Najpiękniejszy poranek z moją córeczką przeżyłam kilka dni temu. Około godz.6 Zosia zaczęła popłakiwać toteż postanowiłam wstać i przygotować jej coś do picia.
Wracając do pokoju usłyszałam jakieś szmery i odgłosy gaworzenia i wtedy moim oczom ukazał się cudowny widok: moja córeczka sama stała w łóżeczku na trzęsących się nóżkach i kurczowo trzymając się szczebli ,wiercąc się przy tym i radośnie śmiejąc.Byłam tym widokiem bardzo zaskoczona ale jeszcze bardziej szczęśliwa.
Jak ten czas leci, moja kruszynka już sama stoi a to znak,że niedługo postawi samodzielnie pierwsze kroczki.