Mój ostatnio zrobił mi aferę o to, że panowie z budowy ( ocieplają nam klatkę), pomogli mi wtaszczyć całą zgrzewkę coca-coli. Nie prosiłam o pomoc, ale chyba musiałam wyglądać jak 7 nieszczęść, kiedy co chwilkę coś mi wypadało ( oczywiście nie chciało mi się chodzić na 2 razy, więc wzięłam wszystkie zakupy na raz). Panowie podeszli i zapytali czy nie pomóc, pomogli podziękowałam, tyle.
Wieczorem opowiedziałam ta historię mojemu lubemu, myśląc, żę się uśmieje. Nie uśmiał się. Wyrzucił mi, że przecież mogłam na niego zaczekać, bo to że pomagają mi inni uwłacza jemu jako mężczyźnie. Potem jeszcze przez tydzień, rzucał jakieś docinki, dotyczące właśnie budowlańców. Zazdrośnik jeden. :)