
mszyczka
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez mszyczka
-
Olusiowamama, u mnie też jest Olek i Antek :) Na razie nie mam pojęcia, jakie damy imię trzeciemu dzidziakowi.
-
Rozbroił mnie właśnie takim pytaniem którego dnia: "Mamusiu, kiedy w końcu pęknie ci ten brzuszek?" :)
-
Witam nowe mamusie. Tosio gratuluję córci! U mnie dwóch chłopców i pewnie będzie trzeci... Co do zbuntowanego starszego syna, to przekupiliśmy go prezentem (dobra rada od pani ze szkoły rodzenia). Po przyjściu ze szpitala, gdy starszy zobaczył do łóżeczka, znalazł brata i prezent. Powiedzieliśmy mu, że to młodszy braciszek przyniósł specjalnie dla niego. Od tego dnia zupełnie zmienił podejście, bo jak byłam w ciąży, to wprawdzie czekał aż cyt. "pęknie mi brzuszek", ale nie był szczęśliwy z powodu rodzeństwa. Przy pierwszych odwiedzinach w szpitalu był strasznie naburmuszony. Na szczęście w jego wypadku prezent był strzałem w dziesiątkę :)
-
Tosio, trzymam kciuki za przyszły poniedziałek. Byłam na L4 przez dwa tygodnie ze względu na chorobę/przeziębienie. Na dzień badania i dwa dni po nim wzięłam urlop. Trzy dni w moim przypadku były naprawdę potrzebne.
-
Hej dziewczyny. U mnie też jeszcze tydzień do wizyty, ale właśnie przed chwilą mały człowieczek zaczął wyraźnie kopać w brzuch :) Wcześniej było tylko bulgotanie, a dzisiaj kopniaczki, jakby tik nerwowy w różnych miejscach u dołu brzucha. Chyba zdążyłam zapomnieć, jakie to dziwne uczucie :)
-
Tunia, trzymam kciuki, żeby wszystko było już dobrze!
-
A i jeszcze jedno, ani tetry, ani wkładów nie wolno płukać w płynie do płukania, bo zlepia włókna i nie chłoną wtedy wilgoci dobrze. Jak pierze się wszystkie rzeczy dziecka razem, to przed ostatnim płukaniem trzeba je z pralki wyciągnąć. Albo nastawić pranie bez płynu i po wyciągnięciu tetry/wkładów dolać płynu i jeszcze raz wypłukać.
-
Moim zdaniem tetra sama w sobie nie bardzo może uczulać... Przecież to bawełna. Może jakaś chińska? Albo proszek do prania nieodpowiedni? Czy ta tetra była w PULu, albo innym sztucznym materiale? Może być jeszcze tak, że dziecko miało otartą pupę od biegania, poruszania się w mokrej tetrze (nie wiem, w jakim wieku miało te rany). Wtedy sprawdzają się te wkładki z mikropolaru, bo są mięciutkie i nic nie ociera. Poza tym, do pieluch wielorazowych też można stosować "dobry" krem. Uczulenie na tetrę jest w każdym razie mało prawdopodobne. Chyba każde maleństwo ma kontakt z tetrą (w szpitalu nawet dają jakby dziecku się ulało) i nie słyszałam, żeby któreś miało uczulenie. Jeśli chodzi o żłobki i pieluszki wielorazowe, to u nas niestety to nie przeszło. Niby jak paniom pokazałam i powiedziałam, że dam do szafki tego tyle, żeby na cały dzień starczyło, to wstępnie się zgodziły, ale już po pierwszym dniu kazały przynieść jednorazówki... Wiadomo, za często musiałyby zaglądać do pieluchy, a jak wsadzą na pupę jednorazówkę, to nie zaglądają dopóki nie śmierdzi. Takie mam wrażenie. Może w większych miastach jest inaczej, ale w moim miasteczku, przy dwóch żłobkach nie ma z kim rozmawiać na ten temat...
