duszek
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez duszek
-
Madlen zazdroszczę, pojechaliśmy w sobotę do mojej siostry. Niedaleko bo 80 km. Dwa razy musieliśmy się zatrzymywać bo nie dawałam rady go uspokoić. Wieczorem ja wracałam bo mąż wypił browarka i siedział z nim z tyłu i też trudno mu było ogarnąć małego, chociaż nie było tak źle jak w tamtą stronę. Pierwszy raz widzę dziecko które nie lubi jeździć autem, i to kurcze akurat moje :/ A dziś w nocy pozwolił mamusi wyspać się :) Zasnął o 21 i dopiero o 4 obudził się żeby łyknąć parę łyków i spał dalej do 6. Spokojny dziś, oby tak dalej :) Też chciałam wrzucić fotki ale się nie da :( My jesteśmy już po USG bioderek i wszystko w porządku, nawet na kontrolę nie musimy iść. Zostały nam jeszcze tylko 1 rehabilitacja, kontrola i mam nadzieję koniec jeżdżenia po lekarzach. U mnie na dole spoko. Przestałam plamić po 4 tygodniach i wtedy już zabawialiśmy się z mężem. Blizna po cc trochę swędzi ale tak poza tym to ok.
-
np, że dieta nie wpływa na dziecko. Kiedy sama wiem że jak pije za dużo soku jabłkowego to mały ma bardzo pieniste kupki. Albo jak zjadłam troszkę bigosu to mały biedny. kolejne co to że trzeb pić 16 szklanek dziennie. Absurd. Wcale nie trzeba aż tyle pić. Ja piję ok 8 i tak chyba nie potrzeba tyle bo tylko chodzę do wc i sikam. Przydatne są informacje co oznaczają miny, gesty i płacz. Co do łatwego planu to nie jestem na tyle konsekwentna że mogła bym coś takiego wprowadzić w nasze życie. Chociaż faktycznie czytając książkę wszystko wydaje się łatwe i kolorowe. Osa mój mały też miał mnóstwo takich krost. Pediatra powiedziała że to potówki. Przemywałam rumiankiem i do dwóch razy dziennie smarowałam sudocremem. Czasem nadal się pojawiają ale już nie są tak duże i ta dużo. Też były czerwone z białymi główkami. Biedronka u mnie była dwa razy. kilka dni po powrocie do domu i fajnie mi opowiadała a kolejny raz kilka dni później bo zadzwoniłam żeby zajrzała bo niepokoił mnie pępek małego. Więcej nie przyjechała chociaż zapewniała że "będzie ze mną do 6 tygodnia". Ogólnie bardzo miła kobieta, ona zadawała pytania jak sobie z czym radzę i albo chwaliła albo mówiła co i jak.
-
Ja też nie miałam jeszcze okresu, po Waszych wpisach zaczynam się bać. Nigdy nie miałam zbyt obfitych. Oliwier dziś bardzo niespokojny, nawet w bujaczku nie chce spać tylko na rękach. Pewnie dlatego że wczoraj rano był kilka godzin z teściową jak ja byłam na zakupach, a później z moimi siostrami bo mamuśka robiła sobie włoski u fryzjera. Czytam tą książkę którą polecałyście "język niemowląt". Niektóre artykuły będą mega pomocne ale niektóre wydają mi się absurdalne. Mogu a to nie jest nosidełko po 3 miesiącu? Bo mam takie od siostry ale czekałam do 4 miesiąca. Może masz tam instrukcję? Jak coś to też zacznę chodzić z nim wcześniej bo nie zawsze chce mi się chustę wiązać na 10 minut .
