Chyba jednak nie zostaniesz w szpitalu do terminu porodu. Będziesz chyba musiała mieć wzmożoną kontrolę ginekologiczną u swojego ginekologa prowadzącego. Kochane pozostałe przyszłe mamy- jeszcze trochę przed nami. Dzisiaj (wtorek) zaczynam 40 tydzień ciąży. Za tydzień mam już iść do szpitala. Na razie nic się nie dzieje. Skurcze przepowiadające. Wzmożony apetyt- tak jak u Was. Problemy ze snem w nocy. Damy radę :-) :-) :-)
  6. NIKA, zlikwidowałam konto na FB, bo mi ludzie spokoju nie dawali. Miałam mnóstwo pytań dotyczących interpretacji badań, możliwości wypisania lewego zwolnienia, wizyt wyjazdowych do domów, a najbardziej denerwujące było to, że moje koleżanki, które dobrze wiedzą, że jestem w ciąży, wymagały, abym jeździła do nich do domu, albo przyjmowała w swoim domu ich dzieci, gdzie mam jeszcze dwójkę swoich dzieci. A ich dzieci z gorączką,wysypką i Bóg wie czym, kiedy mam zakaz przyjmowania właśnie dzieci z chorobami zakaźnymi- doktor nie pozwolił. Jak się tłumaczyłam, to się obrażały. Nie chciały słuchać tłumaczenia, że jest pomoc weekendowa w szpitalu, zawsze wysuwały argument, że tam nie chcą jechać, bo tam nie pomogą, wolą zapłacić za prywatną wizytę, niż tam jechać. A ja wolę być zdrowa i żeby moje dziecko było zdrowe, niż być bogata. Nie mam więc FB. I zmienię też mój numer telefonu, bo ten co mam, jest dostępny już i sobie przekazują ciągle jeden- drugiemu. W niedzielę już od siódmej rano wydzwaniali- dziesięć połączeń miałam. Bez sensu to wszystko. Przykra sprawa :-( praca dla społeczeństwa, które nigdy nie odpuszcza. Nie wychodzę z domu. :-( Można być w ciąży z wielkim brzuchem, spuchniętymi nogami, na zwolnieniu lekarskim i innych to g...no obchodzi. Chcieliby, żebym była ogólnodostępna , na każde zawołanie i bez prawa do jakiegokolwiek odpoczynku :-( :-( :-(
  7. Byłam dziś na wizycie i próbowałam namówić doktora na wcześniejsze rozwiązanie ciąży, to znaczy na przyszły tydzień. Teraz jestem w 39 tygodniu, za tydzień we wtorek zacznie się 40 tydzień, ale nie, powiedział że to nie będzie dobre, bo dzieci u matek z cukrzycą wolniej dojrzewają, jeśli chodzi o układ oddechowy. I powiedział, że obawia się, że ta indukcja porodu w przyszłym tygodniu mogłaby być heroiczna, to znaczy, że zaczęlibyśmy indukować i ciężko by było wyindukować. Ha ha, ale znowu od rana miałam nieregularne skurcze i właściwie cały czas macica się napina, jednak w dosyć dużych odstępach czasu. Stwierdził, że macica jest w "gotowości skurczowej" :-) My sobie tak luźno rozmawiamy, bo ja lekarz i on lekarz, tylko inna działka medycyny. Jesteśmy na "Ty" i generalnie wizyty są bardzo na luzie. Nieraz doktor coś powie takiego, że myśli, że ja rozumiem, o co chodzi, ale to nie zawsze jest