Witajcie :) mam chwilę czasu więc daje znak życia. Opiszę Wam mój poród. 10.08 pojechałam na kontrolę w IP. Doktorka stwierdziła że jest rozwarcie na ok 2 cm. Zdecydowałam się że zostanę. Założyli mi balonik i powoli dostawałam oxy. Ok 12-13 zaczęłam odczuwać skurcze co 2 min, słabe jak na okres. ok 17 już były mocniejsze, okazało się że mam już rozwarcie na 8 cm ale wody nie odeszły, więc postanowili przebić pęcherz. I tutaj niespodzianka bo okazało się że wylatuje pępowina. Dwie minuty i już byłam na stole z cc. W innym przypadku dziecko udusiłoby się...Straciłam ok 250 ml krwi. Synek zdrowy, 3440g, 57cm. Wyszłam ze szpitala w czwartek. Czuję się ok, karmię piersią, synek budzi się co 3 h, i jest bardzo grzeczny chociaż mały nerwus z niego :)
Ale się rozpisałam :P