Skocz do zawartości
Forum

teresia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Gdzieś w Łódzkiem

Osiągnięcia teresia

0

Reputacja

  1. Od zdrowej stópki-po zdrową nogę. W odpowiednich butach daleko zajść mogę.
  2. Dotyk. Zupełnie maleńki człowiek poznaje świat poprzez zmysły. Wzrok,słuch, węch ale głównie dotyk sprawiają, że dziecko jest w stanie poznać świat dookoła. Nic dziwnego, że tak ważny jest pierwszy kontakt mamy z dzieckiem, kiedy to właśnie dotyk okazuje czułość i miłość. Dotyk mamy. Taty. Ale też dotyk dziecka, które poprzez niego poznaje struktury i faktury przedmiotów. Ich temperaturę i przyjemność bądź nieprzyjemność dotyku. Dotyk, ktorego potrzebę ma w sobie każdy od pierwszych chwil swego zycia.
  3. Moje dzieci są już dorosłe. Mają już swoje własne dzieci. Nie oznacza to dla mnie jednak, że czas ktory miałam na wychowanie już minął. Mam wrażenie, że nie tylko przykładam rękę do wychowania wnuków, kiedy ich rodzice pracują, ale, że nadal po czyści wychowuje też ich rodziców. Widujemy się niemal codziennie i jeśli tego chcą uczestnicze w każdej ważnej dla nich sprawie. Mam pełno obaw związanych z ich dorosłymi decyzjami, takimi jak praca czy kredyt, ale dziś mogę już tylko doradzać i akceptować ich postanowienia. Pamiętam jednak jaką obawą napełnialo mnie ich wchodzenie w dorosłość, nie na darmo okres dojrzewania jest nazywany trudnym. Pamiętam tez, ze kiedy urodziła się moja najstarsza córka, strach, ze zrtobie cos nie tak, paraliżował mnie. Dopiero z czasem nabralam pewności w tym jak ja wychowywać. Dziś jestem dumna z moich dzieci, choć widzę jakie błędy popełniłam i wiem, ze ani córka ani synowie nie są doskonali. Teraz, kiedy biorę udział w wychowaniu moich wnuków i kiedy patrzę jak rosną mam taką obawę, ze choć mają dobrych rodziców, to Ci poświęcają im zdecydowanie za malo czasu, a praca pochłania ich bez reszty i zastanawiam się czy babcia da radę to nadrobić i czy ja tak zwyczajnie zdążę przekazać im to wszystko czego chciałabym je nauczyć.
  4. Pierdziołek - odpowiedziała 4 letnia Hania - bo podobny jest do gruszki, co ją mamusia tak lubi - gruszki pierdziołki. -Dlaczego podobny? -Bo na dole grubiutki, a na górze tylko antenka wystaje -Chyba głowa? -No, przecież mówię, ze antenka... Emigrant-odpowiedział mój 6 letni wnuk. -Dlaczego emigrant? -Bo dinozaury migrowały. -Ale co mają dinozaury do smoków? -Oj, to przecież ich przodkowie. Poza tym różne zwierzęta migrują i przez to ich nie widać, a wszyscy myślą, że wyginęły, a to nieprawda tylko ludzie ich nie potrafią zlokalizować. Ze smokami też tak jest - nie mają lokalizatora, jak Twój wujek Sławek, co wyemigrował i nikt nie wiedział gdzie jest. Taki emigrant, bo migruje... Po chwili... -O babciu on się jednak powinien nazywać Silikon, albo Lateks... -CO?? Dlaczego? -Dlatego, że jak mama Kubusiowu kupuje smoka (takiego do butelki) to Pani zawsze pyta: silikon czy lateks, to widocznie takie tworzywo smocze, z którego się robi te smoczki. -Ale te smoczki to nie są z prawdziwych smoków. -Taaa, jasne, a ty mówiłaś, że buty masz z prawdziwej skóry, to niby z czyjej? Przecież nie z człowieczej. Na pewno z jakiegoś dzikiego zwierzęcia. A smoki są dzikie? Są? To można coś robić z ich skóry, jak te twoje buty. Na przykład ten silikon i ten lateks. Ale dla smoka, to chyba bardziej Lateks się nadaje, bo to imię dla takiego smoka w sam raz. Albo Pumex - też brzmi podobnie... Tylko pumeks jest twardniejszy. To może jednak Pumex.
  5. Według mojego wnuka sześcioletniego wnuka Artura smoki jedzą roślinność( (dlatego są zielone), żaby (dlatego mają chropowatą skórę) i dziczyznę (dlatego są takie dzikie i ich mamusie ciągle mówią do nich OGARNIJ SIĘ). Poza tym smoki nie jedzą rycerzy, tylko ich przeżuwają i wypluwają, żeby pozostałym mieszkańcom miasteczka miał kto opowiadać, że nadeszły ciężkie czasy bo nadchodzi smok. A i na dodatek smoki czyszczą zęby konarami suchych drzew i żują korę, dzięki czemu mają pełne uzębienie , które jest nie do wymiany.
  6. Bardzo dziękuję. A to się wnuk ucieszy. Gratulacje dla pozostałych zwycięzców.
  7. Cóż jestem już co prawda babcią, ale do dziś pamiętam jak moja własna (dziś już dorosła córka) postanowiła samodzielnie obciąć sobie grzywkę. Została wtedy w domu z wujkiem, który jak się potem tłumaczył przysnął tylko na chwilę. Miała wtedy 5 lat. Wzięła nożyczki i złapała szerokie pasmo włosów centralnie na... czubku głowy i cięła... tak cięła, że wyszło krzywo, więc... cięła dalej, żeby nikt nie zauważył, to wycięła włosy do samej skóry. Wujek nawet nie zauważył (mężczyzna!). Ale ja tak. Byłam przerażona. Najgorsze jednak nadeszło, gdy włosy odrosły na jakieś 2/3cm i piały. Dodam, że miała wtedy włosy długie za tyłeczek, więc wyglądało to komicznie. Musiałam wiązać jej szeroką wstążką a'la przepaska do włosów. Ale to nic. Jakiś rok temu moja córka-która ma 6 letniego syna, zadzwoniła do mnie około godziny 20-stej bardzo zdenerwowana i powiedziała. "Mamo-bardzo Cię przepraszam, za to co przeżyłaś i czułaś gdy sama obcięłam sobie włosy. Już wiem jak bardzo było Ci wtedy przykro. Młody też to zrobił! Wygląda koszmarnie. A tydzień temu byliśmy u fryzjera i tak go przecież ładnie obciął. Cała głowa ślicznych pukli (takich na oko 10 cm) i wykoszona na zero grzywka!!!. Wycinaliśmy ludziki z papieru i wyszłam tylko na chwile do kuchni zrobić mu herbatę. Nawet nie wiem jak on to zrobił tymi tępymi nożyczkami do papieru. Spytałam go dlaczego to zrobił, a on na to, że grzywka mu przeszkadzała w myśleniu! I co teraz? Na fryzjera już za późno, a rano idzie przecież do przedszkola. Wiem, że włosy nie ręka-odrosną i ja mam łatwiej niż Ty, bo to chłopak, ale i tak mi szkoda tych cudnych włosków. A zwłaszcza szkoda mi jego samego - jak jutro koledzy go zobaczą, będzie masakra." Pomyślałam wtedy, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Cóż, wnuczek zrobił w przedszkolu furorę wśród dziewczynek, bo jedna nich powiedziała, że wygląda jak jej ulubiony kucyk Pony, ale on zdecydowanie nie był tym zachwycony. Chłopcy jakimś cudem nie zwrócili uwagi, choć przyznaję nie wiem czemu, bo trudno było go nie zauważyć w"nowej fryzurze" - całkiem wyraźnie rzucał się w oczy. Zaraz po wizycie u fryzjera, gdy opowiedziałam mu o tym co w dzieciństwie zrobiła jego mamusia i spytałam go, czy kiedyś jeszcze powtórzy ten eksperyment, opowiedział, że już nigdy, przenigdy nie dotknie nożyczkami włosów, i że skoro mamusia tez tak zrobiła, to na pewno była jakaś klątwa rodzinna.
  8. teresia

