Skocz do zawartości
Forum

Olanka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Wrocław

Osiągnięcia Olanka

0

Reputacja

  1. Fakt, przeterminowanych jest kilka. A co do wagi dzieciątka... mój młody miał 4 listopada 3600, panikuję, bo obawiam się, że będzie powyżej 4 kilo. Ale! Jak w zeszłym tygodniu rozmawiałam z koleżanką, to ona urodziła siłami natury bąbla około 4300. Damy radę. I na pocieszenie- za miesiąc o tej porze już wszystkie będziemy rozpakowane, to pewne! ;))
  2. evires ja też mam coś takiego i też trochę się martwię ;/ A wracając do znieczulenia- w moim szpitalu nie mogę liczyć na zzo, tylko na podpajęczynówkowe.. czy któraś z Was miała? Mogę jeszcze poprosić o tens albo gaz, ale jakoś wątpię, że uśmierzy to ból....
  3. Ależ śliczna księżniczka :) Dziewczyny, jak ja Wam zazdroszczę, wszystkim już rozpakowanym :) Wygląda na to, ze również się przeterminuję. Termin mam na dzień dzisiejszy, ale poza tym, że koszmarnie boli mnie głowa, nie dzieje się nic. Młody uparty, za dobrze mu w środku :P
  4. Dzięki za wszystkie odpowiedzi, trochę się uspokoiłam w swoich paranojach :P Zwłaszcza jeśli mowa o wysypce i dużym dzidziusiu ;) Co do wagi przytyłam 16kg. Ale przeglądając internet można znaleźć mnóstwo wypowiedzi, ze dziewczyny często nie dość, ze wracają do wagi sprzed stanu błogosławionego, to dzięki karmieniu piersią i ciągłemu krzątaniu przy dzieciątku, potrafią zrzucić jeszcze więcej. Także jest nadzieja, że nie trzeba będzie się katować Chodakowską
  5. Hej Dziewczyny, wracam po dość dłuuugiej przerwie, ale poczytywałam czasami co u Was słychać :) Gratuluję wszystkim "rozpakowanym"! Aż ciepło na sercu się robi, jak się czyta Wasze wypowiedzi ;) Ja mam termin na 17.11.... ale niestety, nic się nie dzieje :( Czop nie odszedł, brzuch ponoć jeszcze wysoko (choć dla mnie jest już o wiele niżej niż kiedyś xD), wód płodowych sporo, zgaga czasami.... męczę się niemiłosiernie, tym bardziej, ze kilka dni temu wróciłam z patologii ciąży. Nie wiem, czy któraś z Was też tak miała, że w okolicach 36 tygodnia dostała nagle czerwonej, krwawej wręcz wysypki /a la poparzeń od pokrzywy na brzuchu...? Potem rozprzestrzeniło mi się to na całe ciało i do dziś nie chce odpuścić... Swędzi to okropnie. Lekarze mówią, że po porodzie minie. Więc czekam na poród, jak na zbawienie...... Czy któraś z Was rodziła dzieciątko o wadze około 4 kilo siłami natury? Bardzo bardzo boję się, że młody chcąc wyjść na świat porozrywa mnie niemiłosiernie :(
  6. Dawno zaglądałam... Wybaczcie, ale zalegości chyba nie dam rady nadrobić. Pogoda dzisiaj koszmarna, marzę już o wrześniu. Upały zdecydowanie nie są dla nas... Co do lewatywy- sądzę, że się przyda. Dla własnego komfortu. No i oczywiście zmniejszy ryzyko jakiś dziwnych infekcji u dzieciaczka...
  7. Tyle się u Was dzieje, że już powoli nie nadążam! :) Mam pytanie do Pań, które spodziewają się chłopców... Zawsze miałam w sobie trochę za dużo testosteronu, a teraz, nosząc pod serduszkiem chłopczyka mój poziom testosteronu drastycznie wzrósł. Chciałabym się cieszyc tym moim cudownym ciążowym stanem, ale ciemne włoski wyrosły mi dosłownie wszędzie- plecy, brzuch, klatka piersiowa, nawet na stopach! Wyglądam na jakieś cholernw yeti... Czy Wy też tak macie? I co mogę z tym zrobić...? Laserowa depilacja jest przecież totalnie zabroniona... Doszło do tego, że wstydzę się chodzić w koszulkach na ramiączkach i topię się w t-shirtach, nie mówiąc o basenie...
  8. Podobno dobrze też używać szarego mydła zamiast płynów do higieny intymnej. Wiedziałyście, że podobno powodują suchość pochwy na starość? o.O
  9. Wczoraj na skzole rodzenia pytałam położną o dodawanie soku z cytryny do glukozy. Powiedziała ze sok z cytryny okej, ale nie kwasem czy jakies cuda na kiju xd no i tego soku nie za dużo :P
  10. Swojego połówkowego też nie pamiętam, bo miałam zrobione równo w 18 tygodniu :P Gratuluję wszystkich dobrych wiadomości! W kupie siła, cieszmy się razem :)
  11. U mnie już końcówka 5 miesiąca (22 tydzień), czułabym się lepiej, gdyby nie te upały.... Ale niestety bolą mnie już nogi, dokucza mi bezsenność i mam bóle kręgosłupa... Ale nie ma co się załamywać, póki nie ma rozstępów i żylaków- jest dobrze!
