Skocz do zawartości
Forum

Drożdżówka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Warszawa

Osiągnięcia Drożdżówka

0

Reputacja

  1. Hej :) Malutko Was tu zostało, ale dzięki temu łatwiej nadrobić nawet dłuższą nieobecność. U mnie właściwie wszystko w porządku. Jagoda rośnie jak na drożdżach. Wczoraj skończyła 6 tygodni, waży 5300g, od wypisu ze szpitala przybyło jej ponad 2kg. Urodziła się długa na 52cm - żadne ubranko 56 nie jest już na nią dobre, podobnie jak większość 62. Nosi juz głównie 68. Od kilku dni korzystamy tez z pieluch rozm 3, bo w 2 zaczęły robić nam się niespodzianki typu kupa na plecach :P Rozm 2 zakładam jej jak nie przewiduje grubsze sprawy. Na szczęście zostało jeszcze jakieś 20 sztuk i paczka się skończy. KP idzie bezproblemowo i chwała opatrzności za to, tez średnio wyobrażam sobie siebie w środku nocy robiącą butelkę, zwłaszcza ze kuchnia na parterze. Szczerze podziwiam wszystkie karmiące MM. Dla mnie to już jakiś wyższy level poświęcenia. Zaklinam tylko moje dziecko żeby nie dostało zębów zanim nie zacznie przespać całej nocy. Tosiek miał zęby juz w 4 miesiącu. Karmiłam do 6 tego i końcówka to była tragedia. Ból przy początku przygody z karmieniem to przy małych zabkach mojego syna nic. Wszystkim z problemami w związku życzę dużo siły i rozsądnych decyzji. U mnie od kilku lat (tfu tfu) sielanka, ale początki tez były mega trudne. Jak sobie przypomnę o co się kłócilismy to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Dziś te powody jakby nie istniały. Jak to mówią: "w dobrym domu naczynia się same zmywają" i to prawda. Nie wiem co doradzić bo tak na prawdę żadne rady nic nie dadzą. Trzeba chyba przerobić swoje i się dotrzeć. Tam gdzie problem leży w alkoholu itp. pozostaje podjąć jakieś decyzje. Chorym życzę zdrówka. Tematu seksu jeszcze nie dotknęłam. Za kilka godzin mam wizytę u lekarza, a potem się zobaczy :P Po tylu miesiącach abstynencji w ciąży (zakaz) i teraz nie wiem czy pamiętam jak to się robi :P Oby to było jak z jazdą na rowerze. Trochę też obawiam się tego jak zmienia się moje odczucia po ciąży. Po pierwszej ciąży pomimo że CC nie było już tak jak przed. Ciekawe co teraz, choć nie powiem żeby mi się jakoś spieszyło żeby sprawdzać. Chyba się zepsułam :P A teraz mam nadzieje ze nie unię mi posta. Załączam moją Śmieszkę :*
  2. ~Sisi2 Nawet nie wiedziałam, że do zdjęcia szwów jest jeszcze potrzebna opinia lekarzy. Dzięki za podpowiedź moja Przewodniczko :) Co do szpitalnego jedzenia to mi każda potrawa bardzo smakowała, głównie chyba dlatego, że byłam bardzo głodna :) A sucharków to trochę się bałam, że zakrztusze się jakimś okruchem i będę musiała zakasłać :) Oczywiście były pyszniaste, ale jadłam je jak babcia, maczając w herbacie :) Szew zdejmowała praktykantka, przyszła pani dermatolog, ale obecna była przy tym pani doktor, sprawdzała czy wszystko ze szwem ok. Oj ... kichanie po cc to masakra jakaś
  3. Sisi Dzięki za pocieszenie. Oczywiście jest coraz lepiej :) Co do położnych to większość była ok, ale były takie dwie że wrr... i stąd pewnie moje zniesmaczenie. O której byłaś na zdjęciu szwów? Zapomniałam zapytać na miejscu. Myślałam żeby być jakoś po obchodzie. Też boję się tego zabiegu, ale trzeba być twardym! W dniu wypisu miałam już dietę wątrobową (cokolwiek to znaczy). Na śniadanie dostałam pieczywo, masło, wędlinę (całkiem smaczna) i trochę twarogu - coś w stylu serka wiejskiego. Natomiast dzień wcześniej - w środę na obiad był nawet smaczny krem z dyni i na drugie ziemniaki i warzywa gotowane (brokuły i marchewka). Byłam jakoś między 12 a 13. Polozna zalecała żeby być do 14 tej - wtedy jest więcej lekarzy i nie powinno być problemu. Jak ja byłam był cały pokój lekarski :) część nie miała na czym siedzieć. Chyba nie ryzykowałabym po obchodzie, bo zaraz po są cięcia i cześć lekarzy będzie na operacyjnej. Zazdroszczę kremu z dyni ;) Ja po powrocie do domu tak się do szpitalnej diety przyzwyczailam ze zażądałam sucharków i do dziś je chrupie.
