-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez pulsatilla
-
-
Pozdrowienia dla wszystkich mamuś! <3 <br /> Nika, Twój bobasek jest piękny! Ślicznie rośnie
-
Trzymam kciuki za wszystkie lutóweczki, które jeszcze nie urodziły i rodzić będą. Żeby było szybko i bezproblemowo. A te lutówki, które już mają maleństwa w ramionach serdecznie pozdrawiam i życzę jak najmniej pobudek w nocy, dużo pokarmu, pomocy ze strony tatusiów i przede wszystkim dużo odpoczynku sprzyjającego regeneracji organizmu.
-
-
Nie mogę dodać zdjęcia przez telefon komórkowy. Wyskakuje jakiś błąd. Jutro dodam. W czasie cięcia ordynator powiedział, że nie powinnam już mieć więcej dzieci- nie radzi, bo mogą być poważne komplikacje. Mam ogromne żylaki przymacicza, a macica była tak krucha, że musiał szyć dwa razy- rozwalała się jak mięso mielone. Gdybym rodziła siłami natury, to mogłaby macica pęknąć i bym nie przeżyła. Oddaję hołd doktorowi, który wcześniej był ofiarą mojego niezadowolenia. Chylę przed nim czoło.
-
Kochane, przepraszam za nieobecność. W środę o 15 z minutami urodziłam Alicję drogą cięcia cesarskiego. Waga 2910g, długość 53cm, Apgar 10 pkt. Jest zdrowa. Miała komplet badań ze względu na mniejszą wagę w stosunku do wieku urodzeniowego. Wszystko jest OK. Pediatra powiedziała, że mniej waży z powodu mojej niedokrwistości i cukrzycy ciążowej.
-
U mnie nic się nie dzieje. Jutro pewnie wyjdę ze szpitala. Termin porodu mam na piątek 05.02.2016. Dostaję antybiotyk w żyłę, chociaż wykluczyli odpływanie wód. Z małą wszystko OK. Trzy razy dziennie robią KTG. Co lekarz, to inny sposób postępowania. Jestem już tym zmęczona. Nie nadążam intelektualnie za nimi. Mnóstwo rzeczy wydaje mi się bez sensu.
-
Nika, gratulacje! Cudowny jest. Dzielna mamusia
-
Z debilami się nie dyskutuje. Dla mnie Achciński to permanentny debil. Wywalili go ze szpitala w Ciechanowie, ma sprawy prokuratorskie i dlatego w Płońsku nie może pełnić funkcji ordynatora, więc nazwali go koordynatorem. W poniedziałek mam iść do domu i jak powiedział, mogę rodzić dwa tygodnie po terminie, bo to moja nie pierwsza ciąża, a na cukrzycę nie dostaję insuliny. Na Karowej w Warszawie kazali mi się zgłosić w terminie porodu. Tak więc nie będę tego człowieka słuchać, lecz postąpię tak, jak mi kazali w Ośrodku o wyższym poziomie referencyjności.
-
Dziękuję, Joanna :-)
-
Oj, Joanno... Moja imienniczko :-) Widzę, że spać nie możesz, ale z innego powodu niż ja. Pobudka przez słodziaka :-) Tutaj na oddziale położniczym w Płońsku jest jedna mama z maleństwem. Też mają teraz przebudzenie. A ja- nockę bezsenną niestety ze zdenerwowania. Pospałam może dwie godziny i koniec. Przed chwilą jeszcze dostałam drugą dawkę antybiotyku. I zebrałam informację, kto z lekarzy będzie miał w sobotę dyżur :-( Co mam powiedzieć... (?) Ktoś, kto ma sprawy prokuratorskie ... No i d..pa. Teraz to już na pewno będę w mega stresie.... Modlitwa chyba tylko została. Tak więc módlcie się za mnie, bo nie wiem, co to będzie... Nie wiadomo, jakie decyzje będzie podejmował pan doktor. Boję się.
-
Anuś, masz rację. Trzeba być czujnym i nie bagatelizować czegoś, co może być zwiastunem komplikacji. Chodzi przecież o nasze dzieci.