-
mistra, tu masz ceny ecodidi: http://www.ecodidi.pl/pl/c/Rozmiar-Onesize/34
-
mistra, z tym lanolinowaniem to jest tak, że wszystko zależy od grubości wełny i stopnia sfilcowania. Niektóre "pancerne" otulacze, fajnie sfilcowane, ale nadal elastyczne trzymają praktycznie bez lanolinowania. W zależności od tego jak często ich używasz, a tym samym pierzesz będą wymagały częstszego lanolinowania. Przy 5 sztukach otulaczy, przy ciągłym użytkowaniu trzeba lanolinować raz na tydzień lub dwa tygodnie, albo po prostu wtedy, jak zaczną przepuszczać :) Trzeba też brać pod uwagę, że w jednym otulaczu dziecko na pewno nie wytrzyma więcej niż trzy siurnięcia (oczywiście zależy ile i jaki ma wkład w otulaczu). Jak zostawisz na pupie dłużej, to nie ma mocnych, nawet świeżo lanolinowany przepuści. Dlatego pieluchy wielorazowe są dla mam, które przebywają z dzieckiem w domu, albo zawsze mają przy sobie ze dwa otulacze z wkładem na zmianę. Da się to wszytko ogarnąć i oszczędność też jest duża, szczególnie jak otulacze się uszyje. Pranie wkładów, czy tetry to właściwie nic dodatkowego, bo przy maluszku i tak pralka jest włączona co chwilę.
-
Olusiowamama, to czego szukasz i o czym pisze mistra, to się nazywa "trenerki". Oczywiście też są markowe - drogie, ale można takie uszyć z cieniutkiej wełny. Sama wkładkę można doszyć z PULu, albo też grubszej sfilcowanej wełny. Najprostszy sposób, to wziąć majtaski bawełniane, przeciąć po bokach, rozłożyć na swetrze i wyciąć format, robiąc trochę szersze pomiędzy nóżkami. Można wszyć gumeczki dookoła nóżek, albo ściągacze od swetra i ewentualna "niespodzianka" nie wypadnie. Do wewnątrz można włożyć tetrę albo wkładki bambusowe, tylko bez tego mikropolaru, bo z nim dziecko nie czuje, że ma mokro. I właściwie tyle :)
-
:) Dzięki zelka! Tak jak pisałam, dla mnie to temat rzeka :)
-
mistra, faktycznie markowe otulacze i portki z wełny merino są drogie, ale czasem w szmateksach, albo na allegro można wyhaczyć swetry za śmieszne pieniądze. Tylko musi być 100% wełny. Później tylko przeróbki i codziennie nowe wzory na pupie ;) Jeśli komuś się nie chce lub nie potrafi szyć, to polecam otulacze ecodidi. Są drogie, ale warto. Na dodatek jak się z panią szyjącą ponegocjuje, to jakiś rabat się znajdzie. Co do dalszego porównania wełna/PUL, to chyba faktycznie wełnianych można mieć mniej. Przede wszystkim dlatego, że nie trzeba ich prać po każdym użyciu. Przy maluchu, który nie jest wielkim sikaczem spokojnie 4-5 szt. na dzień wystarczy. PUL trzeba prać po każdym użyciu, bo śmierdzi straszliwie, a później schnie długo. Co do wkładów, to tetra jest rewelacyjna. Przede wszystkim w zimie, bo po praniu i rozwieszeniu wysycha ekspresowo. Wkłady bambusowe są może bardziej chłonne, ale długo schną, więc trzeba mieć więcej w zapasie. Ja mam jeszcze takie wkładki z mikropolaru, które daje się na wierzch wkładu (przy samej pupie). Jak dziecko zrobi qpsztylka, to zabrudzi tylko tą wkładkę. Zrzuca się to do toalety, a samą wkładkę można przeprać w rękach, co zajmuje pół minuty, wysycha w 5 minut :) Generalnie pieluchy wielorazowe są świetne, ale dla mam, które są w domu z dzieckiem. Na dłuższe spacery lub wyjazdy polecam jednak jednorazówki. Jak ktoś chce być eko, to są jednorazówki biodegradowalne. No i zdecydowanie lepiej chyba zacząć w czasie, kiedy dziecko ma już bardziej stałe qpki, bo przy noworodku, same wiecie, jeden "pierd" i po sprawie. Można się zajechać ;)