  4. ~Sisi2 Witajcie w końcu i ja zebrałam się żeby coś napisać. 12.10 o godz.12:15 przez cc urodził się mój synek - 3810g, 54cm, 10pkt. :) Cięcie było zaplanowane na ten dzień, ale do szpitala pojechałam ze skurczami. Juz w niedzielę coś mnie brało, ale myślałam, że to ze stresu. W szpitalu przede mną była jeszcze jedna dziewczyna na cc, ale ponieważ moje skurcze nasilały się to ja poszłam pierwsza 'pod nóż'. Nie będę się bardzo rozpisywać, w skrócie tylko podsumuję, że ciężko przeszłam to cięcie. Jak mnie rozcieli okazało się, że mam dużo zrostów i zdecydowano o ich wycięciu. Po wszystkim tak mega bardzo bolało, że aż płakałam z bezsilności, bo nie mogłam się zająć ani sobą ani dzidzią :( Oczywiście dostawałam przeciwbólowe, ale tylko te najmocniejsze działały (podawane w pierwszej dobie). Ogólnie mam straszną traumę i raczej negatywne (depresyjne) odczucia. Do domu wyszliśmy w czwartek. Teraz oswajamy się z nową sytuacją i jak to niektórzy określają - uczymy się siebie. Drożdżówka co do opieki w szpitalu to mam mieszane uczucia. Zarówno wśród noworodkowych jak i położnych były takie których jak mogłam to unikałam, ale i takie, że do rany przyłóż. Ogólnie bardziej pomocne były mi noworodkowe :) (chodziłam do nich na dokarmianie dzidzi). Jeszcze tylko zdjęcie szwów... P.S. Robisz sobie zastrzyki? Gratuluję wszystkim nowym rozpakowanym. Pomału będę nadrabiała zaległości forumowe, bo ciekawa jestem co u Was Czekałam na Twój wpis! Gratuluję maleństwa i na pocieszenie powiem, że teraz może być już tylko lepiej. Przykro mi, że nie miałaś takich doświadczeń jak ja z położnymi na oddziale. Może jakaś wredna wróciła z urlopu ... no ale ja też inaczej zniosłam te operacje wiec może stąd moje inne odczucia. W czwartek byłam na zdjęciu szwu, szkoda ze nie wiedziałam że jeszcze jesteś ;) Bardziej się tego zdejmowania szwu bałam niż samego CC, a nawet nie zauważyłam kiedy praktykantka go zdjęła. Zastrzyków nie robiłam ... może to głupota, ale nie bylam w stanie patrzeć jak Maz je sobie robi (po operacji nogi robił je jakoś przez 60 dni chyba ) a co dopiero gdybym miała je sobie sama robić ... Z ciekawości, czym Cię karmili ostatniego dnia?
  5. myszka123 sliczna z wielka czuprynka Hehe Jagody chyba już tak mają. Moja tez kudłata! Gratulacje!