    Konkurs z PAT&RUB

    Odp. na pytanie 1: Emulsja ochronna z filtrem mineralnym na słońce do twarzy i ciała SWEET - SPF 50 Odp. na pytanie 2: Dbając o skórę dziecka latem nie można zapominać o kremach z odpowiednim w stosunku do nasłonecznienia filtrem. Nie należy jednak skupiać się jedynie na kosmetykach chroniących przed słońcem. Należy rozsądnie i bez zbędnej przesady dostosowywać to jak ubieramy, karmimy, nawadniamy, czy chronimy kosmetykami nasze maluchy adekwatnie do pogody i miejsca, w którym przebywamy. Wiadomo, że inaczej zadziała słońce na nawet lekko zachmurzonej nadmorskiej plaży, inaczej na osłoniętym placu zabaw, a jeszcze inaczej w górach. Ważne jest by nasz dzieciaczek się nie przegrzał, ale jednocześnie istotne jest osłanianie możliwie jak największej powierzchni jego ciała. Najlepiej zrezygnować ze spacerów w porach największego nasłonecznienia. Wiadomo jednak, że bardzo trudno o to w trakcie wakacyjnych wyjazdów, które mają na celu właśnie korzystanie z uroków lata. Warto więc wtedy nie tylko stosować kosmetyki z filtrem, odpowiednie - przewiewne i lekkie - ubranka oraz nakrycia głowy, ale przede wszystkim pamiętać o nawadnianiu i diecie. Co jednak jeśli mimo wszelkich zastosowanych zabiegów "przeciwsłonecznych" nasz maluch jednak "złapie" trochę słońca? Po pierwsze nie tylko kremy i maści "po opalaniu", ale przede wszystkim kremy łagodzące z dużą zawartością D-panthenolu (bezcenne są tu pianki dla dzieci z panthenolem - nie tylko łagodzą, ale chłodzą), po których można zastosować kosmetyki nawilżające skórę dziecka (WAŻNE: nie powinno się stosować na przegrzaną słońcem skórę kosmetyków bardzo tłustych, bo nie pozwalając jej oddychać, zaognia tylko "słoneczny problem"). Nie rezygnujmy też ze starych sprawdzonych sposobów naszych babć, ale stosujmy je nie zamiast, ale jako UZUPEŁNIENIE ochrony kosmetycznej, wspomagające walkę ze słońcem o piękną skórę naszego dziecka. Wspaniałe i niedoceniane są kąpiele w krochmalu lub okłady z soku z wyciśniętych ziemniaków (ziemniak zawiera substancje łagodzące i uśmierzające efekty opalania, a nawet oparzenia), a także kąpiele w mące owsianej (poprawia mikrokrążenie podskórne i wspomaga jej elastyczność i funkcje chroniące naskórek, zapobiegając utracie wody). A poza tym... pozwólmy dzieciom cieszyć się latem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...