-
Joanna, jakie to piękne :-) To super, że udaje Ci się karmienie Filipka. Teraz będzie już dobrze. Ambitne dziecko- w mamusię. :-)
-
Rafał kupił mi zapasy jedzenia i poprosiłam, żeby pojechał do domu i się wyspał, dopóki nic się nie dzieje. Będzie miał włączony telefon w razie czego. Co do naszych porodów, KOCHANE, każdy jest inny. Każda z nas inaczej będzie to przechodzić. Inaczej przeżywać. Na pewno jest to wydarzenie z życia, które nie zdarza się często. Jest wyjątkowe. Pokazuje nam, co to znaczy być kobietą. Przez ból rodzi się chyba w nas odpowiedzialność. Ten ból i wszystkie przeżycia związane z narodzinami dziecka sprawiają, że nasze życie zmienia się nieodwracalnie. Dobrze mieć wtedy przy sobie kogoś bliskiego i wspierającego. Dlatego wszystkim MAMUSIOM z tego forum życzę jak najwięcej siły i jak najwięcej tych dobrych uczuć - miłości i opiekuńczości ze strony bliskich, jak również pomocy fachowego personelu medycznego. I żeby wszystko odbywało się w miłej, rodzinnej atmosferze. ❤❤❤
-
Dzieci są niby u niego, ale to zazwyczaj wygląda tak, że Karolinka jest u jego mamy, bo mieszkają przez podwórko, a Marek jest z nim , czyli z tatą. Jego mama, czyli moja była teściowa bardzo się angażuje i opiekuje dziećmi. A one ją kochają i uwielbiają, szczególnie Karolinka. A Karol zawsze dla mnie taki był. Zawsze były obelgi, poniżanie, niecenzuralne teksty, chęć upodlenia i agresja fizyczna. Gość po prostu w stosunku do mnie ma skrajne uczucia- od nienawiści, do skrajnej zaborczości, bo nie wiem, czy to można nazwać miłością. Jak BOHUN z Ogniem i mieczem. Nie lubię takich skrajności. Z taką osobą nie da się żyć.
-
Nika, tych wód było tylko trochę - może 1/3 szklanki. Jednorazowo. Poczułam, że chyba będę mieć biegunkę, poszłam do toalety, zrobiłam siusiu i potem parcie na kiszkę stolcową. Patrzę - nie czuję, żebym robiła cokolwiek , ani siusiu, ani kupkę, ale coś do kibelka leci przeźroczystego. Wstałam, podłożyłam rękę i to była bezwonna, bezbarwna, ciepła, przejrzysta ciecz. Po nogach mi poleciało jak przy nietrzymaniu moczu, bez żadnego parcia na pęcherz moczowy. Od wczoraj jednak cały czas mam plemienia. Przy badaniu doktor powiedział, że nie czuje ściany pęcherza płodowego, więc już pewnie gdzieś brzeżnie pękł i odrobina wód się połączyła, a że główka mocno przypiera na szyjkę, to uszczelnia. Mała waży 3200g wg dzisiejszego usg.
-
Czuję się tu jak VIP. Mówią do mnie "Pani Doktor", chociaż czuję się jak zwykła pacjentka i nie chcę robić szumu wokół swoje osoby. Na Izbie Przyjęć przyjmowała mnie położną z mojej rodziny- kurde, ZONK, ciotka mojego byłego męża. Przyjmowała 7 lat temu poród naszej córki. A ja teraz przyjeżdżam z jakimś brodatym jaskiniowcem- ojcem tego dziecka, które ma się właśnie rodzić. Była jednak bardzo miła, bo to bardzo dobra kobieta o wielkim sercu. Boże, nie wiem jak to jest, ale moja była teściowa bardzo się o mnie troszczy, jest bardzo bardzo dobra. Z byłym mężem mam kontakt do dupy. Jest mega agresywny i czepialski. Potrafi słać chamskie smsy, obelżywe teksty. Najlepiej go unikać. Cała rodzina mi radzi- w ogóle nie czytaj tych smsów i nie odbieraj telefonów. Nie odpisuj.
-
Antybiotyk dają jako profilaktykę. Nie mam żadnej infekcji. Tak po prostu się robi- dmucha na zimne. Jak wody odchodzą, to rozwiązanie powinno nastąpić w ciągu 24 godzin. Jest piątek, wieczór. Jeden lekarz na dwa oddziały- położniczy i ginekologiczny. Gdyby podał oksytocynę, a wyniknęłaby sytuacja wymagająca cięcia cesarskiego, to by musiał ściągać drugiego lekarza w środku nocy. A wiadomo, nikt tego nie lubi. Dlatego robi się tak, żeby kolega pod telefonem pospał sobie w nocy. A indukcję zaczną w dzień. Sytuacja nie jest taka, że trzeba na gwałtu- rety wołać kogoś do pomocy. Można to rozegrać inaczej- właśnie tak, jak doktor to rozgrywa.
-
Nika, jak dobrze, że wypuścili Ciebie do domku. Odpoczywaj.