  6. ~Sisi2 Ok. To ręczniki papierowe zostawiam w domu. Już Ci nie zawracam głowy. Jak tylko będę mogła, to dam znać jak było. Spróbuję zasnąć, bo jak rano zaśpie to mąż straszy mnie, że wtedy będziemy jechać do szpitala na skróty, przez las, po największych dołach. Żartowniś jaki, no... Dzięki Drożdżówka Jeśli tym samym skrótem, którym mnie mąż ostatnio wiózł to lepiej idź spać :P Powodzenia!
  7. ~Sisi2 Dzięki Drożdżówka za wszystkie informacje. Przejrzałam jeszcze torbę do szpitala i poukładałam badania, mam nadzieję, że jest wszystko. A ręczniki papierowe będą przydatne? Bo trochę zajmują miejsca, a może będą zbędne. Mąż przyjął moje prośby i instrukcje na klatę. Niczemu się nie sprzeciwił i powtarza żebym się nie martwiła. Obiecał, że będzie przytulać i wpatrywać się w synka :) Chcę być w szpitalu ok 7. Wcześniej jeszcze starszaka trzeba podrzucić do szkoły, więc pobudka będzie ekstremalnie wcześnie. A spać na razie mi się nie chce Ręczniki przydadzą Ci się w domu do osuszania rany po prysznicu. Biorąc pod uwagę to, że opatrunek zdejmą Ci dopiero w środę i pewnie też w środę wyjdziesz, to prysznic pewnie będziesz wolała wziąć w domu. W ogóle wiele rzeczy mi sie nie przydało. Właściwie gdybym wzięła dla siebie tylko koszulę, kapcie, siatkowe gatki, podkłady na łóżko i poporodowe, bardzo podstawowe kosmetyki + niewielki ręcznik i mokre chusteczki byłoby ok. Poniedziałek w bezruchu na poporodowej, wtorek niby juz na normalnej, ale nie oszukujmy się możliwości ruchu ograniczone przez ból po CC, a w środę zdjęcie opatrunku i w okolicach godziny narodzin dziecka wyjście do domu.
  8. zabcia27 powiedzcie mi jak sie zmagacie z poradami dobrych koleżanek?? bo ja mam ochote jedna zabic i nie wiem czy to jest normlane Zabij! Każdy sąd Cię uniewinni Na szczęście jeszcze nikt mi nic nie radził, ale to tylko dlatego, że póki co nikogo poza Babcią u nas nie było. Póki co zamknęliśmy się dla odwiedzających. Telefonicznie itp. tez spokój, może dlatego, ze to drugie dziecko. Przy pierwszym było kilka takich "mądrych" ... Pozostaje puścić mimo uszu i robic swoje, choc wiem jak takie "dobre rady" wkurzają ..
  9. ~Sisi2 Drożdżówko kochana BARDZO CI DZIĘKUJĘ za ten opis. Dobrze wiedzieć czego można się spodziewać. Kiepsko się dzisiaj czuję, jakbym niedługo miała rodzić ;) za raz zwlekę się z łóżka i obgadam jeszcze sprawę z M. Powiem mu co będzie jego zadaniem i kropka! Niech mi tu dodatkowych atrakcji nie dostarcza. Juz się ugadał, że do pracy musi pojechać tylko na chwilę,czyli jakieś dwie godz, a Młodego ze szkoły odbierze treść. Także na szczęście jutro mąż będzie jeszcze w miarę dyspozycyjny. Zaskoczona jestem tym, że tak długo nie dają mamie dziecka. Przy pierwszej cc dostałam syna do cyca od razu na pooperacyjnej i cały czas był już ze mną. Dzieciaczki były też kąpane w salach przy mamach. No ale na to nie ma się wpływu. Czy dobrze zrozumiałam, że wyszłyście do domu już w środę? Kiedy będziesz miała zdjęcie szwów? Jak się czujesz? Przeczytam jeszcze z 15 razy Twój opis, żeby wszystko 'zanotować', bo jakaś nieogarnięta jestem dzisiaj. Jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję Odnośnie kiepskiego samopoczucia, to w dniu CC, na KTG pisały się