-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Personal Information
-
Płeć
Kobieta
-
Miasto
Bydgoszcz
Osiągnięcia jemtruskawki
0
Reputacja
-
U nas główka się poci w trakcie picia mleczka. A co do gaworzenia to Amelia gaworzy już od dawna. Wszystko pokolei "mamababadadatata" itd
-
111magda i Megi1992 a co jest z główkami Waszych maluszków ?
-
Cześć dziewczyny ! Ja dziś ledwo żyję, przez to że tak długo jest jasno Amelka urządza sobie drzemki o 19.30, budzi się przed 21 i już nie chce spać. Dodam, że chodziła zawsze o 19.30 spać już na noc. Rano ten sam problem- o 4 na zewnatrz juz jasno więc włącza jej się gadane. Masakra ! Vanesa 35- piersią karmimy się już tylko wieczorem, w nocy i rano w wyrku. Bardziej na zasadzie przytulania. Amelia chętnie przyjęła butelke ale o dziwo cyca nie odrzucała. Za każdym razem gdy jej dawałam to brała Lenson- super w chuście. Ja to mam jakieś obawy, że te wiązania to mało stabilne są więc dzwigam Melke na rękach, a jak mi juz ciezko to opieram na biodrze i nawet tak obiad zrobię
-
Jesteście ! Zastanawiałam się czy grupa umarła... Weszłam pierwszy raz od 4 mies na parenting, a na grudniówkach cisza... :( Ja zaraz po porodzie przeniosłam się na Facebook'ową grupę trochę z wygody, ale byłam ciekawa co się tutaj dzieje... :)) W miarę możliwości wracam
-
Pomyślałam, że tu zajrzę, a tu cisza... Szkoda :(
-
Nuria- ja od samego powrotu do domu sprzątałam i w każdej wolnej chwili kiedy mała zaśnie wykonuję obowiązki domowe, pomimo, że strasznie doskwiera mi ból kręgosłupa. W szpitalu się wycierpiałam, ale w domu jednak to co innego. Lepiej się dochodzi do siebie. Dziś zrobiłam galarcik, obiadek i jeszcze czeka mnie krojenie sałatki i pakowanie prezentów. Mogłabym leżeć, ale w ciągu dnia jakoś nie potrafię. A wieczorem moja myszka niestety ma oczy jak 5 złotych i nie śpimy. Czyli tak jak w brzuszku... :) Całe dnie mi praktycznie przesypia. Ogolnie mam problem jeżeli chodzi o moje jutrzejsze menu wigilijne, jako matka karmiąca wszędzie widzę zagrożenie. Wolałabym jednak jeść na tyle bezpiecznie żeby ją nic czasem nie bolało, bo będziemy się męczyć obie :( A jak to u Was ?
-
Kochane Mamusie ! Wreszcie znalazłam chwilkę żeby do Was napisać. Niestety nie mam możliwości nadrobienia Waszych wpisów bo ostatnie dni są na bardzo szybkich obrotach... :) Szybciutko opowiem jak na świat przyszła moja kochana córeczka: Tak jak wcześniej wspomniałam byłam niezadowolona z mojego lekarza prowadzącego, pod sam koniec ciąży pojechałam na wizytę do innego ginekologa. Na badaniu usg wszystko super, malutka leżała już głową do dołu i cisnęła się do wyjścia, szyjka była zgładzona więc byłam już nastawiona o wiele bardziej pozytywnie :) Natomiast na ktg ponownie wyniknęły jakieś niejasności. Od razu dostałam skierowanie do szpitala na obserwację (do innego niż przedtem). Od razu mnie zatrzymali, ktg miałam robione 6 razy na dobę. To był poniedziałek :) W środę rano mnie wypisali bo nie było postępu porodu. I strasznie mnie to ucieszyło, bo pomimo, że opieka na oddziale niesamowicie miła i uczynna, to miałam wrażenie, że moja myszka się rozleniwiła od tego leżenia A na drugi dzień rano... O 5 obudził mnie straszny ból podbrzusza i krzyża. Był tak silny, że siedziałam na kanapie w drugim pokoju żeby nie obudzić mojego J i ryczałam. Dopiero około 6.30 jak nie ustępował stwierdziłam,że chyba pora zacząć liczyć skurcze haha. Były co 7 