-
Chyba że będzie akcja skurczowa w nocy, to urodzę. Sporadycznie jakieś bóle się pojawiają, ale to jeszcze nie to. Chyba bardziej z głodu te bóle brzucha, bo ostatni posiłek jadłam o 14.00 i to była sałatka z zielonych sałat różnego rodzaju, rukoli, rzodkiewki, pomidorków koktajlowych i z jajkiem. Sam przyjazd do szpitala to dla mnie ogromny stres. Jestem wielkim tchórzem. Nie wyobrażacie sobie, jak wielkim. Odwlekałabym ten poród najdalej jak się da. Bardzo się boję.
-
Hej, dziewczyny! Jestem w szpitalu od dwóch godzin. Od wczoraj mam plemienia brunatną krwią i dzisiaj poleciało odrobinę wód płodowych. Główka mocno napiera na szyjkę i nic już się nie sączy, ale nie mam akcji skurczowej . Dostanę o 23.30 antybiotyk dożylnie i jutro oksytocynę, żeby wyindukować poród.
-
Lutówka, CRP to tzw "białko ostrej fazy", to znaczy wskaźnik stanu zapalnego. Jest podwyższone w razie infekcji- pozwala podjąć decyzję, czy podać antybiotyk, czy nie. Sutki drażnimy ściskając brodawki palcami. Nasilają się wówczas skurcze macicy. Jak rodziłam syna 12 lat temu na Karowej w Warszawie, to tam właśnie cały czas położne pilnowały i krzyczały- proszę drażnić brodawki sutkowe. Nie miałam tam podawanej oksytocyny, bo samo drażnienie brodawek wystarczyło.
-
Mimka, bo doktor mnie nastraszył wcześniej, że u matek z cukrzycą (czyli u mnie) dzieciątka wolniej dojrzewają, szczególnie płucka wolniej dojrzewają i może być niewydolność oddechowa po urodzeniu. Jak go chciałam namówić na indukcję w zeszły poniedziałek, to powiedział, że lepiej nie. I dlatego chciałam wyczekać najdłużej, jak się da. A poza tym w domu jeszcze dwójkę dzieci miałam - dzisiaj już będą spać u babci. Nie chciałam robić akcji wybudzeniowej w środku nocy. Zestresowałyby się. A ja sobie powolutku wyciszyłam skurcze. Wiedziałam, że jest to możliwe, że najczęściej skurcze pojawiają się w nocy, a rano się wyciszają.
-
Kobietki, więc u mnie sytuacja wygląda tak: wyciszyłam sobie skurcze prysznicowaniem ciepłą wodą i leżeniem. Na 14 pojechałam na KTG- jest OK. Potem pojechałam do KFC i na zakupy . Trochę pochodziłam, czułam, że główka przypiera do kości łonowej, ból w pachwinach i w krzyżu, sporadyczne skurcze i wróciłam na wizytę do doktora. Zbadał- rozwarcie 2 cm, szyjka zgładzona, główka już wstawiona do wchodu, waga dzidziusia 3100 g. Przepływy bardzo dobre, ne ma niedotlenienia dzidziusia, łożysko bardzo ładne, zero zwapnień. Ciśnienie moje 100/80 mmHg. Jak w nocy znowu będą skurcze, to mam ich nie wyhamowywać , tylko jechać na szpital i rodzić. Jak nic się nie będzie działo, to ostatecznie 2-go lutego , nie później mam się zgłosić do szpitala i wyindukują poród. Z medycznego punktu widzenia najskuteczniejszym domowym sposobem jest stymulacja brodawek sutkowych. Wytwarza się wtedy endogenna oksytocyna i wspomaga ona akcję porodową- jest dla dziecka lepsza niż egzogenna, czyli sztuczna oksytocyna podawana w kroplówce. Jak są skurcze, trzeba dużo chodzić, być w ruchu, ćwiczyć na piłce. Mój plan jest taki: przekąpię się, położę się spać. Jak w nocy będą skurcze, to wstaję, wyindukuję sobie oksytocynę endogenną i jadę na szpital w nocy. Tak więc jutro mogę już być rozpakowana. :-)
-
Nika, dobrze, że u Ciebie wszystko OK. Ja miałam przez pół nocy skurcze, ustąpiły dopiero przed piątą rano, ale o siódmej znowu obudziły. Teraz znowu spokój. Się zbadałam ginekologicznie :-) He :-) I stwierdzam, że główka jeszcze się nie wstawiła. Jak znowu pojawią się skurcze, to już się nie kładę tak jak to zrobiłam po wyszykowaniu dzieci do szkoły, tylko się rozchodzę i jadę na szpital. Niech sobie lekarze robią to, co uznają za stosowne, ale do przewidzenia jest, że będę podłączona do KTG i dostanę oksytocynę i się wtedy dopiero zacznie prawdziwa akcja. Jestem bardzo niewyspana, ale na tyle pobudzona, że przespać się nie mogę. :-)