Troszczę się bardzo o swoją skórę, a zima to zły okres dla niej, ale zdradzę Wam coś, co robiła moja Prababcia:
- latem zbierała rumianek, suszyła go - kiedy nadchodziły mrozy zalewała wrzątkiem i robiła napar, codziennie rano i wieczorem przemywała twarz i wyglądała promieniująco
- drożdże - bo o skórę należy dbać również od wewnątrz, we wrzątku rozpuszczała około 3 gram drożdży i wypijała
- na noc smarowała twarz wazeliną - w taki sposób jej skóra była przygotowana na mrozy.