minut. Obudziłam przed 7 mojego przyszłego męża i we dwoje czekaliśmy na kolejne skurcze. I były... Coraz mocniejsze i coraz częściej. Doszły do 5 minut. A ja oczywiście nadal nie wierzyłam, że to już. Bo przecież dopiero 18.12 a wszyscy mnie usilnie przekonywali, że mam jeszcze czas. Wzięłam ciepłą kąpiel, nie przechodziło. Torby nie musiałam pakować bo dzień wcześniej wróciłam ze szpitala Ubrałam się, i jakoś około 8.30 byliśmy już w szpitalu. Skurcze były co 2-3 minuty. Dochodziły do 200, bardzo się męczyłam. Rozwarcie było niestety nie takie, a malutkiej co jakiś czas spadało tętno. I dziękowałam sobie w duchu, że byłam w tym szpitalu już wcześniej i wiedzieli jak wygląda sytuacja. Nikt nie czekał, nie zmuszali mnie do porodu naturalnego. W zasadzie nie było dyskusji. Położne od razu podały płyny przygotowujące do cc. Byłam przerażona, a przed samym znieczuleniem nogi trzęsły mi się tak bardzo, że anestezjolog musiała prosić o pomoc bo nie mogła się wkłuć. Najgorszy był chyba moment samego szycia. Odlatywałam, myslałam, że zaraz stracę przytomność, nigdy tak bardzo nie walczyłam ze sobą. I pierwsza doba po... Pierwsze godziny, nóg nadal nie czuć, a brzuch już boli. I jak dla mnie ból nie do opisania. Malutka na świat przyszła o 10:22, a tego samego dnia o 21 musiałam już wstać z łózka i się nią zajmować. Bolało bardzo, i taka cholerna bezradność. Inne mamy godzinę po porodzie biegały po oddziale, a mnie szlag trafiał jak nie mogłam obrócić się na drugi bok w łóżku. Nikt nie mógł być ze mną wcześniej niż od 14. W szpitalu spędziłam 4 doby i wczoraj wróciliśmy wreszcie do domku :) Rana powoli się goi, wiadomo ruchy są trochę ograniczone, zbyt szybkie wstanie, wyprostowanie- trochę jeszcze boli. Ale wszystko jest do przeżycia. I w momencie kiedy podali mi dziecko, nie do opisania... :) Amelka miała 56cm i 3380g wagi :) Dostała 10/10 punktów, zdrowa jak rybka. I mam nadzieję, że zostanie takim aniołkiem, bo jak zapłacze raz-dwa razy w ciągu dnia to naprawdę jestem w szoku. Nawet niektóre położne na oddziale mówiły, że nie wiedziały że leży ze mną dziecko na sali, taka cisza Karmię piersią. Pokarmu mam dużo. Mała pięknie się zasysa, trochę mnie bolą brodawki i piersi mam czerwone, ale ważne że się najada. Trzeba zacisnąć zęby i z czasem przejdzie :) Pierwszą noc spała z nami w łóżku, J juz mnie goni że powinnam ją uczyć spania w łóżeczku, ale jest taka bezbronna, że żal mi jej tam zostawiać, mieliśmy dwie próby i była niespokojna. Nie ukrywam też, że mi samej jest dużo bardziej wygodnie kiedy mam ją obok, a nie muszę nadwyrężać mięśni i samej rany wstając do niej w nocy. No zobaczymy... Wszystkim rozpakowanym mamusiom gratuluję, a tym które czekają życze dużo cierpliwości i korzystajcie z wolnego czasu, bo ja sama na końcówce narzekałam, a teraz w ciągu 2 minut muszę wziąć prysznic i to z przerwami żeby posłuchać czy malutka nie płacze Pogodnych, rodzinnych Świąt kochane!
-
Pierniczki zawsze robiłam sama, ale w tym roku piłam na próbę te z Dr Oetkera i są całkiem smaczne, nam smakują :) U mnie ciężko było dostać te dodatki do pierników... W polo markecie nawet nie było tekj tradycyjnej kolorowej posypki :O Lenson albo Nuria- która poda mi przepis na te pierniczki własnej roboty ??? I też zastanawiam się nad sztuczną choinką. Nawet nie mielibyśmy chyba miejsca na żywą, bo mogłaby stać przy balkonie, blisko kaloryfera więc moment by opadła...