-
Mały śpi a ja czytam Wasze forum wstecz o porodach. Dołączyłam do Was tak ni z gruszki ni z pietruszki więc postanowiłam opowiedzieć Wam o moim porodzie. Termin miałam na 11.08, w 36 tygodniu pojawiło się krwawienie. Migusiem pognaliśmy z mężem do szpitala. Bałam się jak diabli co się dzieje i czy to już. Leżałam 3 dni, krwawienie ustało, przyczyna nie znana zagrożenia nie było więc czekamy dalej. 6.08 rano obudził mnie dziwny ból w podbrzuszu. Mąż wstawał do pracy o 5 i pytał czy to skurcze już porodowe. Byłam pewna że to nie jest to bo wcześniejsze skurcze były inne i tak nie bolało. Pewności nabrałam jak stały się regularne co 12 min. Mąż pojechał do pracy a ja czekałam do 9 i pojechałam do szpitala. A tam pod ktg skurcze ustały, ani jednego nie było! Pojechałam do domu i już w aucie skurcze wróciły. Stwierdziłam że poczekam na męża do wieczora i wtedy pojadę chyba że skurcze będą co 3 minuty. Pamiętam dokładnie cały ten dzień, skurcze coraz mocniejsze co 8 minut. Mąż wrócił ok 18, zjadł obiad wykąpał się a ja już nie mogłam wytrzymać z bólu. O 20 pojechaliśmy do szpitala w którym pracuje mój ginekolog ale zbadali mnie stwierdzili że nie ma zagrożenia i wysłali mnie do innego szpitala bo mają remont i nie mają miejsc. Pojechaliśmy więc na parkitkę (szpital w częstochowie który jest w co piątym odcinku uwagi przez kulejące położnictwo). Przyjęli mnie na oddział chyba o 22. Męża wygonili do domu a mi kazali spać i odpocząć przed porodem bo rozwarcie miałam już na 4cm. Byłam wściekła że każą mi spać kiedy ból był nie do wytrzymania. Jestem osobą raczej cichą, skrywającą emocje i w czasie skurczu zaciskałam zęby i nie pokazywałam po sobie jak bardzo boli. Jak zaczęłam na sali wymiotować z bólu wzięli mnie na badanie, dali nospe i zawieźli na porodówkę. Zadzwoniłam po męża, przyjechał o 3 i byliśmy razem. Miałam mieć znieczulenie zewnątrz oponowe ale pani anestezjolog powiedziała że jak zacznie boleć a nie smyrać to mi dadzą bo teraz to może jedynie wyciszyć te skurcze które mam. Po jakiejś godzinie kiedy już traciłam świadomość z bólu i zmęczenia małemu zaczęło spadać tętno w czasie skurczu. Położne mnie informowały że nie ma zagrożenia że jak będzie trzeba to wezmą mnie szybko na cesarkę. Lekarze akurat wtedy robili inną cesarkę. Wtedy modliłam się o znieczulenie albo cesarkę. Pamiętam że mąż był przy mnie ale nie pamiętam co robił i jak mnie pocieszał i pomagał. Po 5 przyszli lekarze, zbadali mnie, miałam już 8 cm rozwarcia. Przebili pęcherz płodowy i po dokładniejszym badaniu strasznie bolesnym stwierdzili że czas na szybką cesarkę bo poród naturalny byłby zagrożeniem dla Oliwierka. Zabrali mnie na cesarkę. Obudziłam się już po wszystkim, zawieźli mnie na inną salę i przyszedł mąż i powiedział że już widział małego że jest maluśki 2630g i 52cm. 7 punktów w pierwszej minucie a na koniec 9 bo był problem przy wyjmowaniu małego i strasznie go posiniaczyli. Straszne to było dla mnie że nie widziałam go od razu jak się urodził, że musiałam być uśpiona. Już zawsze będzie mi smutno z tego powodu. Tak strasznie chciałam urodzić naturalnie. 25 godzin skurczy z czego ponad 12 porządnych a tu i tak cc :( Nie wiedziałam że urodzi się taki mały, dr mówił że możliwe że przez to krwawienie łożysko już nie było takie jak być powinno i mały nie rósł. Cieszę się że udało mi się karmić piersią, bardzo się na to nastawiałam całą ciąże. I cieszę się że mój synuś wyszedł z tego i tak dość dobrze. Mamy jedynie kontrole u neurologa i rehabilitację - raczej zapobiegawczo. Dr powiedział że nie prawidłowości nie widzi ale mu nie zaszkodzą więc jeździmy i ćwiczymy. Także taka jest moja opowieść :)
-
u nas ten problem się skończył jak pojawił się w domu leżaczek-bujaczek. w dzień mały w nim śpi nawet do 2 godzin. Wcześniej tak jak pisze Mogu 15 min to był luksus. Teraz widzę że przy karmieniu małemu oczka się lekko zamykają to do leżaczka, włączam wibracje i bujam aż zaśnie. I mam czas dla siebie. Na spokojnie obiad zrobię i pozmywam i na forum napisze :) Wczoraj mały spał na dworze, wózka nie bardzo lubi to wystawiłam leżaczek na podwórko i też spał ok1,5 godziny.