  12. Dziewczyny, jeśli chodzi o infekcje- nie lekceważcie nic, nawet najdrobniejszych objawów... Ja zawsze miałam problemy z zapaleniem pęcherza i zawsze radziłam sobie ziołami. Ale w 3 miesiącu dopadły mnie takie bóle nerek i układu moczowego, że wylądowałam w szpitalu z zapaleniem nerek. Dwie doby nic nie jadłam i nie piłam, bo od razu zwracałam. I dostałam antybiotyk, też byłam nieufna wobec lekarza... W końcu się przemogłam, do dziś żadnych problemów ( a przecież to już końcówka 5tego miesiąca) :)
  13. Cześć dziewczyny :) Ja opowiem wam moją historię, bo chyba.. czuję potrzebę podzielenia się nią z innymi młodymi mamami... :) Zachodząc w ciążę miałam 19 lat, teraz 5 miesiąc dobija końca, a ja na karku mam już 20 wiosen. Zanim zrobiłam test ciążowy rozstałam się z chłopakiem, który jest ojcem. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że po tygodniu umówiłam się z nim na rozmowę, a on pojawił się na niej... ze swoją nową super dziewczyną. Byłam zrozpaczona, myślałam, że pomimo ostatniej kłótni, damy razem radę, wrócimy do siebie, że to wszystko jakoś się ułoży. W końcu niejedna rozmowa o ewentualnej wpadce kończyła się na "będziemy razem, damy radę, bardzo Cię kocham"... A on zaproponował mi aborcję i że ją sfinansuje. I stwierdził, że zostaje ze swoją nową zdobyczą, miał czelność powiedzieć mi "To ona jest prawdziwą dziewczyną, a Ty byłaś tylko dupą"... Do tamtego momentu nic mnie bardziej w życiu nie zabolało...Myślałam, że go zabiję! W kompletnym szoku powiedziałam o ciąży rodzicom. I kolejny szok. Mama przestała się do mnie odzywać. Ojciec powiedział, ze wywiezie mnie do Niemiec, żebym dzieciaka usunęła. Nie będą pod dachem trzymać dzieciaka gnojka (bo mojego chłopaka bardzo nie lubili, w sumie... jak większość ludzi, a ja byłam ślepo zakochana). Do tej sprawy dołączył się mój starszy brat. Zwyzywał mnie od szmat i dziwek. W końcu jednogłośnie stwierdzili, że albo zrobię tak jak chce ojciec, albo mam zabierać swoje rzeczy. W odruchu rozpaczy zadzwoniłam do rodziców mojego eks. Zawsze bardzo mnie lubili, nigdy nie miałam problemów z nimi, albo z rodzeństwem mojego byłego. Stwierdzili, że mam pakować rzeczy i zamieszkam u nich. Tak też się stało. Do dziś żyjemy razem pod jednym dachem i wszystko powoli się układa. Pierwsze dwa miesiące przeleżałam, bo miałam krwiaka, ciąża była zagrożona. Straciłam pracę i musiałam przerwać studia. Zostałam totalnie na lodzie... Nie chciałam mówić nic znajomym, ale po jakimś czasie się przemogłam. Dowiedziały się moje 3 przyjaciółki. I jeden przyjaciel z dzieciństwa... O dziwo to on właśnie najbardziej się do mnie zbliżył, w końcu się we mnie "zakochał"- tak przynajmniej stwierdził. Chciałam dać mu szansę, pozwalałam na rękach się nosić i robiłam wszystko, żebyśmy byli szczęśliwi. Uwierzyłam, że możemy być razem, że wreszcie spadło na mnie trochę szczęścia...I nie tyle się zakochałam, ale zauroczyłam. Spędzaliśmy dużo czasu, wszystko ukłądało się niemal bajkowo, aż pewnego dnia coś się zmieniło. Stał się małomówny, cichy, unikał spotkań... I powiedział mi, że jest inna, która nie spodziewa się dziecka. I że coś go do niej ciągnie. I że przepraszam, ale nie chce ze mną być. Z dnia na dzień, smsem. Przez tydzień nie wychodziłam z łóżka. Spałam, czasem coś zjadłam, płakałam i oglądałam głupie seriale. W końcu wyrwałam się na dłuuugi spacer sama ze sobą i z dzieciaczkiem w brzuchu. I nagle dostałam kopa, że cokolwiek będzie, ja z maluchem damy sobie radę! Mój eks wyjechał do Holandii, widziałam go 3 razy od lutego. Za każdym razem serce mi mięknie, nie potrafię nawet go spoliczkować. A należy mu się. Niedawno dowiedziałam się, że jego nowa dziewczyna jest z nim w 3 miesiącu ciąży. I oboje są z tego powodu dumni i szczęśliwi... Pod serduchem noszę prawie 6miesięczną kruszynkę. To będzie chłopiec. Wybrałam już nawet imię. Chcę wam powiedzieć, ze jakkolwiek będzie- dacie radę. Damy sobie radę wszystkie! ;) I chociaż mogłabym powiedzieć, ze faceci to chuje, nie będę taka. Wierzę, że Wasi mężczyźni to Ci warci zachodu! Życzę Wam szczęścia i dbajcie o siebie i swoje maluchy! Trzymajcie się :)
  14. Mi też jest często słabo i muszę siadać do chwilę... Często kręci mi się w głowie :( Te upały wykańczają, w cieniu po 35 stopni, tragedia. Do kościoła idę dzisiaj dopiero na 22, bo wcześniej po prostu chyba nie ustałabym na nogach. Z drugiej strony, mam nadzieję, że nie zasnę na stojąco ;P
  15. Justyna, jesteśmy z Tobą, trzymaj się!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...