tak. Z tą gotowością skurczową chodzi chyba o to, że macica już fajnie sobie ćwiczy te skurcze, ale szyjka jeszcze 1-1,5 cm rozwarcia tylko. Byłam na wizycie z 6letnią córką. Zobaczyła na moim brzuchu żel do usg i mówi : "Mama, masz na brzuchy gluty z nosa" Uaha ha ha, śmiechu było co niemiara. Potem patrzy na dzidziusia na ekranie usg i mówi "Mama, to jest główka, czy tyłek?" i znowu w gabinecie salwy śmiechu. Idę do szpitala 02.02.2016. Mają mi założyć cewnik Foleya do szyjki (nadmuchują go i w ten sposób przygotowują szyjkę do rozwarcia), na drugi dzień podobno szyjka już jest gotowa i podają wtedy oksytocynę i rodzimy. :-) Będzie się działo :-) Hmmm.... a mnie dzisiaj naszło na zmiany i z jasnego blondu zrobiłam sobie ciemny blond- kolor, jaki miałam, gdy byłam jeszcze dziewicą...kiedy to było? Hahahaha. Wieki temu :-)
  8. NIKA, info dla Ciebie odnośnie podawania sterydów- w podręcznikach do ginekologii piszą, że podaje się do 34 tygodnia. W praktyce wygląda to inaczej- jeśli poród ma być indukowany wcześniej,to podają nawet w 38 tygodniu- tak dla bezpieczeństwa, żeby mieć pewność, że dziecko będzie dojrzałe. Info od mojego szwagra, który jest ginekologiem i pracuje w szpitalu w Płocku.
  9. Kochane! Bardzo dziękuję Wam za wsparcie. Jestem po wizycie u ginekologa. Mała przybyła na wadze 200 g, waży więc 2300g. Doktor prześledził jej przyrosty od początku ciąży i wykluczył IUGR czyli hipotrofię wewnątrzmaciczną. Po prostu taka jej uroda, będzie nieduża. Ułożyła się główką w dół. Cukry dobre. Czekamy. Jestem w 36/37 tygodniu ciąży. Trzeba dać jej trochę czasu. Niech rośnie i dojrzewa.
  10. Któraś z lutówek już urodziła? Byłam tydzień temu u ginekologa i mam kolejną wizytę w najbliższy czwartek. Powiedział, że dzidziuś mało przybywa na wadze. N początku 36 tygodnia córeczka miała 2100g, a powinna mieć 2750g. W dodatku była w położeniu miednicowym. Miałam też rozregulowane cukry po świętach. Doktor powiedział, że zobaczymy po tygodniu, czy przybrała na wadze. Przepływy dobre. Na pewno będzie wcześniejsze rozwiązanie ciąży, bo w cukrzycy ciążowej nie czeka się do terminu porodu, dąży się do rozwiązania po 38 tygodniu ciąży. I jeśli się nie obróci- to będzie cięcie cesarskie. I powiedział, że na pewno się już nie obróci. :-( Tak więc ten tydzień, to jeden ze smutniejszych tygodni jakie miałam. Cukry wyregulowałam, ale zgubiłam 1 kg na masie. Od początku ciąży mam 8 kg na plusie. Módlcie się za mnie i za moją córeczkę, bo nie wiem, co to będzie. Jestem pełna obaw.
  11. To białe wiadro po farbie, było wypełnione fekaliami. W mieszkaniu były dwa takie wiadra. Nieźle, prawda? :-) Można się napatrzeć jeżdżąc po mieszkaniach. To są już skrajne przypadki, no ale zdarzają się.