skurcze, a lekarka stwierdziła rozwarcie, ale juz nie dopytywałam jakie. Na pewno dostałam córę przed 16tą, ale nie pamiętam o której dokładnie. Później już wieczorem. Może trafisz na lepszą zmianę i częściej będą przywozić Ci dziecko. Na pewno stosując się do zakazu podnoszenia głowy z poduszki ciężko byłoby Ci mieć dziecko przy sobie non stop. Pomijam kwestie bólu pooperacyjnego. Jeśli chodzi o kąpiel, po prostu nie ma warunków do kąpieli na salach - przynajmniej na tej na której ja byłam nie było. A! Nie zdziw się. Dzieciaczka ubiorą Ci w szpitalne ciuszki po CC i pozostanie w nich do wyjścia. Po kąpieli zakładają to samo. Chyba że to tez kwestia akurat tej zmiany położnych. Nie bierz pieluch tetrowych - mają ich tyle, że na koniec odwiozłam im z 10 sztuk. Za każdym razem pakują dziecko w kocyk i 2 czy 3 pieluchy i tak się zbierało. Tak, wyszłam już w środę. Po porannym obchodzie, podreptałam do pokoju zabiegowego na okazanie rany, stwierdzili, że ok i mogę iść. Ordynator - żartowniś namawiał żebym jednak została :P Zabiegowy był pełen zespołu z obchodu - publika musi być :P Zdjęcie szwów mam po 10 dniach, więc niestety się miniemy, chyba, ze Cię przetrzymają dłużej czego Ci absolutnie nie życzę. Dzięki, czuję się bardzo dobrze
  10. 5. Oddział Niedługo po przewiezieniu na salę, przywożą Ci dziecko. I od tego momentu właściwie jest z Tobą. Zabierają je tylko na badania itp. i kąpiel o 19tej. Noworodkowe mają chyba wyznaczone godziny spacerów po salach. Co jakiś czas wpadała jakaś z jednym pytaniem do wszystkich sal (było słychać), po czym za jakiś czas z innym. Tu akurat plus dla nich, bo część z pomocy korzystała. No może tylko budzenie nas w nocy z pytaniem czy nie dokarmić dziecka, które spało, nie spotkało się z moim zrozumieniem :P Nie no, bo wyjdzie na to, że te Noworodkowe to jakieś złe strasznie, nie. Po prostu te dwie, na które spotkałam były tak upiorne (a może miały okres tylko), że zaważyło to niesprawiedliwie o wszystkich. Pozostałe trzy, do rany przyłóż. Około południa (nie pamiętam godziny, może wcześniej) przechodzi też obchód pediatryczny. Lekarz bada dziecko przy Tobie. UPRZEDZAM Dnia drugiego będziesz na diecie lekkostrawnej. Na śniadanie przyniosą Ci kleik na wodzie, a raczej jakąś taką kaszkę, herbatę (jak słodzisz to weź cukier) i kilka sucharków. Na obiad dostaniesz kaszkę, herbatę i sucharki. Zgadnij co dostaniesz na kolację? To samo :P Trzeciego dnia dostaniesz dietę jarzynową. Na śniadanko bułeczki/chlebek z masłem, zupka mleczna i herbata. Jeśli wszystko będzie z Wami ok, to więcej nic nie dostaniesz, bo w dniu wypisu obowiązuje tylko śniadanie. O godzinie narodzin dziecka idziesz na Noworodkowy na kłucie w piętkę malucha, a potem to już tylko pozostaje czekac na wypis. Ja niestety musiałam czekać dość długo, bo wyszłam po 14tej chyba, a mogłam już o 12, ale wypis od pediatry był nie gotowy jeszcze. Potem jeszcze Twój wypis i do domu. Ja swój dostałam najpierw. Z dobrych rad, to może jeszcze tylko to, żebyś miała jedną torbę czy walizkę. Nawet większą, ale jedną. Hmmm.... chyba wszystko. Jakbyś miała jakieś pytania, będę zaglądać tu dzisiaj. Mam zamówioną kartkę, która musze skończyć więc czeka mnie nocny dyżur przy biurku.
