Najcudowniejszym porankiem był ten, gdy Fabianek umiejąc wołać już tata, obudził się, usiadł obok mnie, rozłożył rączki i zawołał Mamo Tata. Co znaczyło że taty nie ma. Gdy powiedziałam że tata jest w pracy, Fabianek pokazał bym pomogła mu zejść z łóżka i poszedł zobaczyć czy są jego buty. Przyniósł do pokoju adidasy, powiedziałam że poszedł w innych i wtedy strasznie się zasmucił. Pomyślał chwileczkę i dał mi telefon mówiąc mama tata i musiałam zadzwonić by Fabianek usłyszał głos swojego taty. Nawet dał mu buzi. Na koniec powiedział mu papa. Malutki miał wtedy niespełna 9 miesięcy ;)