  12. To są zdjęcia z wizyty domowej, na której byłam
  13. W niektórych przypadkach lekarz ma obowiązek zawiadomić odpowiednie instytucje o warunkach socjalnych- celem pomocy socjalnej, albo celem obserwacji pod względem konieczności odebrania rodzicom dziecka i zapewnienia mu odpowiednich warunków- to są skrajne przypadki, gdy dziecko jest niedożywione, zaniedbane, a rodzice mają problem alkoholowy
  14. Kochane, czytam Was i mam dla Was informacje odnośnie wizyt patronażowych- położna i lekarz zwracają uwagę na to, czy w domu jest czysto, czy jest czyste powietrze (nie wolno palić przy dziecku), czy na ścianach jest grzyb. Takie informacje są ważne ze względów zdrowotnych dzidziusia i mamy. Mogą być wpisane w historię choroby. Na przykład grzyb na ścianie będzie czynnikiem predysponującym do chorób układu oddechowego. Często zdarza się, że dzieci, które przebywają w zadymionym, zagrzybiałym powietrzu , częściej chorują na infekcje układu oddechowego, częściej u nich występuje astma. Hmmm... a higiena osobista mamusi i czystość w otoczeniu powie nam dużo o tym, czy na przykład dziecko będzie odpowiednio pielęgnowane. Wtedy wiadomo, czy jest np ryzyko powikłań infekcyjnych pępuszka, pleśniawek, robaczyc przewodu pokarmowego.
  15. Moja córcia też już jest w położeniu podłużnym główkowym. A w ciąży przybrałam na wadze 7 kg. Od ostatniej wizyty 400 gram, ale to dlatego, że głównymi składnikami mojej diety jest chude mięsko drobiowe i warzywa. Ginekolog twierdzi, że mała przybrała na wadze prawidłowo. Nie ma cech macrosomii. To dzięki dobremu profilowi glikemii. Dużo poświęcenia mnie to kosztuje. Wytrwać do końca. A jak inne lutóweczki? Ile Wam się przytyło? W Poradni Cukrzycowej spotkałam kobietę, na którą weszło ponad 30 kg. SZOK!!!
  16. Dziewczyny! Oglądam na youtube porody i robi mi się niedobrze. Chyba tego nie przetrwam. Wczoraj byłam u gina na wizycie i położna dała mi jakiś plan porodu. Abstrakcja. Rozwaliło mnie pytanie "Czy chcesz mieć przyspieszony poród". O co chodzi? Chyba jak trzeba będzie przyspieszyć, to chcę. A jak nie trzeba, to nie chcę. Podobnie z nacinaniem krocza. To chyba lekarz ma zadecydować, co jest dla mnie dobre. Jak myślicie? Była też dziewczyna w ciąży tak jak my i mówiła, że podczas porodu wszystkie życzenia są realizowane wg tego planu porodu. Dziwne to wszystko dla mnie. Zawsze myślałam, że decydujące zdanie ma lekarz, który odbiera poród, a nie osoba, która prawdopodobnie ma zerowe pojęcie na temat przebiegu porodu i możliwych komplikacji. Chyba nie bardzo chcę decydować o tym, co ma zrobić lekarz dyżurny. Sam powinien najlepiej wiedzieć, a nie ja. Nie jestem ginekologiem .
  17. Ja nigdy nie jestem na czczo. Ostatni posiłek jem o 23.00, a później w nocy zazwyczaj budzę się i muszę coś chapnąć około 3.oo w nocy. Tak więc jak rano mierzę glukozę, to nie jestem po co najmniej 6-8 godzinach niejedzenia, tylko po 5 godzinach od posiłku. I tak muszę robić, bo dłuższa przerwa między posiłkami równa się ketony w moczu.
  18. Jakie wózki macie? Czytam posty i nie widzę zbyt wielu informacji na temat Waszych wózków. NIKA, Ty nasz fajny wózek, widziałam na stronce . Ja jeszcze nie mam. Nic nie kupiłam. Nie mam wózka, łóżeczka, ubranek. Po prostu nic. Nie mam kasy, będę kupować dopiero na ostatnią chwilę w styczniu. Liczę na to, że będą poświąteczne obniżki i wyprzedaże.