-
nietolerancja laktozy objawia się inaczej, np. duża ilość śluzu w kupce, ból brzuszka itd. Zła dieta wydaje mi się że też nic nie ma do ulewania. Czytałam gdzieś że jak dziecko ma jakąś alergie na to co zjadła mama to właśnie ta kupka jest pełna śluzu bo jelita go wytwarzają broniąc się. Jak nie jest odwodniona (sprawdza się np. czy ciemiączko nie jest zapadnięte) to się nie martw i poczekaj na wizytę. Może też być to jedzenie, nałyka się mnóstwa powietrza podczas takiego jedzenia i później razem z powietrzem wychodzi jedzonko. W czasie jedzenia za każdym razem jak się wierci spróbuj wziąć ją do odbicia.
-
osa mój mały też czasem uleje ale nie dużo i kilka razy puścił pawia takiego fest. Przed tym wyciągał języczek i widać było że mu się cofa, ale przeszło samo. Jak dzidzia przybiera ładnie na wadze to za bardzo bym się nie martwiła, ale dla spokoju idź do lekarza. Miejmy nadzieję że to tylko zwieracz przełyku jeszcze się nie nauczył nie oddawać jedzonka.
-
Biedronka dobrze Cię rozumiem. Ja ostatnio wybrałam się na zakupy z małym i z siostrą. Oliwiera miałam w chuście bo tak mi najwygodniej, wchodzę do sklepu a z 10 twarzy zwróconych na mnie. Czułam się bynajmniej dziwnie, i przez cały pobyt w tym sklepie jakaś pani z obsługi przy mnie i głupie pytania "a nie ma zatkanego noska", w chwili gdy trochę marudził "a może głodny jest" "a może to...", " może tamto..." mam dosyć takich rad i zgadywanek wszystkich dookoła co jest mojemu dziecku! Nauczyłam go bujać i jak stoję w miejscu to marudzi. Ale nikomu tego się nie wytłumaczy. Wszyscy mądrzejsi tylko matka głupia nie wie co i jak z dzieckiem. Staram się tym już nie przejmować ale no nie da się. Dziś pojechałam na szybkie zakupy sama, zostawiłam małego babci i cioci. Najedzony spał więc pojechałam. Jestem w sklepie i sms "mały płacze, głodny jest" ja odpisuje że nie powinien bo dopiero co jadł! i kolejny "trochę się uspokoił, ciągnie smoczka BARDZO" no to ja szybko skończyłam zakupy wsiadam w auto i jadę jak szalona do domu bo mały biedny głodny. Wchodzę do mamy (ciocia już poszła) i pytam się jak Oliwier, a ta mi mówi dobrze. Chwilę płakał jak się obudził ale uspokoiłam go smoczkiem i teraz śpi. No myślałam że wyjdę z siebie. Zakupy w pół zrobione, przepisy połamane (podczas jazdy) a to tylko histeryczka albo złośnica (mama 10-miesięcznej dziewczynki) nie wie że płacz nie oznacza tylko głodu.
-
są to rureczki do odgazowywania. Ja nie używałam żadnych kropel na kolkę, tylko espumisan a jak nie działały to rureczkę. Dziecko się do nich nie przyzwyczaja, zapewniam. Jak widzę że mały się pręży i nie daje sam rady i placze to rureczka idzie w ruch, masujemy brzusio, rureczka w oliwce i do pupci, ulga od razu. Słychać ile biedne maleństwo gazów nazbierało. Nie uśmiecha się bo boli, a nie przez Ciebie :) Każda mama miewa chwile zwątpienia nawet jeśli o tym nie mówi, trzymaj się i czekajmy do końca 3 miesiąca. Wtedy niby mijają problemy z brzusiem
-
osa też tak miałam. Nie wiedziałam czy mam wyjść i zostawić to wszystko czy usiąść i płakać. Wtedy mąż kupił kataterki rektalne. Też miałam co do tego wątpliwości ale po użyciu mały zaczął się uśmiechać i ja odetchnęłam.
