Pewnego razu, w pewnym królestwie,
słońce orzekło, że świecić nie chce.
Nie będzie wstawać, wisieć na niebie.
A kiedy wróci? Po prostu nie wie...
Zapadła ciemność, z ciemnością marazm,
król po omacku koronę znalazł.
I począł męczyć sędziwą głowę,
jak zrównoważyć słońca odmowę.
Chodził i myślał, myślał i chodził.
Dla orzeźwienia w strumyku brodził.
Aż się martwiła córka-królewna,
że wnet mu będzie pomoc potrzebna.
Ale król wiedział, że tu problemem
jest witaminy D znalezienie.
Skoro już słońce w tym nie pomoże,
brak jej poważne skutki mieć może.
Lud bez promieni szybko się zmieni,
wpadnie w depresję, straci widzenie.
Krzywica zacznie potomnym grozić,
Ta wizja może każdego zmrozić.
Nawet siłacza, tym bardziej króla,
martwiła strasznie opcja ponura.
Tak więc rozmyślał i spacerował,
po czym przystanął i podyktował:
"Z racji, że słońce strajk uskutecznia,
suplementacja będzie konieczna.
Zdrowie ludności jest priorytetem,
dlatego trzeba wzbogacić dietę
w źródła bogate w D witaminę,
jajo,makrelę, tran, garść sardynek.
Jedzcie ze smakiem także wątrobę
niechaj się dzieci rodzą nam zdrowe.
A jeśli słońce nos swój wychyli,
lećcie po lustra i w jednej chwili,
promienie świetlne nań pokierujcie.
Taką kurację mu zafundujcie.
Pryśnie zły humor, depresja zniknie,
a słońce więcej nam nie zaniknie.
Bo tak mi właśnie się w głowie rodzi,
że szewc czasami bez butów chodzi.
Być może słońce jest tym przykładem,
ale z lustrami damy mu radę."
Co król zarządził, lud wnet wykonał.
Słońca depresję sprytem pokonał.
A przy okazji dowiedział się,
jak wielką moc ma witamina D.