  19. Mam ścisłą dietę i cukier jest dobry, pod warunkiem, że nie zjem nic mącznego. Musiałam odstawić z diety chleb, makarony, chrupkie pieczywo. I oczywiście zero słodyczy, z owoców mogę tylko pomarańcze i cytrynę, zero gotowanej marchewki i ziemniaków. Tak więc zjadam tylko sałatę, kapustę, pomidory, ogórki, paprykę, rzodkiewkę i chude mięso: pierś z kurczaka, schab, szynka, wołowina. Schudłam 2 kilogramy. Raz w tygodniu robię sobie bal i wtedy częstuję się czymś słodkim np ciasteczkiem, batonikiem, ale po kilkunastu minutach czuję, jak się zwiększa poziom cukru we krwi. Przyjemności jest tylko chwilka- w trakcie kosztowania słodyczy, a później ciało zaczyna cierpieć- czuję się zamulona, ciężka, ospała.
  20. A ja siedzę na wykładzie i się nudzę. Ostatni wykład. Później zakuwanko w domu, a jutro test egzaminacyjny.
  21. Joanna70, wg Twoich wyników można rozpoznać cukrzycę: link do sprawdzonych info: http://cukrzyca.mp.pl/cukrzyca/inne/show.html?id=66438
  22. Na razie dieta. A do Poradni jadę, bo mi ze szpitala dali skierowanie. Powinnam się chyba podporządkować.
  23. Witajcie! W szpitalu leżałam 5 dni. Nudy! Czuję się dobrze, ale miałam złe wyniki. Mam cukrzycę ciążową. Za tydzień jadę do Poradni Patologii Ciąży do Warszawy . Poza tym nic specjalnego się nie dzieje. Od 23.11 do 27.11.2015 będę na kursie dla lekarzy uprawniającym do badania kierowców. Tak sobie stwierdziłam, że skoro jestem na zwolnieniu i nic nie robię, to sobie przynajmniej te uprawnienia zrobię, bo jak dzidziuś się urodzi, to już się nigdzie nie ruszę. NIKA32, nie wiem, czy byłaś na moim FB, nie zauważyłam, przepraszam. W wiadomościach nie miałam żadnej nowej wiadomości od nowych osób. Zakupów dla dzidziusia na razie też nie robię, bo mi mój kochany pracodawca pół pensji za październik wypłacił, jak poszłam na zwolnienie. I nic więcej nie dostanę, więc chudy miesiąc mam. :-( Tak bywa, jak ktoś się nie orientuje w przepisach to tak ma . Ja się nie orientuję i nie powiedzieli mi, że przechodząc na umowę o pracę muszę przepracować minimum 30 dni, żeby nie ucięto mi pensji za tzw okres wyczekiwania. Jak matołek pracowałam dłużej, niż chcieli , a umowę później ze mną podpisali, niż miałam obiecane . Ich biznes. Prawdopodobnie po zakończeniu urlopu macierzyńskiego wcale do nich nie wrócę. Zleję stanowisko kierownicze nad dwoma przychodniami, pracę w czterech przychodniach, obsługę Domu Pomocy Społecznej dla Psychicznie Chorych i niech sobie szukają kogoś do jeżdżenia w promieniu 8o km swoim samochodem i na własny koszt za paliwo. Dostałam lepszą ofertę pracy i w końcu może się zdecyduję, by tam iść, bo u obecnego pracodawcy nic dobrego mnie już nie spotka, skoro tak zrobili. Strata dla pacjentów, ale cóż...nie ma ludzi niezastąpionych. Na moje miejsce ZDROWIE będzie musiało poszukać kilku innych lekarzy. Mówię Wam dziewczyny, łatwo nigdy w pracy nie miałam, zawsze starałam się robić wszystko na TIP-TOP. Pracodawcy się podobało, awansowałam, ale jak widać w ostatecznym momencie cwaniactwo wzięło u nich górę. :-( :-( :-( Takie życie :-( Dostałam nieźle w dupę. Ja bym nigdy nikogo tak nie potraktowała i może dlatego postępowanie mojego pracodawcy było dla mnie szokiem. Bardzo ciężko to przeżyłam. :-(
×
×
  • Dodaj nową pozycję...