Moje doświadczenia są już dosyć obszerne... Na początku września straciłam maluszka. Byłam w 13 tygodniu ciąży. Nie staraliśmy się teraz z narzeczonym o kolejne dziecko. Lekarz dał nam zielone światło, ale my nie chcieliśmy niczego robić na siłę. Jak widać jest to skuteczna metoda :). Chociaż teraz bardzo uważam. Dużo odpoczywam i staram się nie stresować, bo to był główny powód mojego poronienia. Teraz jestem dobrej myśli :). Co więcej, co ciąża, to obyczaj :). Na początku pierwszej miałam mdłości, ale nie wymiotowałam. W tej zaś już kilka razy mi się do zdarzyło. Mam delikatne poranne brązowe plamienia, ale jest to stadium początkowe, w którym to normalne. Najbardziej dokuczają mi ciągłe wzdęcia... Nie jem więcej niż dotychczas, ale brzuch wygląda jakbym była przynajmniej w czwartym miesiącu. Może znacie jakiś skuteczny sposób na tę bolączkę?