  11. 4. Sala poporodowa Spędziłam tu czas od 12:30-8 czy 9 rano dnia następnego. Dziewczyna, która przyjechała na salę 2 godziny później tak samo. Siostry tutaj - rewelacja! Nie wiem, może miałam szczęście, ale wszystkie na które tam trafiłam zdecydowanie pracują tam z powołania, a nie dlatego, że gdzieś muszą. Po przyjeździe dostajesz lód na brzuch i worek pisaku - tego nie miałam przy poprzednim CC i utkwiło mi w pamięci. Do tego mnóstwo kroplówek. Ja zrezygnowałam z przeciwbólowych - mam dość wysoki próg bólu, nie potrzebowałam ich, ale oczywiście ciagle coś podają jesli potrzebujesz, jak nie w kroplówce to w zastrzyku. Rano Siostra pomaga Ci wstać i zrobic poranną toaletę przy umywalce - przydadzą się też wspomniane mokre chusteczki. Przebierasz się w swoje ciuszki i czekasz na obchód. Po obchodzie zmieniasz salę. Na sali pooperacyjnej widziałam córkę 3 razy. Dwa razy w dniu CC i raz rano. Nie mam najlepszego zdania o Noworodkowych z którymi miałam tam styczność. Chyba dwie były fajne, reszta - przepraszam - do odstrzału. Przyszły, dały dziecko i wyszły. Dobrze, że te z sali pooperacyjnej pomagały sie ułozyć do karmienia, przystawić dziecko jeśli potrzebowałaś. Zaglądały, pytały. Noworodkowe przychodziły, dawały dziecko, wracały, odbierały. Tyle. Jedna wyszła z fochem z pooperacyjnej, bo stwierdziłam, ze Mała ssie, a ja czuje się na tyle dobrze, że może jeszcze ze mną zostać.
  12. 3. CC Jak samo CC wygląda pewnie wiesz, więc rozpisywać się nie będę. Operowała mnie dr Szymańska, dr Świetlicka i reszty nazwisk nie pamiętam - generalnie poza Anestezjologiem BABINIEC I tu mega plus dla anestezjologa właśnie - informował mnie o wszystkim co będzie się działo, jak będę to czuła, głaskał po głowie, gadał cały czas - cały stres znikał dzięki niemu. A do tego wkłucie w ogóle nie bolało - poprzednie wspominam mniej przyjemnie. Dzidziola mierzą i ważą przy Tobie - całe stanowisko do tych celów ustawione jest w polu widzenia matki. Później chwilę położna stoi z dzieckiem przy Tobie, tak, że możesz dać buziaka i zabierają dziecko na Noworodki, a ciebie dalej szyją. Osoba towarzysząca, w czasie CC zanosi Twoje rzeczy na oddział do sali pooperacyjnej - dobrze, żeby wiedziała gdzie masz spakowane podkłady na łóżko i te poporodowe. Przyda się też mała butelka wody z dzióbkiem i mokre chusteczki dla Ciebie - przydadzą się położnej żeby Cie wytrzeć później na sali. Na Noworodki trzeba zanieść w międzyczasie pieluchy (kilka/kilkanaście sztuk) i mokre chusteczki dla dziecka. To jeździ cały czas z dzieckiem na półeczce pod "mydelniczką". Jak zabraknie to się do Ciebie zgłoszą na pewno Zaraz po CC dziecko na Noworodkach oddawane jest Tacie do kangurowania. I tatuś moze sobie tam niuniać Dzidziola o ile nie ma jakichś niesprzyjających warunków. Miałam CC 11:30-12:30, później byłam na sali pooperacyjnej gdzie teoretycznie nie ma odwiedzin. Mąż był z Małą od 11:50 do 16tej. Później pojechał odebrać syna ze szkoły i wrócił. Zajrzał do mnie na 15 minut, a później znów do Małej. Nie wyobrażam sobie, że miałabym byc tam sama, to jedno. Drugie, nie wyobrażam sobie, że Jagoda