-
myśmy nie mieli żadnych takich, jedynie na pupie ale to były potówki.
-
cześć :) Mój Mały też miał problem z kładzeniem główki na jedną stronę, starałam się pilnować żeby kłaść go równo na dwie strony. I podczas rehabilitacji (chodzimy na nią ze względu na brak napięcia mięśniowego zaraz po porodzie) pni pokazała nam ćwiczenia, które wykonujemy sami w domu. Łatwe ćwiczenia które Oliwier nawet lubi bo polegają na bujaniu. W ćwiczeniach chodzi o to że napina się mięśnie karku z obu stron naraz i nerwy też są pobudzone jednakowo i regularne ćwiczenia ułatwiają dzieciakom przekładanie główki na stronę mniej lubianą. Trochę się zakręciłam ale mam nadzieję że mnie rozumiecie. Rehabilitację mamy od trzech tygodni i mały już nie ma "ulubionej strony" do leżenia. Ja też mam ten leżaczek-bujaczek identyczny jak z linka, jest rewelacyjny. W dzień z wibracją Mały potrafi przespać do dwóch godzin. Na noc ubieram go w bodziaki z długim rękawem, pół śpiochy i skarpetki. Przykrywam go cienkim kocem i lekką kołderką. Jak spał w becie to strasznie się pocił i miał na buźce mnóstwo potówek, które udało pokonać mi się rumiankiem i sudocremem. Oliwier też nie przekręca się na boki, jedynie jak go przebieram i przekręcę go na bok to sam kładzie się na brzuch. emilka332 faktycznie bardzo mało kosztowała Cię ta impreza, my w lokalu płacimy 100zł od osoby a za dzieci od 5lat 50%. Mam dużo rodzeństwa i samo rodzeństwo moje i męża z rodzinami i rodzice to 35 osób z dziećmi. A księdzu ile płaciłyście czy będziecie płacić z chrzest?
-
U nas kąpiel super, ale jak go położyliśmy na ręczniku to jakby go kłuło w plecy! Krzyczał aż mąż wyszedł, wzięłam go na ręce i się uspokoił w momencie. Położyłam go żeby dokończyć ubieranie i znowu cały bordowy od krzyku. My używamy kosmetyków z nivei, nie ma alergii i pediatra mówiła żeby nie zmieniać jak skóra jest ładniutka. Dziś pierwszy raz zobaczyłam że ma pupkę odparzoną :( umyłam przegotowaną wodą, osuszyłam i posmarowałam bepantenem. Zobaczymy co dalej :( Mały ładnie śpi i muszę go obudzić:( bo jedziemy na rehabilitację... Znowu będzie krzyk! Miłego dnia :)
-
O wiele lepiej się czuję odkąd zaczęłam czytać Wasze forum. Mój Synuś też nie koniecznie lubi spać w dzień. Z reguły cały dzień jest na rękach, albo przy cycu albo śpi albo rozgląda się. Poleży trochę w łóżeczku ale to są krótkie epizody. W ciągu dnia zagląda do mnie teściowa i słyszę, "a mógłby w łóżeczku pospać", "a jak to tak cały czas na rękach", "a powinien mieć godziny wyznaczone do jedzenia" ! A ja czuje się jak matka wariatka! Nie zaradna i w ogóle do d**y. No ale teraz już widzę że nie jestem sama i inne dzieciaczki też lubią się tulić do mamusiek:) A ja z mężem jak mam ścięcie to iskry lecą! On jest cały dzień w pracy, wraca ok 18-19 i wtedy chciała bym chociaż chwilę dla siebie. Wtedy tatko bawi syna, ten tylko zacznie marudzić a mąż już mnie pogania żebym szybciej wychodziła spod prysznica bo mały się złości! a mnie szlag trafia. Tłumaczyłam że potrzebuje chociaż pół godziny tylko dla siebie ale on ma lepsze argumenty i kłótnia. Staram się już nie denerwować bo jak za bardzo wezmę to do siebie to od razu widzę że mniej pokarmu mam. Czasami jest fajnie, jak Oliwier mu nie płacze. Chustę kupiłam na allegro http://allegro.pl/haltex-elastyczna-chusta-nosidelko-do-noszenia-i4571987580.html jestem z niej zadowolona i cena też chyba nie najgorsza. [/url
-
MadlenStorm Ja chyba poszła bym do innej parafii ochrzcić dziecko jeśli w mojej musiała bym tyle czekać. Pogadaj z księdzem i wyjaśnij że zależy Ci na szybszym chrzcie. Znając Was i Wasze plany związane ze ślubem powinien ochrzcić dziecko, jemu też powinno zależeć żeby dziecko w jego parafii było ochrzczone. Pewnie że najlepiej było by po ślubie ale tyle czasu to trochę dużo. A co do szczepionek to każdy ma inne zdanie na ich temat i każde dziecko reaguje inaczej.
