Najradośniejszy poranek jaki do tej pory przyszło nam spędzić razem był wtedy, gdy się obudziałam...a on jeszcze spał. Mogłam więc się spokojnie wykąpać i za kilkanaście minut zacząć wspólnie ten...naprawdę radosny poranek. Było to dokładnie po 2 miesiącach i 2 dniach od przyjścia na świat Franka:)