-
Mój zegar tyka, w sobotę będzie termin. Siedzę jak na bombie Mój J mówi, że zamiast odpoczywać w tym 40tyg to ja ciągle gdzieś latam. Jakbym miała leżeć przed tv to bym chyba oszalała... Pierniczki w piekarniku ! Ciekawe czy będą smaczne :)
-
MłodaFasolka- powiem Ci, że jak przestałam się już przejmować tym kiedy urodzę to skurcze ustały. Chyba moje ciało się zrelaksowało i może walnie mnie z zaskoczenia. Przestałam cudować z metodami i sam z siebie mnie pobolewa w ciągu dnia mocniej i wieczorami. Ale poza tym cisza. U mnie też ciepło, a jak zobaczyłam prognozę pogody do końca grudnia to olaboga... 12 stopni w sylwestra Ja się dziś wzięłam za prasowanie i zaraz będę robić pierniczki, mam też zamiar upiec karpatkę bo strasznie za mną chodzi !
-
Dzień dobry mamusie ! Wyjątkowo przespałam większą część nocy dziś ! Czuję sie wypoczęta, pomimo, że szłam spać po 24, a wstałam sobie o 8 :) Vanesa35- trzymaj się kochana, już niewiele zostało. Dobrze, że czujesz sie odrobinkę lepiej. Ja od 2 tygodni wymiotuje raz po raz w ciągu dnia. Chyba mam już po prostu ściśnięty na maksa żołądek przez córcie. aLusia- nie załamuj się kobieto! Tutaj wszystkie na końcówce mamy już paskudne nastroje, ale przetrwałyśmy tyle to i te kilka/kilkanaście dni przetrzymamy. A za chwilę żadna z nas nie będzie pamiętać o tych wszystkich dolegliwościach... :) monikam- współczuję... :( Oby szybko sie u Ciebie skończyło ! Daj znać jak poszło! Nuria- Ty już po terminie biedulko... Pisz co i jak, czego się dowiedziałaś w szpitalu. Chyba mam dziś lepszy humor. Troszkę odpuściłam, stwierdziłam, że tylko sama sobie szkodzę i psuję nastrój wszystkim wokól, więc wrzucam dziś na luz, zrobię pierniczki, jakieś pyszne ciacho, przejrzę swoje stare rzeczy pochowane chwilowo w workach i zaraz mi się humor poprawi I tak patrzę na ten brzuszek i aż się wzruszam... Będzie mi brakować tej piłeczki z przodu. MłodaFasolka- melduj co u Ciebie dziś?!?!?!?
-
MłodaFasolka- te krzyżowe to mnie ostatnio w nocy obudziły, przez chwilę myślałam, że to sen ale jak zaczęło napierdzielać to szybko wstałam bo leżec się nie dało :/ Rundka po mieszkaniu, trochę sobie pokołysałam biodrami i zeszło po 10 minutach. No ale mam wrażenie, że będę musiała się wybrac na jakąś rehabilitację po tej ciąży tak mnie wszystko już od dawna boli :/ Dlatego ja na razie przestałam cudować ze spacerami, seksem, piłka itd, bo bolało mnie dwa razy bardziej, a nie przynosiło skutków... :(
-
RUDAOPOLE- Gratulacje ! Widziałam synka na Facebooku :) Słodki maluszek !
-
MłodaFasolka- u mnie jest tak, że ja praktycznie cały czas mam bóle jak na @. Dziś od rana takie aż paraliżujące, że muszę chwilę przykucnąć w miejscu :) Ale jak mam skurcz i brzuch twardnieje to boli cały, przechodzi w dół i krzyż. Odruchowo próbuję go wciągnąć nawet, bo boli cholernie. Jeszcze w dodatku ja mam bardzo mało tłuszczu na brzuchu i w dotyku to jest bardzo nieprzyjemne, jakby mała się wypinała.
-
MłodaFasolka- no jeśli się wyregulują, to jedź. Bo rozwarcie może się zacząć nakręcać w każdej chwili. To, że teraz nie masz nie znaczy, że jutro nie urodzisz :) Jedne chodzą z rozwarciem 3 tygodnie, a inne po kilku godzinach są na porodówce pomimo, że wcześniej nic tego nie zapowiadało. A próbowałaś sobie jakoś załagodzić te skurcze? Poleż w wannie może Ci ulży troszkę