Skocz do zawartości
Forum

magdalenka.gd

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Dobieszyn

Osiągnięcia magdalenka.gd

0

Reputacja

  1. Pierwszy dosłownie samodzielnie zjedzony obiadek. Zupka, później drugie danie i soczek:) Moja 15 miesięczna Wiktoria
  2. Nie posiadam zbyt wiele biżuterii poza pierścionkiem zaręczynowym i obrączką ślubną. No i oczywiście pięknym i dużo znaczącym dla mnie łańcuszkiem którego historię chciałabym tutaj opisać. W tym czasie nie byliśmy z mężem jeszcze małżeństwem. Mąż, a właściwie wtedy jeszcze chłopak miał wyjechać na kilka dni do swojego rodzinnego kraju do mamy aby troszkę jej pomóc (wychował się w Polsce ale z niej nie pochodzi). Dzień przed wyjazdem pokłóciliśmy się o jakąś głupotę. Następnego dnia wyjechał. Nie było go dwa tygodnie, w tym czasie mało się odzywaliśmy do siebie bo niestety połączenia między krajami są bardzo drogie, a internetu niestety jego mama nie posiada. Był to czas w którym wypadła rocznica naszego związku. Wiadomo, troszkę smutno było być wtedy samej. W końcu wrócił do Polski i jeszcze w ten sam dzień przyjechał do mnie do domu. Nie oczekiwałam żadnych prezentów, cieszyłam się że bezpiecznie wrócił do mnie. Po chwili jednak wyciągnął dwa pudełeczka. W jednym otrzymałam wymarzony, delikatny pierścionek zaręczynowy (już z tego powodu byłam w szoku), w drugim zaś lśniący złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serca który nosiła jego mama. Był stary ale prześliczny. Z tego powodu ma dla mnie ogromną wartość, jest wręcz cenniejszy od pierścionka zaręczynowego, i szczerze mówiąc traktuje go tak jakbym to właśnie ten łańcuszek, a nie pierścionek dostała na zaręczyny. Jak wspominałam jest to moja jedyna biżuteria ale za to związana z ogromnymi wspomnieniami. Rok później wzięliśmy ślub, oczywiście byłam z tym łańcuszkiem na szyi. Jestem także pewna, że kiedyś przekaże go naszej córeczce.
  3. Moja (wtedy 14 miesięczna) córcia Wiktoria z reguły jest grzecznym dzieckiem. Czasami jednak zdarzy jej się zrobić coś "rozbrajającego". Pewnego niedzielnego dnia wraz z mężem i córcią czekaliśmy na gości którzy mieli przyjechać na obiad. Oczywiście całą sobotę było wielkie sprzątanie. W niedziele zaś po ugotowaniu obiadu należało delikatnie "ogarnąć" kuchnie, co też oczywiście uczyniłam. Mąż poszedł prasować sobie koszulę, ja kończyłam wycierać blaty kuchenne, mojej małej Wiki rozścieliłam w kuchni kocyk żeby się czymś zajęła i żeby jednocześnie mieć ją na oku. Zadzwonił dzwonek do drzwi, zadowolona że zdążyłam ze wszystkim (co rzadko mi się zdarza) poszłam otworzyć. Przywitałam gości i zaprosiłam ich szybko do kuchni bo moja córcia została tam na kocyku. Gdy weszłam doznałam szoku. Kuchnia wyglądała jakby przeszło po niej tornado. Przez tych kilka sekund moja córcia wpadła na pomysł żeby otworzyć szafkę, z której wręcz wytargała wszystkie plastikowe pojemniczki i serwetki. Było mi trochę wstyd bo wyglądało to tak jakbym tam w ogóle nie sprzątała. Na szczęście goście zrozumieli i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Oczywiście musiałam zrobić pamiątkowe zdjęcie. Oto taka mała psota mojej małej córci w niedzielne popołudnie tuż prze przyjściem gości.
  4. Psota mojej 15 miesięcznej córci zarazem mnie zawstydziła i jak rozśmieszyła. Pewnego dnia, gdy byłyśmy same w domu, czekałam na telefon od Pana z serwisu który miał przyjechać do nas aby zaglądnąć, naprawić nam pralkę która się niestety zepsuła. Dzień wcześniej wysprzątałam cały dom a zwłaszcza łazienkę, w której to umieszczona jest pralka. W końcu nastała upragniona chwila - Pan zadzwonił, że za parę minut będzie pod moim domem. Pozbierałam jeszcze szybciutko zabawki mojej Wiki które to zdążyła delikatnie porozrzucać i gdy Pan zadzwonił do drzwi zostawiłam moją córcię przy łazience i poszłam otworzyć Panu drzwi. Gdy po dosłownie chwilce wróciłam z Panem pod łazienkę myślałam, że zapadnę się pod ziemie. Moja Wiktorcia w tym czasie wyciągnęła z kosza na brudne ubrania większość rzeczy, wysypała zużyte pieluszki z pojemnika stojącego również w łazience i do tego stała owinięta rolką papieru w pełni szczęśliwa. Myślałam, że spale się ze wstydu przed tym Panem. Zrezygnowana zaczęłam się śmiać i zapytałam tylko Pana czy mogę zrobić zdjęcie? Potem zaczęliśmy się śmiać, a ja oczywiście sprzątać. Moja córcia za to była w prze szczęśliwym humorze i nie przeszkadzało jej nawet że przyszła do nas nieznana osoba:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...