-
Mari, podaję link do strony, na której krok po kroku jest pokazane jak uszyć otulacz polarkowy. Analogicznie można uszyć wełniane. Moje są już trochę modyfikowane, żeby było jak najmniej przeszyć na wewnętrznej stronie otulacza, ale taki też jest ok. http://dziecisawazne.pl/jak-uszyc-polarkowy-otulacz/
-
Mój ulubiony temat! Pieluszki wielorazowe! ;) Wypróbowałam na młodszym synku pieluszkę close parent (z materiału PUL), później pieluszki wełniane (ecodidi i handmade'owe) i muszę przyznać, że wełniane u nas sprawdziły się najlepiej. Pieluszki z PULu nie dość, że są dosyć sztywne i odciskają się na małej pupie, to wbrew temu co o nich piszą, nie przepuszczają dobrze powietrza. Dziecko ma w nich pupę jak odwłok mrówki. Pieluszki wełniane, o ile dziecko nie będzie uczulone, są mięciutkie, elastyczne, przewiewne i nie śmierdzą. Serio. Wełna niby sama się oczyszcza, więc jeśli dziecko nie ubrudzi pieluszki qpką, to wystarczy ją wietrzyć (najlepiej na słońcu) i wyprać raz w tygodniu. Raz na dwa, trzy tygodnie trzeba ją lanolinować, żeby nie przepuszczała wilgoci. Na dodatek uszyć taką pieluszkę to nie jest wielka filozofia. Sama uszyłam ich już trochę. Fajna sprawa. Świetnie sprawdza się wełna merino (właściwie to są otulacze, do których jako wkład można włożyć wszystko co chłonie wilgoć i nie uczuli pupy, u nas tetra i wkłady bambusowe). Wełna ta nie "gryzie", w przeciwieństwie do owczej. Rany, dla mnie to temat rzeka. Jak będziecie chciały wiedzieć coś więcej, to pytajcie ;) Na zdjęciach dwa przykładowe otulacze mojej własnej produkcji.
-
martucha1000 myszyczka...dzięki za pomoc...a jak myślisz taki wynik bez leczenia wcześniejszego mógł bardzo wpłynąć na rozwój dziecka..ginekolog powiedział,że grozi to poronieniem,wcześniejszym porodem lub chorobą psycho-ruchową dziecka..tylko nie wiem czy nie leczona czy już mam się obawiać takich konsekwencji..Wcześniej nie miałam z tym problemów...nie wiem czy po poprzednim porodzie mogły mi się te wachania pojawić,,bo zaszłam w ciążę dosyć szybko bo tylko 6 miesięcy... martucha1000 myślę, że nie ma co panikować. Górna granica TSH dla dorosłego człowieka jest około 4,2 (różne laboratoria różnie podają w zależności od metody oznaczenia). Rozwijające się dziecko, wszystko co potrzebne do rozwoju czerpie z Twojego organizmu. Można powiedzieć, że to mały pasożyt. Od 14 tygodnia maleństwo ma już swoją "działającą" tarczycę, więc skutki niedoczynności odczuwa bardziej Twój organizm. Ważny dla rozwoju tego malucha jest na pewno jod. Jeśli nie mieszkasz nad morzem należy go suplementować, bo w pożywieniu jest go naprawdę niewiele, a jego brak może mieć właśnie konsekwencje dla maluszka.
-
mistra i Tosio, napisałam Wam wiadomości.