-
My robimy chrzciny 18 października i też w lokalu bo mam dość sporą rodzinę czyli 28 osób plus 7 dzieci i w domu byśmy się nie zmieścili. OsaMyśmy nie kupowali szczepionek, Oliwier był kłuty 3 razy i płaczu nie było więcej niż po kąpieli. Później też mu nic nie było, żadnej gorączki czy zaczerwienionych miejsc po kłuciu. Tylko że wcześniej na wizycie kontrolnej u neurologa dostał zalecenie żeby szczepionka przeciw krztuścowi była lepszej jakości ze względu na drobne zmiany w główce wynikłe przy porodzie. I może przez tą szczepionkę nic Małemu nie było. Nasłuchałam się trochę o tych płatnych szczepionkach i zrezygnowałam. Na szczepieniu pielęgniarka powiedziała że w naszej przychodni zdecydowana większość rodziców bierze szczepionki z funduszu. Myśmy też nauczyli naszego Bąbla noszenia na rękach i mam przekichane. Mąż w pracy a ja sama ciągle z dzieckiem na rękach, jak zaśnie kładę go w łóżeczku i biegiem do kuchni. Zdążę umyć pół talerza i już słyszę płacz :( czasem się zdarzy że pośpi z 15 minut. Kupiłam sobie chustę, fajna sprawa ale mały w niej tylko lubi spać. I śpi w niej ok 2 godzin, fajnie bo zdążę wyprasować, trochę posprzątać, podszykować obiad ale niestety kręgosłup czuje takie obciążenie a każda próba wyjęcia go i położenia do łóżeczka kończy się płaczem. Wczoraj koleżanka pożyczyła mi leżaczek-bujaczek z fisher price, na razie fajnie w tym śpi bo już całe 20 min. Zobaczymy dalej. W nocy zrezygnowałam z odbijania i ćwiczeń, jak śpi to je spokojniej, pampersa zmieniam na śpiocha szybko i delikatnie i śpimy razem do 5-6. Tylko że nasz Mały nie ma typowej kolki więc sobie pozwalam na nie odbicie.
-
Mogu po tych szczepionkach płatnych czyli lepszej jakości jest mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia gorączki czy innych dolegliwości, także duża szansa na spokojną noc. Też tak miałam, nocne godzinne usypianie i dla własnej wygody Mały śpi z nami (pewnie będę żałować że tego nauczyłam :) )
-
Cześć, też jestem mamą od sierpnia i czytam o Waszych problemach z brzuszkami Waszych dzieci. Też miałam problem dopóki pani w aptece nie poleciła ma rurek do odgazowywania firmy Windi. Rewelacja. Używam od 2-3 tygodni, wcześniej myślałam że się wykończę. Mały ciągle płakał. Z snu wybudzał się okropnym płaczem przy tym prężenie się i podkurczanie nóżek. Po masowaniu brzuszka rureczka do pupy a gazy odchodzą aż świszczy. a dziecko od razu szczęśliwsze, pogodne i ładnie śpi. Dosyć drogo to wychodzi ale spokój jest chyba tego wart :) Mój mały uwielbia się kąpać, ale kiedy wyjmuję go z wanienki zaczyna i kładę na ręczniku zaczyna płakać aż uszy więdną i trwa to przez całe ubieranie do momentu karmienia. Dodam że w pomieszczeniu jest wystarczająco ciepło.