miałaby zostać sama, zaraz po przyjściu na świat. Gdzieś mi mignęło, że Twój mąż chce Cię tylko odwieźć i jechać do pracy ... porozmawiaj z nim jeszcze, a jeśli się nie da przekonać, zabierz mamę, siostrę, przyjaciółkę - kogokolwiek bliskiego. Choć nie wiem jak można nie chcieć być blisko, kiedy rodzi się Twoje dziecko - nawet jeśli to CC, a nawet zwłaszcza jeśli to CC, bo dziecko nie będzie mogło być od razu przy Tobie, a może byc przy Tacie. Podobno dzieci z CC, mają lepszy kontakt z tatą niż z mamą :P Gdzieś to ostatnio usłyszałam
  13. Sisi, Włączyłam komputer - jest szansa, że uda mi się skończyć pisanie i że zdążysz przeczytać przed tym ważnym dniem. Bo to juz jutro, prawda? 2. Blok Porodowy Tu dowozi się sanitariusz, przejmuje Cię położna i w swoim pokoiku podpina Cie pod KTG jednocześnie zadając milion nudnych pytań :P Trafiłam na Panią Małgorzatę, nazwiska nie pamiętam. Ma bliznę na policzku. Super babka! W tym czasie Osoba Towarzysząca czeka przed wejściem na oddział z Twoimi walizami. U mnie trwało to dość długo, przez zamieszanie, które zrobiło się z tą dużą ilością planowych CC tego dnia. Mam nadzieję, że u Ciebie tak nie będzie. Nie mniej jednak, w czasie obchodu zabiegu na pewno nie będziesz miała więc już jakieś minimum 2h czekania od 7 do okolic 9 jak kończą łazić. Po położnej, przychodzi Noworodkowa i zadaje te same pytania, przygotowując Twojego Dzidziola do przyjęcia na oddział. Do tego zgody na szczepienia, badania itp. Następny przychodzi lekarz. Tu badanie, wymaz z pochwy, plus kolejny wywiad. U mnie była i później operowała dr Szymańska. Jest rewelacyjna! Później zrobiła mi tez USG - trafiła z wagą Młodej do co grama! Później położna zabiera Cię do sali obok, zakłada wenflon, pobiera krew, podpina litr kroplówki i zakłada cewnik. Po czym woła osobę towarzyszącą wręczając jej obuwie i fartuch. I z osobą czekasz na CC. W międzyczasie przychodzi pogadać z Tobą anestezjolog. Mi trafił się ten sam, który znieczulał męża do operacji w lipcu. Nie pamiętam nazwiska, zakodowałam tylko, że na "B".
  14. ~Sisi2 Drożdżówka rozumiem Twój brak czasu. Cierpliwie poczekam na dalsze relacje :) Mi ordynator kazał przyjść na oddział na 7:30, a stamtąd niby dopiero miałabym przejść na IP. Ale myślę, że zrobię tak jak Ty. A tak w ogóle co oznacza termin aktualne badania? Krzepliwość robiłam we wtorek, cc w poniedziałek, wiec liczę że wyniki nie będą przeterminowane. A reszta, tzn. morfologia, mocz i usg też mają jakiś termin przydatności? W razie czego krew i mocz mogę jeszcze zrobić jutro, ale z usg już raczej do poniedziałku nie zdążę Ja podreptalam na IP za skierowaniem. Masz skierowanie? Nikt mi nie mówił ze mam zrobić inaczej, nikt też nie powiedział ze zrobiłam źle. Ostatnie usg miałam z 30tc wiec raczej "stare", ciężko na takim opierać ułożenie dziecka czy przewidywano wagę. Krzepliwosci nie miałam w ogóle. Morfologie miałam z początku września wiec tez słabo :P
  15. Napisałam cd. I długiego posta szlag trafił razem z moim internetem domowym. Jutro włączę komputer i napisze raz jeszcze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...