-
martucha1000, jestem pod opieką endokrynologa od 6 lat, ze względu na niedoczynność. Przeprowadził mnie przez drugą ciążę, a teraz przez trzecią. Moje tsh na ostatniej wizycie też było w okolicach 4, więc kolejny raz mam zwiększoną dawkę letroxu. Z tego co mówił lekarz, tsh w ciąży nie powinno przekraczać 2. Jeśli nie masz możliwości umówić się w najbliższym czasie do endo, to zrób sobie sama badanie tsh za jakieś 4 tygodnie, kiedy wysokość hormonu unormuje się po tabletkach. Po tygodniu, czy dwóch wynik nie będzie jeszcze wiarygodny. Jeśli chodzi o samą wysokość tsh, to nie ma paniki. Dobrze, że już działasz. Ważna jest też suplementacja jodu i witaminy D przy niedoczynności w ciąży. Najlepiej umów się na prywatną wizytę do endo, bo na NFZ możesz się nie doczekać zanim urodzisz :)
-
Mari W ogóle to pisze tu teraz, bo się kapie i dochodzę do wniosku, ze ledwo zavzelam 14.tydzien a mam brzuch jak w pierwszej ciąży w 20.tygodniu i źle mi z tym... wolałabym, żeby go jeszcze nie było. Skąd on się w ogóle wziął? Przecież wyglądalam jak przed pierwszą ciążą... tylko więcej sportu uprawialam... i diete trochę zmieniłam. .. boję się, ze jak teraz mi taki wyszedł to jaki on będzie potem? Znam teorię, ze u szczupłych szybciej widać, zwlaszcza przy kolejnej ciąży. Nie pociesza mnie to :/ Mari, napisałam w tej sprawie wiadomość w galerii brzuchów. Nie żeby postraszyć, raczej pocieszyć, że niektóre z nas mają "większy" problem ;)
-
mistra, a co to jest USG pre-morfologiczne?
-
mistra Dziewczyny, ktore robily testy Papp-a, czy ktoras z Was miala bardzo niski wynik Papp-a wlasnie? (nie wiem jak to sie dokladnie po polsku nazywa,) Wyniki bety mam w normie, przedziernosc karkowa OK bo 0,9, wg obliczen ryzyko trisomie 21 niskie, ale en wynik papp-a wlasnie cholernie niski, bo tylko 0,11, co moze oznaczac inne problemy genetyczne. U mnie właśnie wszystko jest w porządku (USG i beta), a wynik Papp-a jest niski. W piątek mam spotkanie z genetykiem, ale jestem nastawiona na dodatkowe badania.
-
Cześć dziewczyny, u mnie mdłości nie odpuszczają. Mam dość, jeszcze przy tym ch*****ym kaszlu co chwilę mam odruch wymiotny. Lodówkę otwieram na wdechu, szafkę z koszem na śmieci też. Zapachy mnie dobijają. Czy to mokre pranie, czy czosnek, cebula... Ten etap ciąży chyba trwa w nieskończoność.
-
Justa, bardzo współczuję :(
-
Dzięki Tosio! Za Twoje maleństwo też trzymam kciuki. U nas w rodzinie też nie było przypadków chorób genetycznych, dwoje dzieci mamy zdrowych. Staram się na razie myśleć pozytywnie, chociaż gdzieś w środku jest ten niepokój. Mogłabym nawet teraz z marszu iść na to badanie, żeby wszystko było jasne. Niestety, trzeba się uzbroić w cierpliwość.
-
U mnie testy z krwi były łącznie z USG jako całość, ze względu na wiek. Nie wiem, czy w tej sytuacji mogłabym z nich zrezygnować. Dziwne tylko wydaję się to, że trzy lata wcześniej, przy poprzedniej ciąży miałam robione dokładnie takie same badania i prawdopodobieństwo wyszło takie, że prędzej wygrałabym w totolotka niż urodziła chore dziecko. USG wyszło w porządku w obu przypadkach. Nie wiem, co w tej mojej krwi się zmieniło od tamtego czasu, że jakiś program komputerowy oszacował teraz zupełnie inaczej. W każdym razie jestem przygotowana na dalsze badania.