Pierwszy posiłek naszego kochanego Tymczusia prezentował się właśnie tak:). Cieszę się że został udokumentowany. Na początku było dość czysto, ale potem i ubranko, i dywan, i trochę na sofie, nie mówiąc już o mnie - o mamie, było w deserze. Deser był bardzo smaczny a mały mocno skupiony raczej na samej technice jego spożywaniu niż na smaku. W grę wchodziły wszelkie możliwe techniki: trzymania łyżeczki i tak i owak, oczywiście paluszki, wylizywanie z rancika kubeczka itd. Świetna zabawa a zarazem nauka. Od tego czasu życzy sobie samodzielnego jedzenia:).